Siły prorządowe dokonują egzekucji ludności cywilnej, w tym kobiet i dzieci. Najkrwawsza bitwa w syryjskiej wojnie domowej – o kontrolę nad Aleppo – jest praktycznie rozstrzygnięta. Kończy się porażką rebeliantów walczących z reżimem Baszara al-Asada – ale także całej ludzkości, która od kilku miesięcy bezradnie przyglądała się popełnianym tam zbrodniom wojennym.
Zabito 82 cywilów
Jak podają przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych, wojska rządowe kontrolują już niemal całe miasto. W rękach rebeliantów pozostają niewielkie obszary w jego południowej części. Ich upadek jest kwestią czasu, bo są otoczone przez siły rządowe.
ONZ informuje też o dokonywanych w mieście egzekucjach ludności cywilnej. – Według stanu na poniedziałek wieczór mamy potwierdzone doniesienia o tym, że prorządowe siły zabiły w czterech różnych dzielnicach co najmniej 82 cywilów, w tym 11 kobiet i 13 dzieci. Ludzie są rozstrzeliwani na ulicach, gdy próbują uciekać, a także w swoich domach – mówił wczoraj Rupert Colville, rzecznik wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców. Jako odpowiedzialnych za zbrodnie wskazał sprzymierzoną z wojskami rządowymi iracką grupę zbrojną Harakat al-Nujaba.
UNICEF informował z kolei o grupie około 100 dzieci, które oddzieliły się od rodziców przebywających w jednym z budynków znajdujących się pod ciężkim ostrzałem.
Colville wyraził obawy o los cywilów ukrywających się w skrawkach miasta pozostających jeszcze pod kontrolą rebeliantów, gdyż siły rządowe i prorządowe mogą dokonywać na nich kolejnych egzekucji. Liczba tam uwięzionych jest trudna do ustalenia, ale różne szacunki mówią o 50–100 tys. osób.
Dziś przedstawiciele Turcji i Rosji mają rozmawiać na temat zawieszenia broni w Aleppo i utworzenia korytarzy humanitarnych, którymi można by ewakuować ludność cywilną. Moskwa – główny sojusznik Asada – odrzuca możliwość natychmiastowego wstrzymania ognia. Przekonuje, że wojska rządowe walczą z terrorystami (tym mianem określa rebeliantów), którzy po zakończeniu zawieszenia broni i tak wykorzystywaliby cywilów w charakterze żywych tarcz.
Rosyjskie spojrzenie
Wczoraj wieczorem z inicjatywy Francji i Wielkiej Brytanii zostało zwołane posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rosja jako jej stały członek ma prawo weta, nie należy się więc spodziewać, by Rada była w stanie cokolwiek zrobić. Moskwa zresztą po raz kolejny pokazała, że ma zupełnie odmienne od Zachodu spojrzenie na sytuację. W odpowiedzi na słowa Jana Egelanda, ONZ-owskiego wysłannika do Syrii, który powiedział, że odpowiedzialność za dokonywane w tym kraju zbrodnie ponoszą rządy syryjski i rosyjski, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekonywał, iż „Egeland nie ma pełnej wiedzy na temat sytuacji na miejscu, a gdyby miał, zwróciłby uwagę na zbrodnie popełniane przez grupy terrorystyczne”. Do grup terrorystycznych Rosja zalicza wszystkich przeciwników Asada, zrównując Państwo Islamskie i opozycję wobec syryjskiego prezydenta.
Bitwa o Aleppo – które przed wojną liczyło 2,3 miliona mieszkańców i było największym miastem Syrii oraz jej głównym ośrodkiem przemysłowym i finansowym – jest swoistą miniaturą całej syryjskiej wojny domowej. Przez cztery lata jedną część miasta kontrolowały wojska rządowe, a drugą – rebelianci. Obie strony były jednak zbyt słabe, by samodzielnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sytuacja zarówno w Aleppo, jak i w całej Syrii zaczęła się zmieniać na korzyść reżimu Asada, po tym jak w konflikt aktywnie włączyła się Rosja. Decydująca ofensywa zaczęła się w listopadzie. Upadek Aleppo oznacza, że pod kontrolą Asada znajdować się będą cztery największe miasta kraju. Duża część prowincji pozostaje jednak w rękach rebeliantów, a także terrorystów z Państwa Islamskiego.
Upadek rebeliantów jest już tylko kwestią czasu.