Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych alarmuje o problemach kadrowych w ZUS. Jak podkreśla Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ, pracownicy ZUS są coraz bardziej przeciążeni pracą, a zaległości w wypłatach świadczeń rosną. Teraz doszło im nowe zadanie – obsługa bonu turystycznego.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych alarmuje o problemach kadrowych w ZUS. Jak podkreśla Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ, pracownicy ZUS są coraz bardziej przeciążeni pracą, a zaległości w wypłatach świadczeń rosną. Teraz doszło im nowe zadanie – obsługa bonu turystycznego.
Przewodniczący wyraził głośno to, na co zatrudnieni w ZUS skarżą się od dawna. Jeszcze przed epidemią w zakładzie były duże braki kadrowe. Powód był oczywisty – niskie pensje w porównaniu do zakresu obowiązków, co w dużych miastach, gdzie oddziały są najbardziej przeciążone, nie jest zachętą do podejmowania pracy. Chociaż wciąż pokutuje obraz urzędnika ZUS, który w zasadzie przez osiem godzin tylko pije kawę, to jednak każdy, kto miał styczność z pracą w tej instytucji, wie, że to nieprawda. Zwłaszcza teraz, bo prawdziwy armagedon nadszedł wraz z wejściem w życie tarczy antykryzysowej. Do ZUS w krótkim czasie spłynęły setki tysięcy, a później miliony dodatkowych wniosków o zasiłek opiekuńczy (nigdy nie był wypłacany w takiej skali), świadczenie postojowe i zwolnienie ze składek. Jak informował rzecznik ZUS, wiele z nich było niekompletnych, błędnie wypełnionych, co powodowało wymierną stratę czasu – pracownik musiał się z wnioskodawcą skontaktować, wyjaśnić problem itd. Twórcy ustawy, nauczeni doświadczeniem z pierwszych miesięcy obsługi specustawy, w kolejnej nowelizacji wprowadzili już obowiązek składania wniosków tylko przez Platformę Usług Elektronicznych.
Dodatkowe zadania musiała przy tym wykonywać okrojona załoga, bo część pracowników sama przebywała na zasiłku opiekuńczym z powodu zamknięcia szkół i przedszkoli. Tymczasem ZUS podczas epidemii otrzymał kolejne zadania – najpierw obsługę dodatku solidarnościowego, a ostatnio – bonu turystycznego, do którego uprawnionych jest kilka milionów osób.
Andrzej Radzikowski zwraca uwagę, że dodatek solidarnościowy to w praktyce podwyższony zasiłek dla bezrobotnych, zatem mogłyby go wypłacać urzędy pracy. Bonem turystycznym zaś powinny zająć się samorządy, bo jest on powiązany z 500+. W jaki sposób z bonem powiązano jednak ZUS? Odpowiedź znajdziemy w uzasadnieniu ustawy go wprowadzającej. Wynika z niego, że powody obciążenia nim ZUS są dwa – tylko on ma na tyle znany i rozbudowany system, że „dorzucenie” tam kolejnej funkcjonalności nie będzie problemem ani dla ZUS, ani dla korzystających. Autorzy ustawy zwracają jednak uwagę na jeszcze jedną kwestię. W uzasadnieniu czytamy, że „dodatkowym, pozytywnym skutkiem omawianego projektu będzie wykorzystywanie w przyszłości założonych na potrzeby korzystania z bonów turystycznych profili informacyjnych na PUE do załatwiania spraw z zakresu ubezpieczeń społecznych”. To akurat dobra wiadomość, że więcej osób kontaktowałoby się z ZUS za pomocą PUE, ale może to też stanowić pokusę dla rządzących, aby w przyszłości dorzucić ZUS jeszcze więcej zadań, jeśli system dobrze się sprawdzi.
Tymczasem skutki odczuwamy wszyscy – oczekiwanie wiele tygodni na zasiłek, wnioski o zwolnienie ze składek rozpatrywane dopiero po kilku miesiącach itd. Dodzwonienie się na infolinię graniczy z cudem, co nie dziwi, bo – jak podkreśla ZUS – dziennie odbieranych jest kilkadziesiąt tysięcy połączeń. Tymczasem poinformowano właśnie o otwarciu całodobowej infolinii o bonie turystycznym. Co na to pracownicy ZUS, którzy będą dyżurować w nocy, aby odpowiedzieć na tak ważne pytanie, jak „gdzie można zapłacić bonem”? Nie wiadomo, ale można się spodziewać, że raczej zadowoleni nie będą.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama