Ministerstwo Rozwoju i Technologii nie zgadza się na przepisy proponowane przez resort pracy. Tymczasem zmiany dla zagranicznych pracowników mają obowiązywać już od nowego roku, a to budzi obawy firm.

Chodzi o projekt ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, którego autorem jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Do jego najnowszej, poprawionej wersji wciąż wiele uwag mają inne resorty.

W ogniu krytyki

Szczególnie Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) podtrzymuje sporo dotychczasowych zastrzeżeń. Dotyczą one np. opłaty za złożenie wniosku o wydanie zezwolenia na pracę. Tym razem nie chodzi jednak o jej wysokość (o czym pisaliśmy m.in. w tekście „Prawa pracowników kontra interes pracodawców”, DGP nr 172/2024), ale o zasady zwrotu. Z najnowszej wersji projektu wynika, że wnioskodawca odzyska 50 proc. opłaty, jeżeli cudzoziemiec nie dostanie zgody na pracę w Polsce. Tak się stanie, jeżeli organ rozpatrujący wniosek odrzuci go, bo nastąpiło przekroczenie maksymalnej liczby wydanych w danym roku zezwoleń na pracę. MRiT ma zastrzeżenia do uzasadnienia proponowanej regulacji. Wynika z niego, że „to szczególne rozwiązanie zostało wprowadzone ze względu na możliwą sytuację, gdy system teleinformatyczny nie będzie dysponował aktualną informacją o wykorzystaniu limitów w dniu złożenia wniosku, a wnioskodawca wprowadzony w błąd złoży wniosek i wniesie związaną z nim opłatę. Uwzględniając konieczność rozpatrzenia takiego wniosku zwrot opłaty będzie dotyczył tylko 50 proc. kwoty wniesionej przez wnioskodawcę”.

„W uzasadnieniu do projektu ustawy nie wyjaśniono, dlaczego tylko 50 proc. opłaty będzie podlegało zwrotowi, a nie 100 proc., podczas gdy we wskazanych przypadkach odmowa wydania zezwolenia na pracę nastąpi z przyczyn niezależnych od wnioskodawcy, tj. pomimo że wniosek będzie spełniał wszystkie wymogi formalne określone w projekcie ustawy, to nie otrzyma on takiego zezwolenia ze względu na obowiązujące limity” – dopytuje Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii, w opinii przesłanej do najnowszej wersji projektu.

Ważna kolejność

Wątpliwości dotyczą też art. 27 projektu ustawy – określa on, które wnioski o zezwolenie na pracę będą rozpatrywane w pierwszej kolejności. Z ostatniej wersji przepisów wynika, że najpierw urzędnicy zajmą się sprawami tych cudzoziemców, którzy po raz kolejny starają się o zezwolenie na pracę w tej samej firmie, oraz obcokrajowców, którzy mają pracować w przedsiębiorstwach o istotnym znaczeniu dla polskiej gospodarki zgodnie z wykazem ministra ds. gospodarki.

„Obecna treść art. 27 projektu jest niezgodna z wielokrotnie prezentowanym przez MRiT stanowiskiem, np. podczas prac grupy roboczej ds. wyeliminowania nieprawidłowości w systemie wizowym RP. Błędem jest m.in. zrównanie w zakresie pierwszeństwa wniosków dotyczących cudzoziemców mających kontynuować pracę u tego samego pracodawcy z tymi, którzy mają świadczyć pracę u przedsiębiorców wpisanych do wykazu utworzonego przez ministra ds. gospodarki” – podkreśla Paszyk.

Jego zdaniem najpierw, poza kolejką, powinny być rozpatrywane wnioski migrantów, którzy chcą podjąć pracę w przedsiębiorstwach kluczowych dla gospodarki, a potem te dotyczące wydania kolejnego zezwolenia na pracę w tej samej firmie oraz cudzoziemców, którzy zamierzają pracować w zawodach, w których występują niedobory kadrowe.

MRiT wyjaśnia, że zaproponowana kolejność rozpatrywania wniosków ma na celu zlikwidowanie bariery inwestycyjnej i rozwojowej, utrudniającej działalność kluczowych inwestorów i przedsiębiorstw technologicznych. Te wynikają właśnie z problemów proceduralnych z zatrudnianiem w Polsce pracowników o wysokich kwalifikacjach pochodzących spoza Unii Europejskiej. Zdaniem resortu rozwoju nowe rozwiązanie w kształcie proponowanym przez MRiT zwiększy atrakcyjność lokowania w naszym kraju inwestycji zagranicznych przez największe globalne przedsiębiorstwa oraz pozytywnie wpłynie na rozwój polskich firm z kluczowych branż. Pozwoli także zapobiec sytuacji, w której cudzoziemiec zatrudniony czasowo w Polsce, ale oczekujący na wydanie przez wojewodę kolejnego zezwolenia na pracę, opuszcza terytorium RP, nie mogąc się doczekać zakończenia przedłużającej się procedury. Zwiększa to rotację kadrową i generuje dodatkowe koszty dla pracodawców związane z wdrożeniem do pracy nowych pracowników. Ponadto proponowane rozwiązanie ułatwi zaspokojenie popytu na pracę w branżach, w których występują największe deficyty kadrowe.

Zdaniem MRiT błędem jest również to, że wykaz przedsiębiorstw obsługiwanych poza kolejką miałby wynikać bezpośrednio z rozporządzenia. W ocenie resortu rozwoju lepiej, aby sporządzał go minister gospodarki i zamieszczał w Biuletynie Informacji Publicznej. W rozporządzeniu natomiast powinny zostać określone kryteria, którymi powinien się kierować resort, decydując o wpisaniu firmy na listę, oraz np. zasady składania przez przedsiębiorców wniosków o wpis.

Ryzykowny termin

Krytyka dotyczy także proponowanego art. 82, który określa wysokość sankcji. Jak zauważa przedstawiciel resortu rozwoju, w kilku ustępach podane są tylko dolne granice kary. Przykładowo z art. 82 ust. 10 wynika, że „kto powierza pracę cudzoziemcowi skierowanemu do wykonywania pracy przez podmiot niebędący agencją zatrudnienia, podlega karze grzywny nie niższej niż 6000 zł”. W ocenie MRiT konieczne jest określenie również górnej granicy grzywny.

Resort rodziny na razie nie odniósł się do tych uwag. Podtrzymuje natomiast propozycję, aby nowe przepisy weszły w życie od 1 stycznia 2025 r., a to budzi niepokój pracodawców (patrz: opinie). ©℗

opinia

Firmy potrzebują więcej czasu

ikona lupy />
Tomasz Rogala, radca prawny, 
partner kierujący działem imigracyjnym
PCS Paruch Chruściel Schiffter Stępień Kanclerz | Littler / Materiały prasowe

Wejście projektowanych przepisów w życie już od 1 stycznia 2025 r. to zły pomysł, ponieważ nawet gdyby prace nad nową ustawą zostały ukończone w rekordowym tempie, to i tak firmom zostałoby zbyt mało czasu na przygotowanie się do zmian. Chodzi przede wszystkim o modyfikację polegającą na wykluczeniu możliwości uzyskania np. zezwolenia na pracę w celu zatrudnienia cudzoziemca na podstawie umowy cywilnoprawnej. Jest to jedno z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań projektowanej ustawy. Niezależnie od oceny, czy w ogóle długofalowo jest ono dobre, pośpieszne wprowadzenie go w życie już od stycznia 2025 r. należy ocenić krytycznie. Takie podejście nie pozostawi firmom korzystającym z modelu zatrudniania cudzoziemców na podstawie umów cywilnoprawnych czasu na reorganizację i tym samym spowoduje szkody, których można by uniknąć, wprowadzając dłuższe – co najmniej kilkumiesięczne – vacatio legis. ©℗

opinia

Czy państwo jest gotowe na nowe regulacje

ikona lupy />
Michał Wysłocki, menedżer w zespole Immigration EY Polska / Materiały prasowe

Od miesięcy trwają wzmożone prace nad kilkoma ustawami, które w praktyce zrewolucjonizują zasady pobytu i zatrudnienia cudzoziemców w Polsce. Wkrótce do parlamentu zostaną skierowane ostateczne teksty zupełnie nowej ustawy regulującej dostęp obcokrajowców do rynku pracy autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz nowelizacja ustawy o cudzoziemcach tworzona przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a na początku września Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało założenia do ustawy mającej wyeliminować nieprawidłowości w polskim systemie wizowym. W dodatku nie ma pewności, czy projektowane zmiany przepisów wpiszą się w założenia nowej polityki migracyjnej Polski, która nie została przecież jeszcze opublikowana.

Organizacje pracodawców zwracają uwagę, że istotne zmiany w treści ustawy dotyczącej pracy cudzoziemców w Polsce ministerstwo wprowadza już po konsultacjach publicznych, co oznacza, że w praktyce czynnik społeczny został wyłączony z prac nad ustawą. Okazuje się więc, że ostateczna treść projektu w ważnych aspektach powstała bez udziału pracodawców, a to ich bezpośrednio te przepisy będą dotyczyć. Ważne jest pytanie, czy na projektowane zmiany jest gotowe państwo – by nowe przepisy można było w praktyce stosować, muszą zostać do nich dostosowane systemy teleinformatyczne, które dziś nie mają niezbędnych funkcjonalności. ©℗