PIP przekształci umowę z pracownikiem
Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, do końca sierpnia ma powstać projekt ustawy, na podstawie której Państwowa Inspekcja Pracy ma zyskać m.in. możliwość samodzielnego przekształcania umów cywilnoprawnych – w tym B2B – w umowy o pracę. PIP liczy na to, że w ustawie znajdzie się też znaczne zwiększenie budżetu Inspekcji oraz przynajmniej dwukrotne zwiększenie kwot mandatów, które mogłaby nakładać na nieprzestrzegające przepisów firmy.
Przewodniczący Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego Konfederacja Pracy oraz członek sejmowej Rady Ochrony Pracy, Mateusz Lewandowski, ocenił w rozmowie z PAP, że wspomniane pomysły pokrywają się z postulatami środowiska związkowego w Polsce.
- To są postulaty, które od lat pojawiają się na poziomie OPZZ czy szerzej na poziomie związkowym. Liczymy, że Państwowa Inspekcja Pracy zostanie wzmocniona, również finansowo. Liczymy też, że będzie miała w ręku narzędzia, które będą pozwalały - jeśli takie przesłanki zostaną stwierdzone - na sprawne zmiany umów cywilnoprawnych w umowy o pracę - podkreślił Lewandowski. Jak zaznaczył, obecnie droga sądowa, którą prowadzone są takie sprawy „jest bardzo problematyczna i bardzo długa”.
Związki zawodowe chcą wzmocnienia PIP
Lewandowski podkreślił, że oprócz nowych możliwości prawnych, inspekcja pracy powinna zostać też „odbiurokratyzowana”. - Te wszystkie postulaty są jak najbardziej prawidłowe. Natomiast patrząc dodatkowo z perspektywy Rady Ochrony Pracy można stwierdzić, że pewna wewnętrzna reforma PIP również by tej instytucji nie zaszkodziła. Przydałoby się „odbiurokratyzowanie” niektórych działań i odciążanie inspektorów ze zbędnych procedur - zauważył szef Konfederacji Pracy.
Jako przykład podał zniesienie obowiązku - według niego - niepotrzebnego informowania pracodawców o nadchodzących kontrolach. - Informując pracodawcę o tym, że czynności zostaną podjęte za tydzień czy za dwa, dajemy czas na to, żeby dokumentacja została zmieniona, w wyniku czego inspektor trafia na grunt, który często nie odpowiada już sytuacji rzeczywistej w firmie. Wielokrotnie mamy z tym do czynienia i po to też postulowaliśmy wspólnie z Głównym Inspektorem Pracy zniesienie obowiązku przedstawiania przedsiębiorcy upoważnienia do przeprowadzenia kontroli - ocenił przedstawiciel OPZZ.
Więcej kontroli, wyższe kary
- Problematyczna z naszej perspektywy jest też ilość inspektorów, a co za tym idzie ilość przeprowadzanych kontroli i ilość podmiotów, które takim kontrolom podlegają. Jest to niewielki procent w skali kraju - powiedział Lewandowski. Ze statystyk PIP wynika, że w 2024 roku kontroli podlegało blisko 50 tys. przedsiębiorstw. Z kolei wg danych GUS, na koniec 4 kwartału 2024 roku w Polsce funkcjonowało 2 mln 788 tys. 814 aktywnych przedsiębiorstw. Z danych wynika więc, że PIP skontrolowało jedynie 1,7 proc. firm w Polsce.
Jak zaznaczył, istotne z perspektywy OPZZ jest też to, żeby mandaty względem przedsiębiorstw nieprzestrzegających prawa pracy były na tyle odstraszające, aby nie dopuszczały się ponownie tych samych uchybień. - Na ten moment kary są dla wielu, szczególnie dużych przedsiębiorstw, śmieszne. Przez taki stan rzeczy kontrole PIP nie mają tego restrykcyjnego i odstraszającego charakteru - ocenił związkowiec.
Inspektorzy PIP za nieprzestrzeganie przepisów BHP czy nielegalne zatrudnienie mogą wystawić pracodawcy mandat w wysokości 1-2 tys. zł. W przypadku poważniejszych naruszeń, PIP ma prawo skierować sprawę do sądu, który może nałożyć grzywnę na pracodawcę w wysokości 1-30 tys. zł.
Poseł Partii Razem, Maciej Konieczny na jednym z lipcowych posiedzeń Sejmu, zaproponował, aby w nowej ustawie o PIP znalazł się zapis umożliwiający nakładanie kary na pracodawców, w wysokości zależnej od rocznych obrotów firmy. Taki system funkcjonuje w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Maksymalna kara nakładana przez UOKiK może wynosić do 10 proc. obrotu osiągniętego w roku poprzedzającym nałożenie kary.
- Myślę, że to byłoby dobrym pomysłem i faktycznie taka zmiana w jakiś sposób urealniłaby taryfikator mandatowy Inspekcji Pracy. Z drugiej strony nie mielibyśmy sytuacji, w której ta kara dla małego czy mikroprzedsiębiorcy będzie aż za bardzo dotkliwa. To pomnożenie kwot w przypadku dużych przedsiębiorstw faktycznie może wreszcie by poskutkowało. Choć już teraz inspektorzy mają możliwość np. mnożenia kar przez ilość pracowników, jakich ona dotyczy, a bardzo rzadko z tego korzystają - zwrócił uwagę Lewandowski.
Jak zaznaczył, zmiany wymaga również ustawowa minimalna przerwa w pracy, która wynosi co najmniej 15 minut dla pracującego 6 godz. i 30 minut, jeśli dobowy wymiar czasu pracy przekracza 9 godzin. - Przerwa 15-minutowa jest zdecydowanie za krótka. To jest szczególnie widoczne chociażby w handlu wielkopowierzchniowym, w usługach, gdzie pracodawcy coraz bardziej redukują zatrudnienie. Pracownik pracujący 8 godzin często nie ma wystarczająco czasu, żeby zdążyć dojść ze stanowiska pracy do miejsca, w którym można spożyć posiłek i wrócić w sposób dający faktyczną możliwość odpoczynku - podkreślił związkowiec.
Szymon Adamus (PAP)
sza/ jann/ lm/