Bezpieczeństwo i zdrowie obywateli są priorytetem rządu; jesteśmy zdeterminowani, żeby program zmian w służbie zdrowia zakończył się sukcesem, mierzonym poprawą dostępności do usług medycznych i zadowoleniem pacjentów - powiedziała w środę premier Beata Szydło.

"Wojskowy Instytut Medyczny łączy w sobie dwie płaszczyzny, które są priorytetem naszego rządu - bezpieczeństwo i łączące się z tym nierozerwalnie zdrowie pacjentów, zdrowie obywateli, możliwość dochodzenia do coraz lepszych, wyższych standardów" - powiedziała premier, która wzięła udział w otwarciu zmodernizowanej Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznych WIM przy ul. Szaserów w Warszawie.

"Jesteśmy zdeterminowani, żeby program zmian w służbie zdrowia, który został rozpoczęty przez nasz rząd, zakończył się sukcesem" - dodała szefowa rządu. Sukces ten – jak wskazała – "będzie mierzony poprawą dostępności do usług medycznych dla pacjentów; będzie mierzony tym, iż ludzie będą czuli się bezpieczni; że każdy w Polsce będzie mógł powiedzieć, że w każdym momencie, kiedy potrzebuje pomocy, tę pomoc otrzyma, skorzysta z niej i będzie ze świadczonych usług zadowolony".

Premier podkreślała, że jest pod wrażeniem nowoczesnego oddziału, który zwiedziła w środę po modernizacji. "To jest ten krok, który chcemy robić, jeżeli chodzi o medycynę, o ochronę zdrowia i życia pacjentów" - powiedziała Szydło. Wskazała, że WIM pokazuje wymiar wprowadzanych zmian - "nowoczesna medycyna ukierunkowana na człowieka, na pacjenta, na pracownika służby zdrowia".

Szydło zaznaczyła, że na zmianach w systemie opieki zdrowotnej w Polsce mają zyskać nie tylko pacjenci, ale także osoby zatrudnione w sektorze służby zdrowia, tak by ich ambicje zawodowe mogły być realizowane, a cele – spełniane.

Szef MON Antoni Macierewicz podkreślił, że projekt został zrealizowany dzięki zaangażowaniu funduszy MON. "Ten program jest realizowany w olbrzymim stopniu dzięki zaangażowaniu budżetu MON; 99 proc. pieniędzy płynie z MON, a 99 proc. osób leczonych dzięki temu programowi to są osoby ze świata pozawojskowego" – zauważył minister. Wskazał, że "jest to miara pokazująca, jak wysiłek wojska, jak twórczość, praca wspaniałych lekarzy działa na rzecz zdrowia i bezpieczeństwa całego narodu, całego społeczeństwa".

Szef MON dodał, że środowa uroczystość nie miałaby miejsca, gdyby nie wysiłki, determinacja i wizja ministra zdrowia Zbigniewa Religi i szefa MON Aleksandra Szczygły, przy pracach nad budżetem na 2008 r.

"Oczywiście panowie profesorowie, którzy otwierają klinikę i dzięki ich pracy klinika mogła powstać, są na czele, ale o dwóch osobach trzeba wspomnieć" – powiedział wymieniając Religę i Szczygło. "To ich współpraca zdecydowała, że program mógł zacząć funkcjonować i zaowocował dzisiejszym świętem" – ocenił.

Wcześniej dyrektor WIM gen. Grzegorz Gielerak ocenił, że sukcesy nie byłyby możliwe gdyby nie wysiłki poprzedników i utworzenie w latach 60-tych ośrodka intensywnej terapii w stanach zagrożenia życia. Szef Instytutu mówił, że MON – od 2008 r. - pokryło większość wydatków modernizacyjnych.

Dyrektor Instytutu wskazał, że sukcesy jakie Polska ma w kardiologii są niepodważalne i mogą służyć za wzór do wprowadzenia przemyślanego i zrównoważonego rozwoju innych dziedzin medycyny.

W WIM w 2014 r. otwarto ośrodek diagnostyki inwazyjnej i leczenia chorób serca. Dzięki wartej 38 mln zł inwestycji kardiolodzy otrzymali do dyspozycji dwie sale przeznaczone do zabiegów elektrofizjologicznych, salę hemodynamiczną oraz salę hybrydową.

Dopełnieniem tej inwestycji była modernizacja pozostałej części Kliniki. Po zainwestowaniu 4,4 mln zł (z czego 4,32 mln zł pochodziło z budżetu MON) oddano do użytku nowy Oddział Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego, w pełni rozwinięty Oddział Rehabilitacji Kardiologicznej, gruntownie odnowiony Oddział Kardiologii Nieinwazyjnej i Telemedycyny oraz Oddział Kardiologii Interwencyjnej.

Eksperci wskazują, że styl życia, zła dieta i stres powodują, że coraz młodsi Polacy mają kłopoty z sercem. Aż milion osób cierpi na chorobę wieńcową, a 100 tys. co roku ulega zawałom. 20 lat temu połowa zawałów kończyła się zgonem, obecnie umiera co 10 chory.