Około 10 tys. zabiegów odwołano w portugalskich szpitalach, klinikach i przychodniach w związku z rozpoczętym w środę strajkiem lekarzy; protest potrwa do czwartku. Lekarze domagają się m.in. ograniczenia liczby obowiązkowych godzin na ostrym dyżurze.

Jak powiedziała PAP Vitoria Martins, przedstawicielka Krajowej Federacji Związków Zawodowych Lekarzy (FNAM) - jednego z dwóch syndykatów środowiska medycznego w Portugalii, w całym kraju w strajku uczestniczy ponad 90 proc. lekarzy.

“Nasz protest prowadzony będzie do końca jutrzejszego dnia. Spodziewamy się, że wysoki poziom udziału naszego środowiska w strajku utrzyma się również w czwartek” - poinformowała Martins.

Przedstawicielka syndykatu ujawniła, że w niektórych szpitalach do pracy nie przyszedł żaden lekarz, spośród mających wziąć udział w zaplanowanych na środę zabiegach. Dodała, że w całym kraju przyjmowani są jedynie pacjenci na ostrym dyżurze, chemio- i radioterapii oraz na oddziałach hemodializ.

“Szacujemy, że łącznie z powodu strajku zostało odwołanych około 10 tys. zaplanowanych na 10 i 11 maja zabiegów” - oszacowała Martins.

W środę przedstawiciele protestujących lekarzy przekazali rządowi trzynaście postulatów strajkowych. Zapowiedzieli, że od ich realizacji zależy, czy środowisko medyczne nie zaostrzy w niedługiej przyszłości protestu.

Wśród postulatów strajkujących jest m.in. ograniczenie liczby obowiązkowych godzin na ostrym dyżurze, zawieszenie przez rząd planowanych cięć wynagrodzenia za dodatkowe godziny w szpitalu, odstąpienie od zwolnienia 114 lekarzy, a także obniżenie wieku emerytalnego.

“Negocjacje z rządem w sprawie obniżenia wieku emerytalnego dla naszego środowiska trwają od dłuższego czasu. Domagamy się, aby granica ta została obniżona z 66 do 62-63 lat” - dodała Martins.

W portugalskich szpitalach, klinikach i przychodniach medycznych pracuje łącznie około 23 tys. lekarzy. Niemal wszyscy należą do jednego z dwóch działających w kraju syndykatów.

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)