Jej ustalenia są trudne do przyjęcia dla europosłanki Elżbiety Łukacijewskiej z PO, która uważa, że nowa unijna instytucja dostała zbyt duże uprawnienia, z egzekwowaniem kar i przeprowadzaniem kontroli włącznie. Pod zainicjowanym przez nią wnioskiem o głosowanie całej izby w sprawie propozycji komisji zatrudnienia podpisało się prawie 90 deputowanych. Obok Polaków wątpliwości mieli również Rumuni i Węgrzy, ale także część delegacji austriackiej i niemieckiej.
– Zabiegaliśmy o to, by nowy urząd przede wszystkim informował pracowników i pracodawców o warunkach wykonywania pracy w innych krajach. Mogłoby to chronić obie te grupy przed nadużyciami – mówi Łukacijewska.
W ocenie Kosmy Złotowskiego z PiS ELA w przegłosowanym kształcie może stać się urzędem ścigania firm z Europy Środkowej delegujących pracowników do krajów zachodnich. – Widzimy w tej kadencji europarlamentu wzmożoną aktywność legislacyjną, która ma ograniczyć możliwość podejmowania pracy w zachodnich krajach przez pracowników z naszego regionu – ocenia poseł.
Europosłanka PO Danuta Jazłowiecka jest zdania, że propozycja europarlamentu „nie jest najgorsza”. Zaznacza jednak, że znalazł się tam niebezpieczny zapis, który mówi o tym, że inspektorzy zagraniczni będą mieli takie same uprawnienia jak inspektorzy krajowi prowadzący kontrole w kraju trzecim. Jazłowiecka liczy, że uda się to jeszcze zmienić podczas negocjacji europarlamentu z Radą, czyli przedstawicielami rządów.
Przyjęte w ubiegłym tygodniu stanowisko ministrów pracy z krajów członkowskich było o wiele łagodniejsze od propozycji europarlamentu. Nie było tam m.in. przepisów dotyczących koordynowania systemów zabezpieczenia społecznego. Takim uprawnieniom nowego urzędu sprzeciwiały się kraje środkowoeuropejskie.
Europarlament nie zrezygnował jednak z takiej koordynacji. To pokazuje, że batalia o zakres kompetencji nowej unijnej agencji jest kolejną odsłoną sporu o harmonizowanie spraw socjalnych na poziomie europejskim. Te kraje zachodnie, które są za unijnymi rozwiązaniami dotyczącymi filaru socjalnego, mówią, że ma to na celu m.in. walkę z dumpingiem socjalnym stosowanym przez firmy z państw środkowoeuropejskich. Stolice naszego regionu uważają to z kolei za element protekcjonizmu i ograniczania konkurencyjności.
O utworzenie unijnej agencji pracy zabiegały związki zawodowe. – Europarlament opierał się od co najmniej 2009 r. Nie chcieliśmy tworzyć nowych agend, uważaliśmy, że rynek sam sobie ze wszystkim poradzi, ale tak się nie stało – powiedziała Jazłowiecka.
Jak wskazuje europosłanka, do tej pory brakowało rozwiązań zmuszających kraje do znalezienia kompromisu w sporach dotyczących prawa pracy. Zdarzało się, że na polskie firmy działające w krajach zachodnich tamtejsi inspektorzy nakładali wysokie kary, chociaż nasze organy nie widziały nieprawidłowości. – W poprzedniej kadencji europarlamentu udało nam się uratować polskie przedsiębiorstwo, któremu inspektorzy francuscy zakwestionowali jeden formularz i nie zaakceptowali opinii potwierdzającej jego prawidłowość wydanej przez polski ZUS. Wskutek tego niewielka firma miała do zapłacenia karę w wysokości 4,5 mln euro. Francja w ogóle nie chciała na ten temat z Polską rozmawiać – mówi Jazłowiecka. W jej ocenie Europejski Urząd ds. Pracy może pomóc w walce z takimi nadużyciami.
Wątpliwości wobec nowego urzędu ma Konfederacja Lewiatan zrzeszająca polski biznes. W jej ocenie ELA będzie instytucją o bardzo rozległych kompetencjach, które nie są do końca jasne.
Kraje członkowskie i instytucje unijne już dzisiaj mają wiele narzędzi do skutecznego kontrolowania przepływu pracowników. Możliwe są np. wspólne kontrole. Robert Lisicki, ekspert Lewiatana, zwraca uwagę na różnice w funkcjonowaniu organów krajowych. Według niego Polska Inspekcja Pracy działa bez zarzutu: dostaje najwięcej zapytań i na wszystkie odpowiada w terminie. – Zadziwia nas to, że są inspekcje państw członkowskich, które dostają niewiele pytań, a i tak nie są w stanie terminowo przygotować odpowiedzi. Może najpierw trzeba by się zainteresować tym, by to organy krajowe dokładały większych starań do właściwego wdrożenia obowiązujących aktów, zamiast tworzyć nowy urząd o niedookreślonych zadaniach – dodaje ekspert.