Jeszcze na początku XXI w. wieku gros niemieckiej energii był produkowany w elektrowniach atomowych. Berlin od kilkunastu lat konsekwentnie i intensywnie realizuje jednak program przechodzenia na energię pochodzącą z OZE. Podczas gdy po lewej stronie Odry trwają prace nad niszczeniem pozostałości po sektorze jądrowym, Polska przystępuje do budowy swojej pierwszej elektrowni atomowej, co zwróciło uwagę niemieckiego "Bilda".
Niemcy nie chcą w Polsce energii atomowej, Berlin rzuca kłody
Niemiecki dziennik zwraca uwagę na istotną rzecz, że w Polsce projekt postawienia elektrowni atomowej popierają niemal wszystkie siły polityczne. Nie ma więc co oczekiwać, że utknie on w martwym punkcie. Pomimo potencjalnych zagrożeń i dużym kosztom (45 mld euro - "Bild") dla Polaków priorytetem jest całkowita niezależność od rosyjskich surowców.
Podczas gdy rządy w Berlinie sprawowała SPD, w 2022 r. podczas wizyty w Warszawie niemiecka minister środowiska Steffi Lemke odradzała budowę elektrowni atomowej, mówiąc, że jest ona niebezpieczna dla środowiska. Obiecywała również, że użyje instrumentów prawnych na szczeblu europejskim, żeby projekt zablokować. Chociaż rządzące obecnie CDU nie stara się już tak intensywnie krytykować planów budowy elektrowni atomowej w Polsce, to trudno liczyć też na poparcie obecnego niemieckiego rządu.
Unia Europejska daje Polsce zielone światło
Jak zauważa jednak "Bild", z punktu widzenia Unii Europejskiej, energia pochodząca z atomu jest uznawana za "zieloną". Nie ma co oczekiwać, że Bruksela będzie sabotowała plan budowy polskiej elektrowni atomowej.
Niemiecka gazeta podała również przykład Danii, która obecnie nie korzysta z energii atomowej, jednak może się to zmienić, ponieważ kraj chce się uwolnić od rosyjskich surowców. Można więc oczekiwać, że założenia Kopenhagi dotyczące elektrowni jądrowych może ulec niedługo zmianie.