Być może został gdzieś popełniony błąd wynikający z niedostatecznej komunikacji, niedostatecznego ustalenia głównych kierunków reformy z prezydentem - ocenił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Stwierdził, że powinno się takich spraw unikać. Podkreślił, że nadrzędna jest jedność Zjednoczonej Prawicy.

W poniedziałkowej rozmowie z portalem rp.pl, oceniając dwa lata prezydentury Andrzeja Dudy, Mularczyk stwierdził, że prezydent postrzegany jest ostatnio przez pryzmat wet do dwóch ustaw dotyczących zmian w sądownictwie (ustawy o Sądzie Najwyższym i nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa). Weta te poseł PiS uznał za bardzo kontrowersyjne biorąc pod uwagę - jak mówił - "środowisko, które pana prezydenta wystawiło do wyborów".

Na pytanie, czy weta na nowo ustawiają relacje prezydenta z jego zapleczem politycznym, Mularczyk powiedział, że "wartością nadrzędną jest jedność Zjednoczonej Prawicy" dodając, że zwycięstwo Andrzeja Dudy i Zjednoczonej Prawicy dało "możliwość gruntownej reformy Rzeczpospolitej".

"Osiem lat byliśmy w opozycji, osiem lat maszerowaliśmy po ulicach polskich miast, polskich miasteczek i wsi. Myślę, że nikt do tego nie chce wrócić" - powiedział.

"Być może został gdzieś popełniony błąd wynikający z niedostatecznej komunikacji, niedostatecznego ustalenia głównych kierunków reformy z prezydentem i to jest konsekwencja. Powinniśmy takich spraw unikać, bo i prezydent ma świadomość, i Prawo i Sprawiedliwość ma świadomość, że takie sytuacje są wykorzystywane przez radykalną opozycję" - powiedział Mularczyk.

Jego zdaniem, "sprawa wymiaru sprawiedliwości była tylko pretekstem dla opozycji, dla różnych środowisk antyrządowych". "Przecież tam (na protestach wobec zmian w sądownictwie) byli ludzie od sasa do lasa, często bardzo młodzi, którzy - jak się domyślam - nigdy nie mieli styczności z wymiarem sprawiedliwości" - dodał.

Mularczyk generalnie ocenił, że dwa lata prezydentury Dudy, "to bardzo dobry czas dla Rzeczpospolitej, bardzo dobry czas dla prezydenta Dudy". Według niego ważnymi elementami były prestiżowe wizyty prezydentów Stanów Zjednoczonych: Baracka Obamy i Donalda Trumpa, wizyta w Chinach, 200 wizyt krajowych, szczyt NATO i przyjazd wojsk amerykańskich.

Zwrócił też uwagę na inicjatywę Trójmorza - współpracy państw leżących w rejonie Bałtyku, Adriatyku i Morza Czarnego. "To jest pewne dziedzictwo po koncepcji działania prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale to jest szersza koncepcja geopolityczna, która funkcjonowała od wielu wieków w Rzeczpospolitej - budowa mocnego ośrodka regionalnego. Myślę, że warto to kontynuować" - powiedział poseł PiS.

Mularczyk zapytany został dlaczego teraz pojawił się temat reparacji od Niemiec za zniszczenia podczas II wojny światowej odpowiedział pytaniem: "dlaczego nie zrobiono tego 15 lat temu, w 2004 roku, kiedy była uchwała Sejmu obligująca rząd do takich działań?".

Zdaniem Mularczyka sprawa reparacji to fundamentalna sprawa dla Polski, której nie można wrzucać między inne projekty. "Rzeczpospolita Polska nie podsumowała, nie oszacowała do końca, nie zaktualizowała tych wszystkich spraw, które podczas II wojny światowej dokonał okupant niemiecki i sowiecki. Odpowiedzialne państwo powinno tego dokonać nawet jeśli już minęło 70 lat" - powiedział poseł PiS. Jego zdaniem takie raporty powinny zostać wysłane do Rosji i Niemiec. Mularczyk zaznaczył, że jedyny taki raport przygotowany był dwa lata po wojnie i wówczas straty materialne Polski wyceniono na 850 miliardów dolarów.

Stwierdził też, że "kwestia rzekomego zrzeczenia się (reparacji przez Polskę) jest bardzo wątpliwa i jest po prostu oszustwem historycznym".

Mularczyk podkreślił, że kwestia reparacji wojennych "to nie jest sprawa bieżącej gry politycznej, bieżącej interesów" i w tej sprawie jego zdaniem powinna być zgoda wszystkich partii politycznych. Dodał, że w 2004 roku politycy PO: Ewa Kopacz, Donald Tusk i Grzegorz Schetyna głosowali za zobligowaniem rządu za wystąpieniem o reparacje.

Poseł PiS przypomniał, że wystąpił już do Biura Analiz Sejmowych o ekspertyzy w sprawie zrzeczenia się przez Polskę reparacji i przeanalizowana zostanie ścieżki prawne, które dadzą Polsce możliwość wystąpienia o odszkodowania. "Liczę na dobre, rzetelne analizy" - dodał Mularczyk.

W 2004 r. Sejm przyjął uchwałę w sprawie praw Polski do niemieckich reparacji wojennych oraz w sprawie bezprawnych roszczeń wobec Polski i obywateli polskich wysuwanych w Niemczech.

W uchwale tej Sejm zaapelował "do władz Republiki Federalnej Niemiec o uznanie bezzasadności i bezprawności niemieckich roszczeń odszkodowawczych przeciwko Polsce oraz o zaprzestanie kierowania obywateli niemieckich na drogę sądową lub administracyjną przeciwko Polsce" Sejm wezwał też polski rząd "do podjęcia zdecydowanych kroków w sprawie definitywnego uznania przez RFN ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej za szkody poniesione przez obywateli niemieckich wskutek przesiedleń i utraty majątku ludności po II wojnie światowej, wynikających z postanowień Umowy Poczdamskiej oraz wskutek późniejszych procesów repatriacyjnych".

W uchwale napisano, że Polska "nie otrzymała dotychczas należnej rekompensaty finansowej i reparacji wojennych za olbrzymie zniszczenia oraz straty materialne i niematerialne wywołane przez niemiecką agresję, okupację, ludobójstwo i utratę niepodległości przez Polskę". "Sejm RP wzywa rząd do podjęcia stosowanych działań w tej materii wobec rządu Republiki Federalnej Niemiec" - głosi uchwała.