Lekarz był zatrudniony w jednej z prywatnych przychodni. Na jej stronie internetowej zamieszczone zostało jego zdjęcie, imię i nazwisko oraz wskazano go jako lekarza ortopedę, przyjmującego w tym zakładzie pacjentów. Problem polegał na tym, że w czasie, kiedy lekarz ten figurował w internecie jako ortopeda, nie miał specjalizacji w tej dziedzinie medycyny (chociaż wszystkie niezbędne egzaminy zawodowe wcześniej zdał i miał prawo wykonywania zawodu lekarza).
Gdy sprawa wyszła na jaw, lekarzowi wytoczono postępowanie dyscyplinarne. Jego przewinieniem miało być nieuprawnione posługiwanie się tytułem specjalisty, i to do celów komercyjnych. Obrońca lekarza wskazywał natomiast, że w żadnym miejscu na stronie internetowej nie tytułował się on jako specjalista w danej dziedzinie medycyny. Jedynie podawał informację, jaki rodzaj schorzeń leczy. Zaś każdy lekarz mający prawo wykonywania zawodu ma także prawo, a niekiedy nawet obowiązek – gdy są sytuacje nagłego zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta – podejmowania czynności leczniczych w danej dziedzinie medycyny. Mimo to okręgowy sąd lekarski uznał, że doszło do przewinienia, które polegało na nieuprawnionym określeniu się jako specjalista z zakresu ortopedii, i wymierzył karę.
Brak reakcji na wpis internetowy
Obrona złożyła odwołanie, ale Naczelny Sąd Lekarski utrzymał karę w mocy. Tyle że w wyroku nieoczekiwanie zmienił zakres czynu, jakiego miał się dopuścić obwiniony lekarz, na brak reakcji na wpis internetowy.
Kasację do Sądu Najwyższego znów złożyła obrona, powołując się także na zmianę orzeczenia na niekorzyść obwinionego (mimo że tylko obwiniony składał odwołanie). Tym razem też rzecznik odpowiedzialności zawodowej wniósł o uchylenie wyroku NSL, wskazując na możliwe naruszenie zasady reformationis in peius (czyli zmiany orzeczenia na niekorzyść obwinionego), w sytuacji gdy od orzeczenia OSL odwołała się tylko obrona. Zdaniem rzecznika obrona prawidłowo wytknęła, iż NSL swoim orzeczeniem w sposób nieuprawniony przypisał lekarzowi większy zakres przewinienia zawodowego, podczas gdy oskarżyciel nie wnosił żadnego środka odwoławczego.
Opinię rzecznika, której nie sprzeciwiła się obrona, uwzględnił w całości SN, który uchylił orzeczenie NSL, ale także wcześniejsze orzeczenie OSL, i umorzył sprawę ze względu na przedawnienie karalności.
W sprawie – jak wskazywał w uzasadnieniu SN – nie chodziło tylko o kwestię kary. Ta nie została zmieniona, co więcej – NSL utrzymał ją w mocy. Problem sprowadzał się do znaczącej zmiany opisu czynu przez sąd lekarski II instancji. To zaś jest niedopuszczalne z racji tego, że odwołanie było składane tylko przez obronę.
– Słusznie podniesiono w kasacji zarzut naruszenia zawartego w art. 434 kodeksu postępowania karnego bezpośredniego zakazu reformationis in peius. Jeżeli odwołanie jest złożone tylko na korzyść obwinionego, to sąd odwoławczy nie może w takich wypadkach orzec na niekorzyść, zaś orzeczenie na niekorzyść obejmuje wszelkie kwestie, które mogą pogorszyć jego sytuację procesową – podkreślił sędzia przewodniczący Marek Siwek.
W tej sprawie doszło zaś do zmiany opisu czynu, rzutującego na orzeczenie dyscyplinarne. SN wskazał, że w orzeczeniu OSL przypisano obwinionemu tylko posługiwanie się w sposób nieuprawniony tytułem lekarza specjalisty ortopedy i traumatologa poprzez zezwolenie na umieszczenie tego tytułu na stronie internetowej przychodni, w której przyjmował pacjentów.
Tymczasem orzeczenie NSL inaczej sformułowało czyn: lekarz, wiedząc o tym, że na internetowej stronie głównej poradni pod jego imieniem i nazwiskiem figuruje nienależny mu tytuł zawodowy „lekarz ortopeda i traumatolog”, nie podjął próby sprostowania opublikowanych w ten sposób informacji.
– Z porównania obu tych opisów wynika, że treścią pierwszego czynu było tylko działanie, a treścią drugiego zaniechanie. To jest istotna zmiana i z tego wynika, że w sądzie II instancji przypisano obwinionemu inne przewinienie niż w I instancji. Być może, gdyby nie zmiana tego opisu czynu, sąd II instancji obwinionego by uniewinnił. Ale tego już się nie dowiemy, bo dalej procedować nie można. Niewątpliwie ta zmiana opisu czynu posłużyła sądowi II instancji do uzasadnienia rozstrzygnięcia skazującego. To zaś narusza art. 434 k.p.k. i skutkuje uchyleniem zaskarżonego orzeczenia, a wobec braku możliwości skierowania sprawy do ponownego rozpoznania z powodu przedawnienia karalności należało uchylić wszystkie orzeczenia i umorzyć postępowanie w całości – stwierdził sędzia Siwek, zamykając rozprawę. ©℗
Podstawa prawna
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 9 października 2024 r., sygn. akt II ZK 28/23