Mechanizm przyjmowania migrantów wygasł. Nie oznacza to jednak końca już podjętych zobowiązań. Procedurę relokacji wprowadziła Rada Europejska pod koniec września 2015 r., w samym szczycie kryzysu migracyjnego. Od początku była ona pomyślana jako rozwiązanie tymczasowe, które miało zdjąć ciężar z państw członkowskich najbardziej dotkniętych napływem migrantów, czyli Włoch i Grecji.
Przez dwa lata obowiązywania udało się w jej ramach przesiedlić wewnątrz UE niewiele ponad 29 tys. osób z prawie 100 tys., jakie pierwotnie zakładano.
Mechanizm wywołał podział w Europie i postawił pytania o granice wspólnotowej solidarności. Między innymi z tego względu (gdy wygasł we wtorek, po dwóch latach obowiązywania) Komisja Europejska nie proponowała jego przedłużenia. Nie znaczy to jednak, że związane z nim zobowiązania przestały istnieć. Zdaniem Komisji państwa UE wciąż są zobligowane do wypełnienia postanowień Rady sprzed dwóch lat.
– Wszystkie państwa członkowskie wciąż muszą wykazywać się solidarnością. Muszą więc dopilnować, by pozostałe osoby, które kwalifikują się do przesiedlenia, zostały sprawnie relokowane z Grecji i Włoszech – mówił wczoraj komisarz ds. migracji i spraw wewnętrznych Dimitris Awramopulos.
To oznacza, że zgodnie z ustaleniami Rady Polska wciąż jest zobowiązana do zadeklarowania liczby migrantów, jaką jest w stanie przyjąć – a następnie przesiedlenia ich do siebie. Wskazywałoby to również, że Komisja wciąż może skierować do Trybunału Sprawiedliwości UE sprawę przeciw Polsce o złamanie unijnego prawa, jeśli dalej tego nie zrobimy.
Brak porozumienia co do rozwiązań, które mogłyby zastąpić mechanizm tymczasowy, pokazuje, że do wspólnej, unijnej polityki migracyjnej wciąż jest daleko. Wobec tego Komisja przedstawiła wczoraj pakiet cząstkowych działań, zgodnie z zapowiedziami zawartymi w przemówieniu o stanie UE, jakie wygłosił Jean-Claude Juncker w połowie miesiąca przed Parlamentem Europejskim.
Przede wszystkim Komisja chce przyspieszenia procesu odsyłania migrantów, którzy nie otrzymali pozwolenia na pozostanie w UE. Zdaniem Brukseli (podzielanym przez państwa członkowskie) niesprawna polityka powrotowa tylko zachęca do przedostania się na Stary Kontynent. Aby usprawnić ten proces – który dotychczas leżał głównie w gestii poszczególnych krajów UE – Komisja chce znaczącego wzmocnienia Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej, czyli Frontexu, a konkretnie organizującego odsyłanie departamentu ds. powrotów.
KE wzywa także do powołania nowego programu przesiedleń, wzmocnienia finansowego europejskiego funduszu na rzecz Afryki oraz zapewnienia oficjalnych alternatyw dla nielegalnego przekraczania granic z UE.
Komisja przedstawiła też wczoraj propozycje zmian w funkcjonowaniu strefy Schengen, które wychodzą naprzeciw postulatom niektórych krajów UE (w tym Niemiec i Francji). Zgodnie z nimi państwa członkowskie będą mogły przywrócić kontrole na granicach wewnętrznych nawet na okres roku (zamiast dotychczasowych sześciu miesięcy); wciąż będzie możliwe przedłużenie tego w wyjątkowych sytuacjach. Komisja zastrzega jednak, że przywrócenie kontroli jest ostatecznym środkiem, który nie może zakłócać swobody przepływu osób.