Perspektywa ponownego objęcia władzy przez Lulę niepokoi ekonomistów. Brazylijska gospodarka na dobre zaczęła przełamywać najgłębszą od dziesięcioleci recesję. Ale pomiędzy poprawiającymi się wskaźnikami gospodarczymi pojawił się czynnik ryzyka, który poważnie niepokoi analityków – możliwość powrotu do władzy lewicowo-populistycznego byłego prezydenta Luiza Inácio Luli da Silvy.
Według opublikowanego w poniedziałek cotygodniowego sondażu, przeprowadzonego przez bank centralny wśród tamtejszych analityków, tegoroczny wzrost dziewiątej największej gospodarki świata wyniesie 0,5 proc. Nie jest to imponujący wynik, zwłaszcza że Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje nawet mniejszy, 0,2-proc. wzrost. Ale po prawie trzech latach, w czasie których PKB spadał w każdym kolejnym kwartale, nawet niewielkie odbicie będzie sukcesem (w 2015 r. gospodarka skurczyła się o 3,8 proc., zaś w ubiegłym o kolejne 3,5 proc.). Zresztą na 2018 r. prognozy brazylijskich analityków są już wyraźnie lepsze – wzrost ma wynieść 2,4 proc. Wprawdzie nie udało się jeszcze zmniejszyć bezrobocia (w styczniu doszło do 12,6 proc.), ale rosną też zagraniczne inwestycje bezpośrednie (w całym zeszłym roku sięgnęły one 79 mld dol., czyli o 6 proc. więcej niż w 2015 r.). W ślad za nimi umacnia się brazylijski real, który w ciągu ostatnich 12 miesięcy zyskał wobec dolara 23 proc.
Poprawiające się nastroje są w dużej mierze efektem reform przeprowadzanych przez ekipę prezydenta Michela Temera, który latem zeszłego roku zastąpił odsuniętą od władzy w wyniku impeachmentu Dilmę Rousseff. Cięcia wydatków budżetowych nie przysparzają Temerowi popularności w sondażach, ale inwestorzy doceniają to, że w odróżnieniu od poprzedniczki stara się bilansować wpływy i uspokoił polityczny chaos w kraju.
Ale to właśnie polityka znowu może zaszkodzić gospodarce. Analitycy i inwestorzy obawiają się, że przyszłoroczne wybory prezydenckie wygra Lula. Były przywódca związkowy sprawował już urząd prezydenta przez dwie kadencje – w latach 2003–2011 – i generalnie były to dobre lata dla Brazylii. Niemal co roku odnotowywała ona kilkuprocentowy wzrost gospodarczy, co pozwalało na uruchomienie programów socjalnych, dzięki którym z biedy wyszło nawet 50 mln osób.
Problem w tym, że rządy Luli jednocześnie były latami straconej szansy Brazylii. Wzrost zawdzięczała ona wysokim cenom surowców naturalnych oraz produktów rolnych, ale nie wykorzystała koniunktury do zdywersyfikowania gospodarki. Gdy ceny surowców spadły, w budżecie państwa zaczyna brakować pieniędzy na wspomniane programy socjalne, chociaż owoce tego zbierała już Rousseff. Na dodatek okazało się, że Lula jest zamieszany w aferę korupcyjną koncentrującą się wokół koncernu naftowego Petrobras i równie dobrze zamiast do pałacu prezydenckiego może trafić do więzienia.
Jeśli jednak nie stanie przed sądem, ma całkiem spore szanse na wygraną. Wybory odbędą się wprawdzie jesienią przyszłego roku i nikt na razie nie ogłosił oficjalnie swojego startu, ale sondaże wskazują, że niezależnie od tego, kto w nich wystartuje, Lula łatwo wygrywa pierwszą, a w większości przypadków także drugą turę. Obecny prezydent Temer zapewne nie wystartuje, bo nigdy nie był szczególnie popularny, a reformy, które przeprowadza, powodują, że zagłosować na niego gotowych byłoby zaledwie kilka procent Brazylijczyków. Szanse Luli zwiększa to, że dla sporej części rodaków jest symbolem gospodarczej prosperity (w pewnym momencie Brazylia awansowała nawet na szóste miejsce na liście największych gospodarek świata), nie zważając na to, iż była ona efektem korzystnej sytuacji na rynkach, a nie zasługą ówczesnego prezydenta.
Inaczej niż zwykli Brazylijczycy patrzą na to przedsiębiorcy. – Inwestorzy już spekulują, że jeśli zostanie przeprowadzona zapowiadana przez niego reforma emerytalna, Brazylia może odzyskać wiarygodność inwestycyjną. Lula będzie katastrofą dla finansów publicznych. Jak tylko rynki finansowe zaczną uważać, że jego zwycięstwo jest możliwe, wpadną w panikę – mówi „Forbesowi” Fernando Bergallo z funduszu inwestycyjnego FB Capital z Sao Paulo. – Jeśli wygra w 2018 r., potężnie osłabi to walkę z korupcją i zaufanie przedsiębiorców do Brazylii – dodaje Joao Bartos z Libra Energia, firmy handlującej energią. Ale takie głosy na razie są w mniejszości.