Decyzja Mikołajczyka o powrocie do Polski wzburzyła emigrację, szczególnie środowiska wojskowe, które uznały jego działanie za formę zdrady – powiedział PAP prof. Andrzej Paczkowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN. 50 lat temu, 13 grudnia 1966 r., zmarł premier RP Stanisław Mikołajczyk.

Stanisław Mikołajczyk bardzo wcześnie rozpoczął swoją karierę polityczną i już przed wojną, mimo braku formalnego wykształcenia, obejmował wysokie funkcje w PSL-Piast i Stronnictwie Ludowym. Czy rzeczywiście miał cechy przyszłego lidera politycznego?

Prof. Andrzej Paczkowski: Mikołajczyk zaczął swoją aktywność polityczną w wieku około dwudziestu lat, jako młody rolnik pracujący wraz z rodzicami na gospodarstwie we wsi Strzyżewo w Wielkopolsce. Brał udział w Powstaniu Wielkopolskim i w wojnie 1920 r. Był nowoczesny – uczył się w Uniwersytecie Ludowym w Dalkach i w szkole rolniczej, miał prawo jazdy. Działalność rozpoczynał organizując kółka młodzieżowe, na bazie których powstał w 1926 r. Wielkopolski Związek Młodzieży Wiejskiej, od 1922 r. był związany z centrowym PSL-Piast. Był także aktywny w Wielkopolskim Towarzystwie Kółek Rolniczych (WTKR). W 1930 r. usamodzielnił się nabywając 20-hektarowe gospodarstwo, co w Wielkopolsce nie było wiele, ale jednak szanujący się chłopski polityk winien mieć własną zagrodę.

Na przełomie lat 20. i 30., gdy ruch ludowy jednoczył się w Stronnictwo Ludowe (SL), Mikołajczyk szybko awansował w polityce: w 1930 r. w wieku 29 lat, został wybrany do Sejmu (był najmłodszym posłem). W 1933 r. został członkiem Naczelnego Komitetu Wykonawczego SL. Był zwolennikiem radykalnych metod walki politycznej z autorytarną sanacją. Przemawiał, pisał w ludowej prasie, zdobył mocną pozycję w Wielkopolsce, gdy w wyborach na prezesa WTKR pokonał kandydata ziemian i przedstawiciela Stronnictwa Narodowego. Wszedł więc do elity ruchu ludowego, choć nie miał jeszcze własnej pozycji politycznej i związany był z Wincentym Witosem, „królem chłopów”. Podczas wielkiego strajku chłopskiego w 1937 r., który został złamany kosztem ponad 40 śmiertelnych ofiar, Mikołajczyk – pod nieobecność Witosa, który był na emigracji - de facto zarządzał stronnictwem i strajkiem.

We wrześniu 1939 r., jako starszy strzelec, przeszedł wraz ze swoją jednostką na Węgry, gdzie został internowany, ale po dwóch miesiącach wydostał się do Francji. Z uwagi na doświadczenie i partyjny status, a także pod nieobecność pozostałych w kraju Witosa, Kiernika czy Rataja, stał się przywódcą ludowców na emigracji i rozpoczął karierę w elicie rządzącej, gdyż dotychczasowa opozycja antysanacyjna stała się trzonem nowego emigracyjnego rządu.

Stronnictwo Ludowe pod przywództwem Mikołajczyka miało odegrać kluczową rolę w rządzie Władysława Sikorskiego...

A.P.: Mikołajczyk przez blisko dwa lata był członkiem Rady Narodowej - namiastki parlamentu na emigracji - i jej wiceprzewodniczącym, a z uwagi na chorobę Ignacego Paderewskiego de facto przewodniczył jej. Z tego tytułu wchodził w skład Komitetu ds. Kraju. W układzie sił na emigracji Mikołajczyk popierał linię premiera Władysława Sikorskiego, co wynikało zarówno z antysanacyjnego nastawienia ich obu, jak i obawy przed radykalizmem obozu narodowego. Mikołajczyk był zwolennikiem odbudowy Polski jako państwa demokratycznego i solidarnego społecznie, a więc nie był radykałem. Latem 1941 r. po kryzysie rządowym w związku z zawarciem przez Sikorskiego porozumienia z Sowietami, Mikołajczyk został wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych, odpowiedzialnym za kontakty z krajem.

Dlaczego właśnie Mikołajczyk został następcą Władysława Sikorskiego w lipcu 1943 r.?

A.P.: Po śmierci Sikorskiego powstał problem sukcesji na stanowisku premiera. Niewielu polityków mogło jednak konkurować z kandydaturą Mikołajczyka, odznaczającego się przedwojennym doświadczeniem politycznym oraz pozycją wicepremiera w gabinecie Sikorskiego. Przeciwko jego kandydaturze opowiadali się głównie politycy dawnego obozu sanacyjnego, w tym prezydent Raczkiewicz. Wydaje się, że decydujący dla jego nominacji był głos „wielkiego brata”, czyli Winstona Churchilla.

Mikołajczyk uważał się za kontynuatora programu Sikorskiego, opartego na założeniu, że mimo ujawnienia zbrodni katyńskiej i zerwania stosunków dyplomatycznych konieczne jest dążenie do kompromisowego porozumienia z ZSRS i nie liczenie na konflikt zbrojny między Zachodem a Sowietami.

Krytykiem działań Mikołajczyka był między innymi Stanisław Cat-Mackiewicz, który oskarżał go o naiwność w postrzeganiu możliwości porozumienia się ze Stalinem.

A.P.: Mikołajczyk był skonfliktowany również ze środowiskami wojskowymi, głównie generałami – Władysławem Andersem i Kazimierzem Sosnkowskim, którzy reprezentowali twardy nurt w stosunkach z ZSRS. Linia polityczna Stalina stawała się coraz bardziej jasna. Jego celem było stworzenie w Polsce podległego mu rządu i potwierdzenie swoich praw do zagarniętych we wrześniu 1939 r. Kresów. Mimo to Mikołajczyk nadal uważał, że konieczne jest prowadzenie negocjacji, w czym miał wsparcie Churchilla i Roosevelta, dla których ZSRS był najważniejszym sojusznikiem. I to z ich inicjatywy w końca lipca 1944 r. Mikołajczyk udał się do Moskwy na rozmowy ze Stalinem. Zarówno ta, jak i kolejna wizyta w październiku, już po upadku powstania warszawskiego, zakończyły się fiaskiem. Mikołajczyk proponował, aby sprawę wschodniej granicy Polski ostatecznie ustalić po wojnie w ramach konferencji pokojowej oraz uznał, iż gotów jest przyjąć do swojego rządu kilka osób (komunistów) z istniejącego od niedawna Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.

Stalin odrzucił te postulaty, domagając się ustalenia granicy w oparciu o linię Curzona. Uważał, że Mikołajczyk i paru przedstawicieli rządu RP mogą zostać przyłączeni do PKWN. W tej sytuacji Mikołajczyk uznał, że wyczerpał możliwości działania jako premier i podał się do dymisji. Jego następcą został weteran Polskiej Partii Socjalistycznej Tomasz Arciszewski, ale SL nie weszło do koalicji rządowej.

Jakie plany polityczne miał Mikołajczyk? Czy już wówczas, jesienią 1944 r. myślał o powrocie do Polski?

A.P.: W tej sytuacji Mikołajczyk, już tylko jako przywódca Stronnictwa Ludowego, kontynuował swoją dotychczasową politykę porozumienia ze Związkiem Sowieckim. Konferencja jałtańska, na której Wielka Trójka postanowiła, że powstanie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN) oraz odbędą się „tak szybko jak to możliwe” wolne wybory parlamentarne, stworzyła pewne pole manewru i Mikołajczyk postanowił je wykorzystać. Publicznie zaakceptował wyniki konferencji w Jałcie; po raz kolejny wpływ na jego decyzje miał Churchill, który zapewniał go o wsparciu.

W czerwcu 1945 r. Mikołajczyk wziął udział w rozmowach w Moskwie, których celem było utworzenie TRJN. Wraz z nim pojawili się tam m.in. Władysław Kiernik i Stanisław Grabski. W istocie nie mieli możliwości negocjowania ze Stalinem, ale wyłącznie z jego satelitami, Bolesławem Bierutem czy Władysławem Gomułką. Ludowcy przegrali tę partię: uzgodniono, iż w nowym rządzie dominować będą komuniści i ich sojusznicy, a ludowcy Mikołajczyka dostaną tylko trzy resorty.

Jak powrót Mikołajczyka został przyjęty w Polsce?

A.P.: Mikołajczyk prosto z Moskwy poleciał do Warszawy, gdzie został entuzjastycznie przywitany przez społeczeństwo, ale znacznie chłodniej przez komunistów. W ich rządzie objął urząd wicepremiera i ministra rolnictwa i reform rolnych. Jego pierwszym celem jako przywódcy ludowców było wyprowadzenie ruchu ludowego z konspiracji i stworzenie z niego oparcia do walki o demokratyczną i niezależną od ZSRS Polskę. Niemal wszyscy politycy ludowi poparli go jako przywódcę. Aby odróżnić się od komunistycznych „podróbek” udających partie chłopskie jego stronnictwo przyjęło nazwę Polskie Stronnictwo Ludowe. Szybko stało się największym ugrupowaniem w Polsce.

Starcie między PSL a komunistami trwało do 1947 r. Pierwsze zachwianie wiary w sukces przyszło wraz ze sfałszowaniem referendum ludowego w 1946 r., a w istocie ostateczne po – także sfałszowanych – wyborach do Sejmu w styczniu 1947 r. Plan Mikołajczyka oparty na nadziei zwycięstwa w wyborach legł w gruzach. W tym samym czasie w innych krajach kontrolowanych przez Stalina dochodziło do podobnych wydarzeń. Tamtejsi opozycyjni politycy ludowi byli aresztowani, organizowano im pokazowe procesy. W Bułgarii przywódca Ludowego Związku Chłopskiego Nikoła Petkow został skazany na karę śmierci, a jego partię zdelegalizowano w 1947 r. W tym samym roku w Rumunii na dożywocie skazany został przywódca Partii Narodowo-Chłopskiej Iuliu Maniu. W tej beznadziejnej sytuacji Mikołajczyk podejmuje decyzje o ucieczce z Polski.

Wydaje się, że na emigracji po 1947 r. Mikołajczyk był odizolowany od swojego środowiska politycznego. Czy ta reakcja wynikała z negatywnej oceny jego decyzji o powrocie do rządzonej przez komunistów Polski? Zdaniem jego krytyków swoim powrotem legitymizował ich rządy.

A.P.: Decyzja o powrocie do Polski wzburzyła emigrację, szczególnie środowiska wojskowe, które uznały jego działanie za formę zdrady. Pisano o nim bardzo negatywnie. Stanisław Cat-Mackiewicz jeden ze swoich pamfletów zatytułował „Mikołaj Mikołajewicz Mikołajczyk”, sugerując obcość tego chłopa z Wielkopolski. Nazywano go „kawalerem jałtańskim”.

Zupełnie inaczej oceniano jego decyzję w kontrolowanej przez Sowietów Polsce. Tu większość opinii publicznej uważała, że należy próbować wszelkich sposobów zachowania względnej suwerenności. Wyjątkiem było zbrojne podziemie antykomunistyczne, które odrzucało kompromisy. Jednak np. część działaczy i żołnierzy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość uważała, że należy działać dwutorowo: konspiracyjnie i metodami legalnej opozycji. Celem miała być niezależność od ZSRS i zorganizowanie wolnych wyborów.

W ruchu ludowym również trwały spory co do strategii działania. Zastanawiano się nad sensem startu w wyborach, które jak słusznie zakładano, zostaną sfałszowane. Mimo to większość działaczy popierała przywództwo Mikołajczyka. Ci, którzy dokonywali rozłamów (w 1946 i w 1947), robili je na zlecenie komunistów. Po wyjeździe Mikołajczyka wyjechało – także nielegalnie - kilku innych działaczy ludowych. Już tydzień po nim wydostali się na Zachód Stefan Korboński i Kazimierz Bagiński.

Stosunkowo szybko zaczęło dochodzić do kolejnych rozłamów w środowisku emigracyjnym, przy okazji których oczerniano się wzajemnie. Do tych swarów swoje dorzucała też polska bezpieka. Działo się tak nie tylko wśród ludowców, ale np. wokół urzędu Prezydenta RP. Mikołajczyk nigdy jednak nie pozostał osamotniony. Po znalezieniu się w USA został działaczem tak zwanej Zielonej Międzynarodówki, czyli organizacji zrzeszającej stronnictwa chłopskie z Europy Środkowo-Wschodniej. Przez pewien czas pełnił funkcje jej szefa.

Jak się wydaje pozycję Mikołajczyka wzmacniały jego umiarkowane poglądy, cenione m.in. przez administrację amerykańską, która ignorowała rząd na uchodźstwie. Mikołajczyk podróżował po świecie z wykładami jako specjalista do spraw rolnictwa. Przy tej okazji mówił o swoich refleksjach na temat komunizmu, a opublikowane w 1948 r. jego wspomnienia „Polska zgwałcona” przez kilka tygodni były bestsellerem w USA i zostały przełożone na kilkanaście języków.

Mikołajczyk więc nie zniknął zupełnie ze sceny politycznej. Jeszcze w 1956 r. Chruszczow miał podobno straszyć Gomułkę możliwością powrotu Mikołajczyka. Podczas wydarzeń poznańskich w czerwcu 1956 r. robotnicy wznosili okrzyki na jego cześć. Z działaczy emigracyjnych właściwie tylko nazwiska Anders i Mikołajczyk wciąż budziły w Polsce pozytywny oddźwięk. On sam poprzez dyplomację francuską próbował wówczas wysondować możliwość swojego powrotu do PRL. Nastawienie sowieckie było jednak jednoznacznie negatywne.

Rok 1956 jest dla całej polskiej emigracji momentem załamania. Tradycyjna londyńska emigracja związana z wojskiem i rządem polskim straciła swoją siłę. Głównymi ośrodkami polskiej emigracji stało się Radio Wolna Europa i paryska „Kultura”, które były znacznie bardziej otwarte na wydarzenia w Polsce. Po 1956 r. rola Mikołajczyka gwałtownie maleje i po tej dacie działa niemal wyłącznie w międzynarodowym ruchu ludowym.

Mikołajczyk zmarł w Waszyngtonie w 1966 r. Był to okres odchodzenia najważniejszych przedstawicieli przedwojennego życia politycznego i elit emigracyjnych: w 1966 r. zmarł gen. Tadeusz Bór-Komorowski, w 1969 r. gen. Kazimierz Sosnkowski, a w 1970 gen. Władysław Anders.