Niższy wiek emerytalny oznacza klęskę polskiego systemu emerytalnego, głodowe emerytury - szczególnie dla kobiet - oraz kłopoty budżetu państwa w przyszłości – uważa szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.

1 października br. w życie wejdą przepisy, które przywracają wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Jest to powrót do stanu sprzed reformy z 2012 r., która wprowadziła stopniowe podwyższanie wieku emerytalnego do 67 lat bez względu na płeć. Wnioski emerytalne o przejście na emeryturę według nowych zasad będzie można składać od 1 września.

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska mówiła w czwartek, że decyzja o przejściu na emeryturę jest osobistym wyborem każdego Polaka. Jak dodała zależy nam, aby decyzja ta była podejmowana w pełni świadomie. Wnioski o przyznanie emerytury można składać od 1 września.

Na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie Lubnauer oceniła, że polski system emerytalny jest "jak wielka bomba atomowa z opóźnionym zapłonem". „Kiedyś wybuchnie i obniżenie wieku emerytalnego tylko przyspieszy wybuch tej bomby” - zaznaczyła.

Zdaniem posłanki Nowoczesnej niższy wiek emerytalny oznacza klęskę polskiego systemu emerytalnego, głodowe emerytury szczególnie dla kobiet, oraz kłopoty budżetu państwa w przyszłości.

Według posła Mirosława Suchonia obniżenie wieku emerytalnego to łapówka wyborcza PiS. „Prawo i Sprawiedliwość obniżając wiek emerytalny chce kupić głosy wyborców” – podkreślił.

Szef zespołu analiz Nowoczesnej Mateusz Sabat ocenił, że obniżenie wieku emerytalnego to ogromne zagrożenie dla finansów publicznych. Jego zdaniem w przyszłym roku koszt obniżenia wieku emerytalnego wyniesie 10 mld złotych, w 2020 - 55 mld złotych, w 2030 wzrośnie do 250 mld, a w 2050 wyniesie około biliona złotych.