Jeśli pracuje więcej niż 40 godzin w tygodniu, trzeba mu za to ekstra zapłacić lub rozliczyć czasem wolnym – uchwalił wczoraj Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów. Nauczyciele mają powód do radości, z kolei samorządy muszą teraz szybko szukać pieniędzy.

Uchwała SN (sygn. akt III PZP 3/24) ma ogromne znaczenie dla wszystkich nauczycieli, których ogółem jest ponad 740 tys. Szczególnie dla tych, którym dyrektorzy zlecają dodatkowe zadania lub którzy wyjeżdżają na wycieczki z dziećmi. Dotychczas bowiem szkoły nie wypłacały im w takich sytuacjach ani grosza za dodatkowe zajęcia, a na palcach jednej ręki można policzyć wyroki sądów orzekające na ich korzyść.

Przy tablicy i pensum

Wątpliwości budzi niejasna relacja przepisów Karty Nauczyciela oraz kodeksu pracy. Zgodnie z art. 42 ust. 1 Karty czas pracy nauczyciela nie może przekraczać 40 godz. w 5- lub 4-dniowym tygodniu pracy, a w ramach tej normy realizuje on:

  • obowiązkowe zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze z uczniami lub wychowankami lub na ich rzecz – w ramach pensum wynoszącego od 18 do 30 godzin na tydzień, czyli zajęcia przy tablicy,
  • inne czynności i zajęcia wynikające z zadań statutowych szkoły, np. kółka zainteresowań, SKS-y, tzw. godziny dostępności,
  • zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.

Wynagrodzenie przysługuje nauczycielowi za pracę w ramach pensum określonych w punkcie 1. Oprócz tego otrzymuje on dodatkową pensję za godziny ponadwymiarowe. Wolno je dyrektorowi zlecić w szczególnych wypadkach, podyktowanych wyłącznie koniecznością realizacji programu nauczania i zgodnie ze specjalnością nauczyciela. Taką samą ekstra zapłatę uzyskuje za godziny doraźnego zastępstwa, np. za chorego kolegę. Jednak godziny ponadwymiarowe i doraźnego zastępstwa nauczyciel realizuje w ramach tygodniowej normy czasu pracy, tj. 40 godzin na tydzień. Nie stanowią zatem nadgodzin.

W karcie pominięto kwestię rekompensowania pracy świadczonej ponad tygodniową normę. Jej przekroczenia są tymczasem codziennością np. podczas kilkudniowych wycieczek. Podczas nich nauczyciele wykonują swoje obowiązki na okrągło i to praktycznie bez żadnych dodatkowych pieniędzy, nie mówiąc już nawet o ustalaniu w tych okolicznościach godzin nadliczbowych.

Tymczasem zgodnie z art. 151 k.p. praca wykonywana ponad obowiązujące pracownika normy czasu pracy (tj. generalnie ponad 8 godzin na dobę i 40 na tydzień), a także ponad przedłużony dobowy wymiar czasu pracy stanowi godziny nadliczbowe. Jest ona dopuszczalna tylko na zlecenie szefa w razie konieczności prowadzenia akcji ratowniczej bądź ze względu na szczególne potrzeby zakładu pracy. Za zrealizowane nadgodziny podwładnemu należy się albo czas wolny (na jego wniosek w proporcji 1:1 lub z inicjatywy pracodawcy w stosunku 1,5:1) bądź normalne wynagrodzenie oraz dodatek w wysokości 50 proc. lub 100 proc.

Nauczycielka angielskiego była zatrudniona na podstawie mianowania w liceum. Dyrektorka przydzieliła jej koordynację projektu unijnego COMENIUS, w ramach którego wysyła się uczniów na wyjazdy m.in. do Włoch i kilka innych nadzwyczajnych zadań. Kiedy przełożona nie przyznała jej ani dodatku motywacyjnego, ani nagrody, kobieta wystąpiła o wynagrodzenie normalne i dodatki za nadgodziny, łącznie ok. 18,5 tys. zł. Gdy liceum odmówiło, spór trafił do sądu. Sędziowie I i II instancji stanęli murem za nauczycielką, ale gdy szkoła złożyła skargę kasacyjną, skład orzekający skierował zapytanie prawne do Sądu Najwyższego.

Jeśli nauczyciel pracuje ponad 40 godzin tygodniowo, to są to godziny nadliczbowe w rozumieniu kodeksu pracy – uznał wczoraj SN. Trzeba mu je odpowiednio zrekompensować albo ekstra zapłatą (wynagrodzenie plus dodatek) albo czasem wolnym. Sędziowie uznali, że należy zastosować art. 91c Karty, odsyłający w sprawach nieuregulowanych do kodeksu pracy, choć jest on niejasny. W przypadku nauczycieli należy domniemywać, że rekompensata czasem wolnym nie wchodzi w grę, bo takich pracowników jest za mało. Gdyby odbierali wolne na wszystkie godziny przepracowane ponad wymiar, nie miałby kto uczyć dzieci w szkołach.

Zapłata za nadgodziny przewidziana w kodeksie pracy jest jedną z podstawowych zasad prawa pracy. Oczywiście ustawodawca przewidział pewne wyjątki, jak np. te dotyczące osób zarządzających zakładem pracy w imieniu pracodawcy. Ale SN nie widzi podstaw, dla których nauczyciele mieliby być pozbawieni dostępu do tej zasady. Tym bardziej że Karta Nauczyciela w ich przypadku nie przewiduje takiego wyjątku – mówił sędzia sprawozdawca Piotr Prusinowski.

– Uchwała wynika także ze społecznej potrzeby uczłowieczenia relacji pracownika z pracodawcą – jeśli umawiamy się na daną pracę, to osoba ją wykonująca dostaje za to wynagrodzenie. Jeśli natomiast pracuje więcej, niż się umówiła, to powinna dostać większą zapłatę – dowodził sędzia Prusinowski.

Zaznaczył, że uchwała może stać się przyczynkiem do zmian prawnych. Ustawodawca pewnie zauważy potrzebę uśrednienia tygodniowej normy czasu pracy nauczycieli i ewentualnie wprowadzenia dla nich jakichś okresów rozliczeniowych. Sędzia Krzysztof Staryk zgłosił zdanie odrębne.

Skutki braku zapłaty dla nauczyciela po uchwale SN

Według Andrzeja Radzisława, radcy prawnego z Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy, po uchwale nauczyciele mogą występować do dyrektorów z wnioskami o wypłatę wynagrodzenia za nadgodziny za trzy lata wstecz. Jeśli pracodawcy odmówią, to nauczyciele złożą pozwy do sądów pracy.

Profesor Arkadiusz Sobczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, radca prawny i partner w Kancelarii A. Sobczyk i Współpracownicy, odczytuje uchwałę tak, że nauczycielom należy się dodatkowa rekompensata za nadmiarową pracę, inną niż typowa nauczycielska. Przewiduje, że mogą się pojawić w związku z tym problemy z ewidencją ich czasu pracy. Obecnie bowiem Karta nakazuje ewidencjonowanie godzin przepracowanych w ramach pensum.

Najbardziej jednak uchwała uderzy rykoszetem w "sponsorów" nauczycieli, czyli w samorządy, które wypłacają im pensje, oraz w budżet państwa, z którego finalnie te środki pochodzą. – Nie wyobrażamy sobie, że samorządy pozostaną w tej sprawie zostawione same sobie, bo to nie z naszego powodu ten przepis nie jest jasny. Obawiam się, że nauczyciele będą masowo domagali się zwrotu zapłaty za nadgodziny za poprzednie trzy lata – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. ©℗

Ważne

Nauczyciele mogą zażądać zaległych wypłat

Zdaniem ekspertów nauczyciele mogą teraz występować do dyrektorów z wnioskami o wypłatę wynagrodzenia za nadgodziny za trzy lata wstecz. Jeśli pracodawcy odmówią, to nauczyciele złożą pozwy do sądów pracy.

opinia

Nauczyciel nie jest wolontariuszem, ani tym bardziej niewolnikiem

ikona lupy />
Urszula Wożniak, wiceprezes Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego / Materiały prasowe

Bardzo się cieszę z wczorajszej uchwały SN, ale też uważam, że nie mogła zapaść inna. Gdyby jakimś cudem sędziowie zdecydowali inaczej, straciłabym zupełnie zaufanie do sprawiedliwości. Zawsze twierdziłam, że nauczycieli nie można obciążać za darmo ponad wszelką normę. Każdemu pracownikowi – jak mówi kodeks pracy – należy się dodatkowa zapłata za godziny nadliczbowe albo wyrównanie czasem wolnym. Poprosimy naszego prawnika o przygotowanie okólnika, instrukcji o skutkach uchwały w praktyce – co mają robić nauczyciele, jak pisać pisma itd. Takie pouczenie rozprowadzimy wśród naszych struktur organizacyjnych. Dostanie je również każdy nauczyciel związkowiec, jeśli tylko zechce. Oczywiście przynależący do naszej organizacji nauczyciele mogą liczyć również na pomoc prawnika. ©℗

Współpraca Krzysztof Bałękowski