Według ekspertów składka zdrowotna – mimo swojej nazwy – jest „czystym podatkiem”. Trudno znaleźć prawnika, który by temu zaprzeczył.
– Przy pierwszym rocznym rozliczeniu składki zdrowotnej, za 2022 r., przedsiębiorcy z uproszczoną księgowością pomijali tzw. dodatnie różnice inwentur z powodu błędu w przepisach. Ustawodawca skorygował wadliwe regulacje jeszcze w 2022 r., ale z mocą obowiązującą dopiero od kolejnego rocznego rozliczenia składki. Sam więc uważał ją za quasi-podatek – przypomina Iza Leśniewska, doradca podatkowy z Kancelarii Doradztwa Podatkowego Alo-2.
Jeśli nowelizacja podatkowa pogarsza sytuację obywatela, powinna wejść w życie z co najmniej miesięczną vacatio legis, żeby zainteresowani mieli szansę zapoznać się ze zmianami i na nie przygotować. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 15 lutego 2005 r. (K 48/04) „każdy podatnik, bez względu na uzyskiwane dochody, ma prawo wiedzieć odpowiednio wcześniej, jak ukształtowany zostanie jego obowiązek podatkowy w następnym roku. Prawo to nabiera szczególnego znaczenia, gdy efektem zmiany obowiązku podatkowego, bez należytej vacatio legis, jest uszczuplenie dochodów podatnika”.
– Miesięczny termin to absolutne minimum, a w przypadku poważniejszych zmian miesiąc to za mało – podkreśla Łukasz Chruściel, radca prawny i partner w Kancelarii PCS I Littler.
Nie każdy zyskuje
Takie zmiany przewiduje projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (nr 764). Ma on zwolnić przedsiębiorców od 1 stycznia 2025 r. z obowiązku zapłaty składki zdrowotnej od dochodów i przychodów ze sprzedaży środków trwałych, tj. rzeczy, aut, maszyn itd., kupionych na potrzeby firmy. Jednocześnie zakaże wrzucania w koszty uzyskania przychodów niezamortyzowanej części środka trwałego.
Zdaniem specjalistów nie wszystkie proponowane modyfikacje będą z punktu widzenia obywateli na plus. Projekt likwiduje bowiem w zakresie ustalania podstawy wymiaru składki zdrowotnej odesłania do art. 24 ust. 2 zdanie drugie ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 226 ze zm.) oraz do art. 35 i 36 nowelizacji z 9 lutego 2022 r. ponad 30 ustaw.
Nie wszystkie zmiany będą dla obywateli na plus. Ustawa powinna być więc opublikowana do końca listopada, a nie ma na to szans
Weźmy dla przykładu firmę rozliczającą się według skali, która w 2021 r. nabyła maszynę za 50 tys. zł i wrzuciła ją jednorazowo w koszty uzyskania, a w 2024 r. sprzedała za 30 tys. zł. W bieżącym roku nie zapłaci składki zdrowotnej od sprzedaży tego środka trwałego (bo odnotowała stratę ze sprzedaży w kwocie 20 tys. zł), a dodatkowo podstawę składki może obniżyć o kwotę straty, tj. 20 tys. zł. Jednak jeśli sprzeda maszynę też za 30 tys. zł, ale dopiero w 2025 r., sytuacja zmieni się diametralnie. W 2025 r. wprawdzie nie odprowadzi od tej sprzedaży składki zdrowotnej, ale też nie będzie mogła zmniejszyć podstawy jej wymiaru o 20 tys. zł. Realna strata to zatem ok. 1800 zł (20 tys. zł x 9 proc.).
Inny przykład podaje Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFaktu. Przypuśćmy, że mały przedsiębiorca rozliczający się według skali w 2022 r. kupił auto za 150 tys. zł. W grudniu 2024 r. sprzedał je za 50 tys. zł, a do tego czasu dokonał amortyzacji na kwotę 90 tys. zł (wrzucał odpisy co miesiąc w koszty). W 2024 r. przychodem jest 50 tys. zł, ale jednocześnie niezamortyzowaną częścią wolno obciążyć koszty (60 tys. zł). Firma generuje zatem stratę na środku trwałym w kwocie 10 tys. zł i jest do przodu o 900 zł (10 tys. zł x 9 proc.).
– Gdyby taka sytuacja zdarzyła się w 2025 r. (sprzedaż auta za 50 tys. zł, dokonana amortyzacja 90 tys. zł), to biznesmen nie zapłaciłby składki zdrowotnej od 50 tys. zł, ale też nie uwzględniłby w kosztach części niezamortyzowanej (60 tys. zł). – Straciłby zatem na zmianach ok. 900 zł – tłumaczy specjalista ds. podatków.
Mało czasu i co potem
Nie ma raczej szans na opublikowanie projektu w Dzienniku Ustaw do końca listopada br. Jego I czytanie ma się odbyć w Sejmie jutro, a kolejne posiedzenie Senatu zostało przewidziane na 4 i 5 grudnia. Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy, komentuje:
– Wszystko w pośpiechu, chaotycznie i bez konsultacji publicznych. Klientów, których dotkną niekorzystne zmiany, będę namawiał do przejścia drogi sądowej i poskarżenia się Trybunałowi Konstytucyjnemu – sygnalizuje.
Inne podejście do problemu ma mec. Łukasz Chruściel. W jego ocenie zmiany pogarszające sytuację firm, naruszające miesięczną vacatio legis nie będą po prostu od 1 stycznia 2025 r. obowiązywać.©℗
Składka jak kukułcze jajo
Od dawna składka zdrowotna jest podatkiem. Ubezpieczeniowy charakter (tj. ekwiwalentny, prywatny) można jej było przypisać za czasów kas chorych, które jakoby miały ze sobą konkurować. Pod rządami Narodowego Funduszu Zdrowia (tj. od 1 kwietnia 2003 r.) zyskała ona status daniny publicznej, co przypieczętował Polski Ład. Zgadzam się również z tezą, że proponowane zmiany, niekorzystne dla części przedsiębiorców, wymagają vacatio legis – przyjęło się zwyczajowo i w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, że minimum miesięcznej.
Problem w tym, że poszkodowani czy podmioty, które chciałyby działać na ich rzecz (np. grupy posłów, senatorów, rzecznik praw obywatelskich), nie mają do kogo się poskarżyć. Mamy bowiem w Polsce organ, który nazywa się Trybunałem Konstytucyjnym, ale nie jest tym, czym powinien być. W dodatku 9 grudnia 2024 r. upływa kadencja Julii Przyłębskiej, niby-prezes trybunału, a chętnych do jej zastąpienia nie widać. Istnieje zatem ryzyko, że nie tylko nie będzie prezesa, lecz także będzie trudno o posiedzenie TK (zasadnicze quorum to bowiem 11 sędziów).