Biały Dom poinformował, iż prezydent USA Donald Trump zapoznał się z bieżącymi szczegółami dotyczącymi odpalenia przez Koreę Płn. pocisku balistycznego. Dodano, iż prezydent wierzy, że Rosja "musi być niezadowolona" z faktu kolejnej północnokoreańskiej próby.

Rzecznik Białego Domu Sean Spicer potwierdził w nocy z soboty na niedzielę zobowiązanie do dbania o bezpieczeństwo kluczowych sojuszników USA w regionie: Korei Południowej i Japonii. Spicer dodał, iż niezadowolenie Rosji może, według prezydenta wynikać z faktu, iż północnokoreański pocisk spadł bliżej Rosji niż Japonii. Podkreślił także, że kolejna próba rakietowa powinna być sygnałem dla wszystkich krajów, by zwiększać sankcje wobec reżimu.

„Korea Płn. zbyt długo pozostaje rażącym zagrożeniem" – powiedział Spicer.

Korea Płn. wystrzeliła w niedzielę rano, czasu lokalnego, pocisk balistyczny, który przeleciał ok. 800 km i spadł do Morza Japońskiego - poinformował sztab generalny armii Korei Południowej. Nie udało się jeszcze ustalić typu pocisku; według źródeł amerykańskich nie był to pocisk międzykontynentalny (ICBM).

Pocisk wystrzelono z bazy wojskowej w Kusong, w prowincji Pjongan Północny, położonej na północny zachód od stolicy Korei Północnej - Pjongjangu. W tym samym miejscu przeprowadzono 12 lutego br. próbę z rakietą Pukguksong-2 (KN-15).

Premier Japonii Shinzo Abe wyraził w niedzielę wobec dziennikarzy stanowczy protest przeciwko tej próbie i podkreślił, że stanowiła ona pogwałcenie rezolucji ONZ.

Szef gabinetu premiera Yoshihide Suga na specjalnie zwołanej dla dziennikarzy konferencji poinformował, że pocisk spadł poza obrębem japońskiej strefy ekonomicznej na terenie Morza Japońskiego. Suga powstrzymał się od określenia niedzielnej próby rakietowej jako sukcesu czy porażki. Oświadczył, iż japoński rząd analizuje sprawę także pod kątem tego, czy mogła być to rakieta nowego typu.

Minister obrony Japonii Tomomi Inada poinformowała, iż pocisk mógł osiągnąć wysokość przekraczającą 2000 km.

Z Pekinu Rafał Tomański (PAP)