Przedsiębiorcy lobbują, żeby zezwolenie na pracę dla cudzoziemca nie było uzależnione od tego, czy przyszły pracodawca podpisze z nim umowę na etat.

Miedzy pracodawcami a politykami narasta spór o zatrudnianie cudzoziemców. Ci pierwsi od dłuższego czasu postulują „otwarte i przychylne podejście do legalnej zrównoważonej imigracji zarobkowej”. Dlatego też ci drudzy – w postaci Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – zaproponowali projekt ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium RP.

Zatrudnienie tylko na umowie o pracę?

Jego zapisy jednak nie spodobały się pracodawcom. Krytykują np. art. 6 ust. 1 pkt 1, który mówi, że cudzoziemiec uzyska zezwolenie na pracę w przypadku, gdy będzie wykonywał pracę „na podstawie umowy o pracę z polskim podmiotem”. Zdaniem środowiska przedsiębiorców w ten sposób rządzący wykluczą możliwość zatrudniania obcokrajowców na podstawie umów cywilnoprawnych czy B2B.

– Zaproponowana w projekcie ustawy zmiana została wniesiona już po przeprowadzeniu konsultacji społecznych. Nowe propozycje przepisów przedstawiono dopiero na Komitecie ds. Europejskich. To bardzo źle, że tak istotną zmianę, mogącą mieć duży wpływ na rynek pracy, wprowadza się tylnymi drzwiami. Bardzo liczyliśmy na to, że czasy tzw. grzesznej legislacji – zgodnie zresztą z zapowiedziami – mamy już za sobą. W tym przypadku stało się jednak inaczej – mówi DGP Bartosz Sowier, główny legislator Pracodawców RP.

Rzeczywiście zapis ten znalazł się w drugim projekcie ustawy, który zaprezentowało MRPiPS. Pierwotny mówił o tym, że cudzoziemiec uzyska zezwolenie na pracę w momencie, gdy m.in. będzie wykonywał pracę „na podstawie umowy z polskim podmiotem”.

Nasz rozmówca podkreśla, że dołożony przepis „zmienia wagę całego aktu” i jego skutki gospodarcze. Dlatego też powinien być poddany dodatkowym konsultacjom. Postępowanie resortu nazywa „wrzutką legislacyjną”. Obawia się też, że Polska straci na atrakcyjności, bo obcokrajowców interesuje głównie to, ile zarobią na rękę.

– Zabiegamy jako państwo o wykwalifikowanych pracowników cudzoziemców i rywalizujemy w tym zakresie z innymi państwami. Obcokrajowcy mogą w obecnych czasach wybierać swobodnie inne kraje i w praktyce coraz częściej to robią. Możemy stracić pracowników na rzecz innych państw UE – ocenia Sowier.

„Powierzenie pracy cudzoziemcom w Polsce w 70 proc. na podstawie umów cywilnoprawnych pogarsza sytuację na rynku pracy. Projekt ustawy wprowadza obowiązek podpisania umowy o pracę z cudzoziemcem, dla którego wymagane jest uzyskanie zezwolenia na pracę. Dzięki temu ograniczona zostanie nieuczciwa konkurencja pracodawców zatrudniających cudzoziemców bez zawarcia z nimi umowy i możliwość zaniżania standardów na rynku pracy” – tłumaczy DGP resort.

MRPiPS dodaje, że projekt w obecnym brzmieniu ma ograniczyć negatywne zjawiska na rynku pracy, takie jak zaniżanie wynagrodzeń czy wyzysk cudzoziemców. W ten sposób – jak czytamy – uda się stworzyć skuteczniejszy system ochrony przed wypychaniem rodzimych pracowników z rynku.

Przedsiębiorcy obawiają się wysokich opłat

Obecny projekt ustawy jest – jak pisaliśmy – drugim przygotowanym przez resort. Wcześniejszy nie podobał się przedsiębiorcom m.in. ze względu na ryzyko wysokiej opłaty za wydanie zezwolenia na pracę, co szeroko opisywaliśmy w DGP (nr 138/2024 i nr 166/2024). Art. 10 ust. 5 pkt 1 zakłada bowiem, że będzie ona mogła mieć maksymalnie wysokość minimalnej pensji, która aktualnie wynosi 4,3 tys. zł brutto. Dziś za to zezwolenie trzeba zapłacić 100 zł.

– My ze swojej strony oceniamy ten pomysł negatywnie i uważamy, że limit powinien być na zdecydowanie niższym poziomie. Zaproponowaliśmy 10 proc. wysokości minimalnej płacy – mówi DGP Nadia Winiarska, ekspertka ds. zatrudnienia w Konfederacji Lewiatan.

W drugim projekcie zapis ten pozostał w takim samym brzmieniu. Zmieniła się natomiast opłata za zezwolenie sezonowe – z 25 proc. na 10 proc. płacy minimalnej właśnie.

Takie same widełki opłat znajdują się w obowiązującej ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Zwraca na to uwagę MRPiPS w odpowiedzi na nasze pytania. Dlaczego zatem teraz pracodawcy mają uwagi do kwestii opłat?

– Wolimy się zabezpieczyć, by żadna władza nie miała możliwości nagle podwyższyć opłaty za sprawą rozporządzenia. To by powodowało nieuzasadniony wzrost kosztów związanych z zatrudnianiem cudzoziemców, które i tak już w tej chwili są wysokie, bo pracodawcy muszą znaleźć kandydata za granicą czy ponieść koszty związane z rekrutacją – tłumaczy Winiarska. ©℗