O tym, że w woj. zachodniopomorskim uprowadzona została 12-latka od razu poinformowane zostało Centrum Poszukiwania Osób Zaginionych KGP. Policjanci przygotowani byli do uruchomienia systemu alarmowego Child Alert, w gotowości było też mobilne centrum, które mogło wspomóc poszukiwania.

Dla funkcjonariuszy z CPOZ, którzy na co dzień wspomagają policję w całym kraju w poszukiwaniu osób zaginionych, piątkowy wieczór, był bardzo pracowity. "Kiedy wpłynęła do nas informacja o 12-letniej dziewczynce, która prawdopodobnie została uprowadzona, przygotowywaliśmy się do uruchomienia systemu alarmowego Child Alert" - powiedział w rozmowie z PAP naczelnik Centrum Grzegorz Prusak.

Child Alert to system wspomagający poszukiwania, zakłada jak najszybsze i na jak największą skalę informowanie o zaginionym dziecku. W tym celu specjalne komunikaty i zdjęcia poszukiwanego dziecka ukazują się m.in. w mediach, na bilbordach, w komunikacji miejskiej, przekazywane są mms-ami. "Ta sprawa spełniała kryteria uruchomienia systemu. Chodziło o 12-letnią dziewczynkę, było podejrzenie, że mogła zostać uprowadzona i, że może to zagrażać jej zdrowiu i życiu" - dodał Prusak.

Jak zaznaczył sytuacja była jednak bardzo dynamiczna. Zgłoszenie o zaginięciu dziecka wpłynęło do policji przed godziną 21, a przed północą dziewczynka zostało odnaleziona. "Policjanci mieli nagrania z monitoringu, na których widać było okoliczności zdarzenia i świadków. Czynności operacyjne prowadzone były szybko i skutecznie" - podkreślił.

Przygotowując się do uruchomienie Child Alert policjanci rozważali m.in. godzinę o której mogłoby to nastąpić. "To system wspomagający, a więc wszystkie działania policji związane z poszukiwaniem cały czas były i byłyby prowadzone, niezależnie od jego uruchomienia. W Child Alert istotne jest natomiast to, by o zaginięciu dziecka dowiedziało się jak najszybciej, jak najwięcej osób, a poszukiwania 12-latki rozpoczęły się późnym wieczorem" - dodał naczelnik.

Przyznał, że rozważano, czy nie skuteczniejsze byłoby uruchomienie systemu nad ranem. "Do tego typu spraw podchodzimy jednak indywidualnie. Byliśmy gotowi do uruchomienia go jak najszybciej, jeśli byłoby to konieczne nawet o północy" - dodał.

Polski Child Alert działa od listopada 2013 r. O tym w jak wyjątkowych sytuacjach jest uruchamiany świadczy choćby to, że do tej pory w Polsce, uruchomiono go dwukrotnie w kwietniu 2015 r., kiedy porwana została 10-letnia Maja z Wołczkowa pod Szczecinem (dziewczynkę szybko odnaleziono, ale już po stronie niemieckiej - PAP) i w listopadzie 2015, gdy poszukiwano 3-letniego Fabiana.

Systemu zazwyczaj nie wykorzystuje się przy porwaniach rodzicielski - chyba, że policjanci mają informację, że życie dziecka może być zagrożone - np. w związku z ryzykiem samobójstwa rozszerzonego. Warunkiem koniecznym uruchomienia Child Alert jest też to, by sprawa dotyczyła dziecka lub nastolatka do 18 roku życia.

Rozważając uruchomienie systemu policjanci biorą pod uwagę też to, czy upublicznianie informacji o poszukiwaniu dziecka nie przyniesie więcej szkody niż pożytku, np. w sytuacji, gdy chodzi o porwanie dla okupu. Child Alert raczej nie uruchamia się też, jeśli chodzi o zaginięcie na konkretnym terenie, np. w lesie - wtedy informacja o zaginięciu dziecka rozpowszechniane jest lokalnie.

Do wspomożenia poszukiwań 12-latki przygotowana była też załoga i samo mobilne centrum poszukiwań, dzięki któremu policjanci mogą wspomagać i prowadzić akcję poszukiwawczą w terenie. Pojazd wyposażony jest w specjalistyczny sprzęt, środki łączności, radiotelefony i m.in. w system obrazowania map - co daje możliwość zaplanowania i podzielenia obszaru na sektory poszukiwawcze.

Natychmiast po pojawieniu się zgłoszenia o zaginięciu dziewczynki uruchomiony został natomiast alarm policyjny, w garnizonie zachodniopomorskim. Jak powiedział w rozmowie z PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Ciarka to standardowe działanie w tego typu sytuacjach.

"Szef jednostki ogłasza alarm, policjanci zostają poinformowani w różny sposób sms-owe lub dzwoni się do nich. Mają obowiązek w jak najkrótszym czasie stawić się do jednostki i przyłączyć się do działań - w tym przypadku poszukiwawczych" - powiedział.

Jak wyjaśnił właśnie dlatego policjanci, którzy odnaleźli 12-latkę, mimo, że wracali na służbę ze Szkoły Policji w Szczytnie mieli wszystkie potrzebne informacje m.in. dot. poszukiwanego auta. "Można powiedzieć, że byli już w akcji, wiedzieli kogo, jakiego auta mają szukać" - dodał.

12-letnia dziewczynka została uprowadzona w piątek wieczorem w Golczewie niedaleko domu, w którym mieszkała. Po kilku godzinach policja znalazła ją w samochodzie osobowym kilkanaście kilometrów dalej. Nad ranem policjanci zatrzymali trzy osoby, które miały ją porwać. W akcji poszukiwania brało udział 350 policjantów, a także zaangażowany był śmigłowiec policyjny.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura w Szczecinie, dotyczy ono uprowadzenia dziecka i pozbawienia go wolności. Zatrzymano trzy osoby - dwóch mężczyzn i kobietę. W niedzielę mają im zostać postawione zarzuty. Według nieoficjalnych informacji PAP jeden z zatrzymanych mężczyzn był wcześniej karany za przestępstwa o charakterze seksualnym. Dwa miesiące temu opuścił więzienie.