Polacy są głęboko podzieleni w kwestiach dotyczących UE. Polityka PiS w sprawie Unii może osłabić wpływ Polski na procesy decyzyjne w "28", co grozi mniejszym zaangażowaniem UE w rozwój naszego kraju - wynika z raportu Fundacji im. Stefana Batorego.

Raport "Polacy wobec UE: koniec konsensusu", który opiera się na licznych dotychczasowych badaniach opinii publicznej, zaprezentowano we wtorek w siedzibie Fundacji w Warszawie.

Jak tłumaczył jeden ze współautorów dokumentu Grzegorz Gromadzki, polskie społeczeństwo jest głęboko podzielone nie tylko w kwestiach polityki wewnętrznej, lecz także w sprawach polityki zagranicznej, zwłaszcza związanej z Unią Europejską.

"Uznaliśmy, że proponowane przez PiS zmiany w polityce zagranicznej, zwłaszcza europejskiej, są naprawdę fundamentalne. UE jest postrzegana przez rządzących właściwie jako zagrożenie, a nie szansa. To zupełnie nowa sytuacja po 1989 roku" - ocenił ekspert Fundacji im. Stefana Batorego. Zdaniem autorów raportu polskie władze traktują Unię jako zbiór państw, które poza wspólnym rynkiem niewiele łączy i w którym liczy się przede wszystkim suwerenność.

Od 10 lat niemal nieprzerwanie ponad 80 proc. Polaków opowiada się za członkostwem w Unii, a ok. 10 proc. jest przeciw. Jednak według autorów dokumentu ten konsensus ma już niewielkie znaczenie, ponieważ, gdy przyjrzymy się konkretnym posunięciom politycznym czy działaniom UE, to popiera je znacznie mniejsza część polskiego społeczeństwa.

"Poparcie dla nowej polityki europejskiej, jaką proponuje PiS, (...) jest znacznie wyższe niż 10 proc. przeciwników członkostwa" - podkreślił Gromadzki. Według niego chodzi o co najmniej jedną trzecią społeczeństwa, a być może nawet ok. 40 proc. Polaków.

Jak czytamy w raporcie, 38 proc. Polaków opowiada się za przywróceniem części kompetencji państwom narodowym. Autorzy dokumentu wskazują, że poparcie dla polityki europejskiej PiS-u jest jeszcze wyższe w dwóch fundamentalnych dla przyszłości UE kwestiach, czyli w sprawie członkostwa w strefie euro i przyjmowania uchodźców. Nawet dwie trzecie Polaków zgadza się z polityką rządu w tych sprawach - wskazał Gromadzki.

"W obu tych kwestiach polskie społeczeństwo jest nastawione bardzo negatywnie. Dwie trzecie Polaków jest przeciwne przyjęciu przez nasz kraj wspólnej waluty i również ok. dwóch trzecich Polaków jest przeciwnych temu, aby uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, czyli muzułmanie, mogli osiedlać się w Polsce" - dodał ekspert.

Raczej nie grozi nam Polexit, "czyli wyjście Polski z Unii, lecz odwrotne zjawisko - wychodzenie Unii Europejskiej z Polski" - uważa Gromadzki.

Jak tłumaczył szef warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR) Piotr Buras, w najbliższych latach integracja europejska będzie postępować poprzez różne projekty, w których będą uczestniczyć grupy państw. Będzie chodziło m.in. o współpracę w ramach strefy euro, w sprawie polityki migracyjnej i azylowej czy polityki bezpieczeństwa i obrony. "Te projekty będą prowadzić do większej solidarności, również finansowej" - zauważył Buras.

Jednak jego zdaniem ani polityka rządu w Warszawie, ani postawy społeczne nie sprzyjają uczestnictwu Polski w jakimkolwiek z tych projektów. "Polska najprawdopodobniej nie będzie częścią ani jednego z ważnych projektów współpracy w UE, ponieważ nie chce tego ani rząd, ani reszta elit politycznych, która nie jest gotowa do działania na rzecz przełamania tego trendu; nie ma na to przyzwolenia społecznego. To główne przesłanie tego raportu. Groźba wyjścia UE z Polski polega na tym, że ta prawdziwa Unia będzie gdzieś indziej, niż my jesteśmy. My będziemy nadal częścią UE, która będzie coraz bardziej swego rodzaju wydmuszką" - dodał.

Z raportu wynika, że w związku z głębszą integracją strefy euro członkostwo w Unii, jaką znamy, będzie pozbawione realnego wpływu na rozwój sytuacji w Europie. Polska będzie musiała się stosować do wszystkich praw i norm unijnych, ale nie będzie miała wpływu na ich ustanawianie i stosowanie. "Rozluźnienie więzi z +twardym jądrem+ europejskim, przy demonstrowaniu odrębności w sferze wartości i polityce +elastycznej solidarności+ (...), doprowadzi do dalszej izolacji i do zmniejszenia zaangażowania UE w dalszy rozwój Polski, co wiąże się z poważnymi konsekwencjami" - czytamy.

"To wychodzenie UE z Polski, które nam zagraża, może się dokonywać przy biernej postawie dużej części polskiego społeczeństwa, czasami wręcz większości" - podkreślił Gromadzki. Według niego sprzyjać temu będzie antyunijna i antyzachodnia retoryka rządzących. Niemała część społeczeństwa będzie pozytywnie przyjmować tę retorykę z powodu swego konserwatyzmu obyczajowego.

Według Eugeniusza Smolara z Centrum Stosunków Międzynarodowych zmiany w obecności Polski w UE już są widoczne. Jako przykład podał on dyskusję na temat pracowników delegowanych, co w dużej mierze dotyczy Polaków pracujących w innych krajach UE. "Gdybyśmy mieli sytuację bliskiej współpracy rządu polskiego z rządami Niemiec i Francji, to nie mam wątpliwości, że głos Polski byłby znacznie głośniej słyszalny. Obecnie nie jest i mamy blokadę niemiecko-francuską" - powiedział.

Zdaniem autorów raportu "wychodzenie Unii z Polski" jest wyzwaniem dla partii proeuropejskich w Polsce, którym zależy, by nasz kraj pozostał w głównym europejskim nurcie. "Ten raport to sygnał alarmowy dla środowisk liberalnych, proeuropejskich czy eurofilskich, które często zakładają, że mają społeczeństwo po swojej stronie. Zakładają, że Polacy są generalnie proeuropejscy, więc jakakolwiek proeuropejska polityka (...) będzie przez nich popierana, co jest nieprawdą" - mówił Buras.

Zauważył jednocześnie, że duża część społeczeństwa jest przekonana o wartości współpracy międzynarodowej i dzięki odpowiednim działaniom można ją pozyskać dla odpowiedzialnej i zaangażowanej polityki międzynarodowej. "Proeuropejski wybór Polaków z lat 90. musi zostać jeszcze raz potwierdzony. Zmieniła się sytuacja, Europa, proces integracji. Dzisiaj bycie tylko za członkostwem w UE jest niewystarczające" - dodał Buras.

Julia Potocka (PAP)