Michaił Zygar, biograf Władimira Putina i jego otoczenia, w książce „Wsia kriemlowskaja rat” (Wszyscy ludzie Kremla) pisze, że rosyjski prezydent podczas negocjacji z Petrem Poroszenką miał mu doradzić, żeby zalał Zagłębie Donieckie pieniędzmi, a nie krwią. Tak jak on – Putin – zrobił to w Czeczenii. A wtedy Donbas go pokocha. Jakkolwiek jego słowa były cyniczne – za spust w tym konflikcie pociągnęła Moskwa i pieniądze z Kijowa specjalnie nic by nie dały – to oddają one podejście Kremla nie tylko do Czeczenii, ale i do Krymu. Półwysep ma poczuć dobrodziejstwo przynależności do Rosji i zapomnieć o swojej prawnomiędzynarodowej ukraińskości.
Pracujący w objętym sankcjami krymskim banku RNKB Pawieł Żestkow uwielbia narty i grecką mitologię. Na co dzień mieszka w Moskwie. Może nie kupuje hurrapatriotycznych deklaracji, ale to nie znaczy, że nie czuje dumy z tego, co wydarzyło się na Krymie wiosną 201 4 r . Na co dzień w pracy zajmuje się redukowaniem skutków sankcji, którymi obłożono Rosję i Krym po aneksji półwyspu. – Do Symferopola latam non stop. Nabijam sobie mnóstwo punktów w programie frequent flyer. Z bliska widzę zmiany, które tu zachodzą. Wyremontowane centrum Symferopola. Korki, które świadczą o tym, że buduje się nowe drogi – zapewnia.
Z funduszy federalnych wlewane są tu setki milionów dolarów. Część tej sumy znika w kieszeniach urzędników. Dojrzewają skandale korupcyjne. Wkrótce wyjdą niedoróbki i prowizorki. Dokładnie tak jak w Soczi przed igrzyskami w 2014 r. Ale Kreml wliczył to w koszty. Najważniejsze, żeby były efekty. Niezależnie od tego, ile zostanie rozkradzione, lud musi wiedzieć, że Putin nie tylko przejął terytorium, ale też potrafi nim zarządzać. Jak powiedział w rozmowie z nami współpracujący z liderem rosyjskiej opozycji Aleksiejem Nawalnym Pawieł Puczkow, wojenna mobilizacja nie będzie trwała wiecznie. Siedzący przed telewizorem Rosjanin łatwo podniecił się sukcesem aneksji. Ale tak samo szybko jego afekt może wyparować.