Patrycja Otto
patrycja.otto@infor.pl
Z danych przygotowanych dla DGP przez BIG InfoMonitor wynika, że po trzech kwartałach 2025 roku łączne zadłużenie sektora transportu i logistyki (TSL) wyniosło 3,26 mld zł. To dobra wiadomość w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego, kiedy branża borykała się z długiem na poziomie 3,38 mld zł. Mamy więc do czynienia ze spadkiem.
Jednak ten powiew optymizmu szybko mija, gdy spojrzymy na dane historyczne. Obecne zadłużenie jest wciąż znacznie wyższe niż jeszcze we wrześniu 2023 r., kiedy wynosiło 2,9 mld zł. Roczna poprawa nie oznacza więc powrotu do stabilności sprzed ostatnich kryzysów. Co więcej, gdy rozbijemy ogólną kwotę na poszczególne segmenty, obraz staje się znacznie bardziej ponury.
Transport drogowy ciągnie branżę w dół
Sercem problemów jest transport drogowy, w którym Polska jest absolutnym europejskim liderem, wykonując około jednej piątej wszystkich przewozów towarów na terenie Unii Europejskiej. To właśnie ten sektor odpowiada za największą część branżowego długu.
Firmy zajmujące się transportem drogowym są winne swoim kontrahentom już 2,46 mld zł. Co gorsza, w przeciwieństwie do ogólnego trendu w TSL, tutaj zadłużenie rośnie. Rok temu zaległości wynosiły 2,33 mld zł. Oznacza to, że ogólna sytuacja branży TSL poprawiła się pomimo pogarszającej się kondycji jej kluczowego filaru.
Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka: rosnąca presja kosztów, niedobory kadr i wyraźna fluktuacja wolumenu przewożonych towarów.
Paradoks makroekonomiczny
Na pierwszy rzut oka otoczenie makroekonomiczne wydaje się sprzyjające. Produkt Krajowy Brutto, według danych GUS, wzrósł w II kwartale tego roku o 3,3 proc. r/r, co jest jednym z lepszych wyników w UE. Zwiększyła się również produkcja przemysłowa – we wrześniu o 7,4 proc. r/r.
Problem w tym, że polskie firmy transportowe żyją w dużej mierze z eksportu, a ten pozostawia wiele do życzenia. Według GUS, w okresie styczeń-sierpień 2025 r. polski eksport wyniósł 1001,6 mld zł, co oznacza spadek o 0,3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2024 r.
Obaw dostarczają też dane z Niemiec, naszego największego partnera handlowego. Tamtejsza produkcja przemysłowa spadła w sierpniu o 4,3 proc., co wskazuje na pogorszenie koniunktury u głównego odbiorcy polskich towarów. Mniej towarów do wywiezienia to mniej pracy dla przewoźników. Potwierdzają to dane o przewiezionej masie ładunków. W pierwszych trzech kwartałach tego roku transport przewiózł łącznie 181 188,7 tys. ton ładunku – to aż o 12,7 proc. mniej niż przed rokiem.
Koszty i regulacje dobijają najmniejszych
Sytuację w sektorze pogłębiają czynniki regulacyjne i kosztowe. Pakiet Mobilności, rosnące wymogi związane z ESG oraz konieczność wymiany tachografów na urządzenia drugiej generacji znacząco zwiększają koszty prowadzenia działalności. Do tego dochodzą rosnące wynagrodzenia kierowców i pracowników zaplecza oraz coraz wyższe koszty finansowania, np. leasingu.
O ile duże firmy logistyczne mają możliwości amortyzacji tych wydatków, o tyle dla mikroprzedsiębiorców często stanowią one barierę nie do przejścia.
Zatory płatnicze - chroniczna choroba
Jak zauważa Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, branża transportowa od lat zmaga się z chronicznymi zatorami płatniczymi. To jedna z głównych barier w jej rozwoju.
Zleceniodawcy wymuszają często 60-, a nawet 90-dniowe terminy płatności. Tymczasem przewoźnicy codziennie ponoszą wysokie koszty działalności: zakupu paliwa, leasingu, wynagrodzeń kierowców czy opłat drogowych.
Najmocniej odczuwają to jednoosobowe firmy, w których właściciel jest jednocześnie kierowcą. Kłopoty firm drogowych działają jak domino i pociągają za sobą w dół sektor magazynowy. Długi w tym obszarze również wzrosły – z 355,8 mln zł przed rokiem do 398,3 mln zł obecnie.
Kto zatem zapracował na polepszenie się ogólnej sytuacji w branży TSL? Statystyki poprawiają głównie działalność kurierska (spadek długu o 7,7 proc.), transport wodny (redukcja aż o 70 proc.), rurociągowy (spadek o 2,8 proc.) oraz pasażerski (spadek o 51 proc.).