Tysiące ludzi przyszły w niedzielę w Paryżu na wiec poparcia kandydata prawicy w wyborach prezydenckich Francois Fillona, który jest oskarżany o fikcyjne zatrudnianie rodziny za publiczne pieniądze. W jego partii Republikanie rośnie presja, by Fillon ustąpił.

W blisko półgodzinnym przemówieniu na placu Trocadero nieopodal wieży Eiffla kandydat nie wypowiedział się, czy będzie kontynuował kampanię wyborczą, czy też nie - zwrócił uwagę Reuters.

"Winien wam jestem przeprosiny, również za to, że musiałem bronić honoru mojego i mojej żony, podczas gdy dla was najważniejsze jest - podobnie jak dla mnie - by bronić naszego kraju" - mówił Fillon do tłumu powiewającego flagami narodowymi. "Popełniłem błąd co do sposobu mówienia (o aferze)" - dodał kandydat.

"Fillon, trzymaj się, Francja Cię potrzebuje", "Filon na prezydenta" - skandowali uczestnicy wiecu.

Według ekipy Fillona na wiecu było 200 tys. ludzi, jednak według źródeł policyjnych, na które powołują się dziennikarze, plac Trocadero może pomieścić najwyżej 30 tys. osób.

Tymczasem rośnie presja ze strony prominentnych polityków Republikanów, by Fillon, który wygrał w ub. roku partyjne prawybory prezydenckie, ustąpił na rzecz jego kontrkandydata, który odpadł w drugiej turze: Alaina Juppe.

Oświadczenie w tej sprawie podpisane przez czołowych polityków Republikanów zapowiedział w niedzielę Christian Estrosi, bliski współpracownik byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

"Nie mamy czasu na debaty, kto ma najwięcej talentu. Najprostszą rzeczą byłoby oczywiście (wystawienie) osoby, która była druga w prawyborach i jest to Alain Juppe" - powiedział Estrosi.

Z kolei Jean Leonetti, uchodzący za stronnika Juppego, powiedział Reuterowi, że Sarkozy i Juppe rozmawiali w sobotę wieczorem o sytuacji wokół kandydatury Fillona. Na tym spotkaniu Juppe miał postawić dwa warunki swojego kandydowania: po pierwsze miałoby to być pełne poparcie ze strony Fillona, a po drugie - oddanie wszystkich członków partii na rzecz kandydatury Juppego.

W poniedziałek odbędzie się posiedzenie komitetu politycznego Republikanów, w skład którego wchodzą przede wszystkim przedstawiciele kontrkandydatów Fillona w partyjnych prawyborach prezydenckich. Partia zdecydowała się przesunąć spotkanie o 24 godziny, co zostało wytłumaczone w komunikacie "rozwojem sytuacji politycznej na siedem tygodni przed wyborami prezydenckimi".

17 marca mija termin zebrania przez kandydatów na prezydenta 500 podpisów osób pochodzących z wyborów, co jest warunkiem rejestracji kandydatury. 15 marca sędziowe śledczy badający sprawę Fillona mają mu postawić formalne zarzuty.

Z ogłoszonego w piątek sondażu ośrodka Odoxa wynika, że jeśli Juppe zająłby miejsce Fillona, zwyciężyłby w pierwszej turze wyborów w kwietniu, zdobywając 26,5 proc. głosów. Do drugiej tury w maju wszedłby również centrysta Emmanuel Macron, który niewielką liczbą głosów pokonałby kandydatkę Frontu Narodowego Marine Le Pen, otrzymując 25 proc. głosów. Na Le Pen według Odoxa zagłosowałoby 24 proc. ankietowanych.

70 proc. Francuzów opowiada się za tym, by Fillon ustąpił. (PAP)

kot/ kar/