Czy potencjał pielęgniarek jest w Polsce w pełni wykorzystywany?
Obserwujemy, że ich kompetencje nie są w pełni wykorzystywane, zwłaszcza w podstawowej opiece zdrowotnej czy w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Mają szerokie uprawnienia: mogą ordynować leki, badać fizykalnie pacjenta, zlecać niektóre badania diagnostyczne, ale w wielu podmiotach leczniczych tego nie robią. Nie wynika to z tego, że nie chcą korzystać z tych uprawnień, które już posiadają, tylko z takiej organizacji pracy, która sprawia, że ich wiedza i umiejętności nie są w pełni wykorzystywane. Na radach społecznych NFZ, w których uczestniczę, jest często podnoszony temat wciąż zbyt małej liczby recept wystawianych przez pielęgniarki i położne, pomimo posiadanych przez nie uprawnień do ordynacji leków. Dużo osób skończyło dodatkowe kursy w tym zakresie, a absolwentki studiów licencjackich takie uprawnienia posiadają w ramach kształcenia przeddyplomowego, ale nie korzystają z nich w pełni. Ale to nie wynika z ich złej woli. Czasem to brak odwagi i wiedzy, od czego zacząć, a czasem to poczucie dużej odpowiedzialności, jaka wiąże się z nowymi uprawnieniami.
Dlaczego tak się dzieje?
Wciąż panuje stereotyp, że osoby pracujące w tym zawodzie są od „robienia” zastrzyków, podłączania kroplówki czy podawania leków. Wielu ludzi nie rozumie, że pielęgniarki i położne to samodzielny zawód medyczny i spora część z nich ma wyższe wykształcenie, specjalizacje i tym samym bardzo wysokie kompetencje. Są przygotowane do tego, żeby pacjenta zbadać i zaordynować leki. Dużym wyzwaniem dla nas wszystkich będzie zmiana mentalności społeczeństwa, które może w większej mierze korzystać ze świadczeń realizowanych przez pielęgniarki i położne.
Zespół, którego jest Pani szefową, dąży do poszerzenia uprawnień zawodowych pielęgniarek i położnych poprzez wdrożenie w Polsce rozwiązania obecnego w wielu krajach Unii Europejskiej, tzw. zaawansowanej praktyki pielęgniarskiej. Jakie są pomysły na zwiększenie roli obu tych zawodów w polskim systemie ochrony zdrowia?
Weryfikujemy teraz, jak realizowana jest taka zaawansowana praktyka w innych krajach. W Irlandii mieliśmy okazję wizytowania specjalistycznej poradni urazowej, gdzie pielęgniarki i pielęgniarze od początku do końca zajmowali się urazami stawów – diagnozowali je, mieli możliwość zlecania badań radiologicznych, w tym rezonansu czy tomografii komputerowej, i na tej podstawie stawiali rozpoznanie. Jeżeli przypadek był bardziej skomplikowany, był odsyłany do lekarza. My w pracach zespołu przedstawiamy propozycje, gdzie można byłoby wprowadzić zaawansowaną praktykę pielęgniarską, która pomogłaby pacjentom w dostępności do świadczeń. Jedną z dziedzin może być podstawowa opieka zdrowotna, gdzie wielu pacjentów trafia niepotrzebnie do lekarza, choć mogłaby nimi zaopiekować się pielęgniarka. Niektórzy mówią o rewolucji, my o ewolucji, która już jest w toku. Mamy wiedzę, więc powinnyśmy ją wykorzystać dla dobra pacjentów.
Najpierw do pielęgniarki, zanim do lekarza
Jak to powinno być zorganizowane w POZ?
W naszej ocenie pacjent, który przychodzi do lekarza rodzinnego, mógłby w określonych sytuacjach trafić w pierwszej kolejności do pielęgniarki. Mogłaby ona zbadać go fizykalnie, zlecić badania diagnostyczne, zaordynować leki i wystawić zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy, jeśli tego będzie wymagał jego stan zdrowia. Obecnie pielęgniarki, które ukończyły kurs specjalistyczny w zakresie badań fizykalnych lub studia licencjackie, posiadają częściowo takie uprawnienia, ale ich katalog musi być stale poszerzany, co ujawnił chociażby przykład bilansu Moje Zdrowie. Formalnie pielęgniarki i położne były od początku jego funkcjonowania uprawnione do samodzielnego realizowania tego programu w całości, ale przy okazji ankiety okazało się, że nie możemy zlecać niektórych badań. Dzięki naszym działaniom Ministerstwo Zdrowia znowelizowało rozporządzenie, tak by obejmowało wszystkie badania diagnostyczne dostępne w ramach realizacji świadczenia „Moje Zdrowie”. Nowelizacja weszła w życie 1 lipca. Doświadczenie w pracy z pacjentami pokazuje, że powinnyśmy w ramach zaawansowanej praktyki pielęgniarskiej dostać możliwość zlecania większego pakietu badań diagnostycznych i radiologicznych, żeby pacjentowi, który przychodzi do POZ, można było postawić diagnozę i zaordynować leki. Ich katalog też powinien być poszerzony, bo np. teraz mamy prawo przepisywać tylko dwa antybiotyki.
W jakich innych obszarach medycyny mogłaby być realizowana zaawansowana praktyka pielęgniarska?
Rozmawiamy też o opiece długoterminowej, w którą bardzo mocno są zaangażowane pielęgniarki. Być może warto rozważyć zaawansowaną praktykę pielęgniarską w geriatrii, która będzie coraz bardziej potrzebna ze względu na problem starzejącego się społeczeństwa. Określenie obszarów, w których miałaby być realizowana zaawansowana praktyka pielęgniarska, to jest temat, który budzi dużo emocji. Jednak jestem przekonana, że wspólnie uda nam się te obszary uzgodnić. Nie chcemy tworzyć sytuacji, gdzie samo pojawienie się w lutym tego roku informacji, że specjalistki pielęgniarstwa anestezjologicznego mogłyby samodzielnie znieczulać do zabiegów wywołało niepotrzebne emocje. Warto wspólnie zastanowić się, w jakich zakresach możemy wykorzystać nasze specjalistyczne kompetencje. Katalog uprawnień, które będą przysługiwały w ramach zaawansowanej praktyki pielęgniarskiej, chcemy stworzyć we współpracy z lekarzami. Tak to też odbywa się w innych krajach europejskich, gdzie nadzór nad takimi praktykami w ramach superwizji sprawują na początku lekarze.
Większe uprawnienia dla pielęgniarek to wyższy status zawodu
Myśli pani, że uda się ich przekonać, że warto dać większe uprawnienia pielęgniarce i widzieć w niej partnera, a nie konkurencję?
Lekarze są ważnym i wymagającym partnerem w rozmowach, jednak wiem, że pewne kwestie chcą uzgadniać ze swoim środowiskiem. Myślę, że jest zrozumienie, że celem tych wszystkich działań jest lepsza dostępność do świadczeń, zwłaszcza w miejscach, gdzie jest ona ograniczona, jak również zmniejszenie liczby hospitalizacji i zaopiekowanie się pacjentami z mniej skomplikowanymi problemami medycznymi, a więc wsparcie lekarzy.
Czy same pielęgniarki będą zainteresowane podejmowaniem takiej zaawansowanej praktyki pielęgniarskiej, która wiąże się przecież z większą odpowiedzialnością?
Pielęgniarki są zainteresowane tym rozwiązaniem, ponieważ zapewnia im rozwój zawodowy i daje wyższy status zawodu. Trzeba podkreślić, że nie wszystkie będą do tego uprawnione. Zakładamy, że zaawansowaną praktykę pielęgniarską będą mogły wykonywać osoby, które mają ukończone studia magisterskie z pielęgniarstwa i posiadają specjalizację, ale w naszej ocenie potrzebne będzie jeszcze odpowiednie doświadczenie zawodowe w danej dziedzinie. W Irlandii na początku przystąpiło do niej 0,3 proc. pielęgniarek, w tej chwili jest to 2,5 proc., a docelowo irlandzki rząd założył, że ich liczba wzrośnie do 3 proc. Nie wiemy, jakie będzie zainteresowanie w Polsce, ale na pewno w naszej ocenie zaawansowana praktyka powinna powstać tam, gdzie dostęp do świadczeń jest ograniczony z różnych względów.
Tematem, który najbardziej emocjonuje teraz środowisko pielęgniarskie, są podwyżki płac. Nowe regulacje są źródłem wielu konfliktów między pielęgniarkami a dyrektorami szpitali, lekarzami, a nawet wewnątrz zawodu, a wiele osób musi walczyć o swoje prawa w sądach. Coraz częściej podnoszony jest temat znowelizowania ustawy podwyżkowej, bo rujnuje ona budżety szpitali. Mówi się nawet o zawieszeniu jej na dwa lata, co na samorząd pielęgniarski?
Przypomnę, że ustawa i propozycja wprowadzenia do niej współczynników pracy została przyjęta bez udziału samorządu pielęgniarskiego oraz przy sprzeciwie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. My nie zgadzaliśmy się z tymi postanowieniami od początku i wskazywaliśmy Ministerstwu Zdrowia, że ustawa skłóci grupy zawodowe, i tak też się stało. Popieramy projekt obywatelski (korygujący w górę współczynnik dla grupy 5 i 6 oraz zmniejszający dysproporcje w wynagrodzeniach), który jest w Sejmie i trafił do zamrażarki. Nie zgadzamy się natomiast na to, żeby obowiązująca ustawa o pensji minimalnej była zawieszona na dwa lata.
Wszyscy koncentrują się na wynagrodzeniach wyłącznie pielęgniarek i położnych, że to one rozkładają szpitale i pogrążają je w długach, ale ustawa dotyczy także innych zawodów medycznych, a niewypłacanie podwyżek pielęgniarkom i położnym przez dyrektorów niektórych podmiotów leczniczych korygują sądy, przyznając im rację. Nie zgadzamy się z opinią, że pensje pielęgniarek doprowadzą do upadłości szpitali. Może warto rozważyć regulacje wynagrodzeń wszystkich grup zawodowych, aby nie było tak drastycznych dysproporcji.
Czy podwyżki spowodowały większy napływ pielęgniarek do zawodu?
Zdecydowanie poprawa jest widoczna. Są w tej chwili uczelnie, gdzie na wydziały pielęgniarskie jest większy nabór niż na lekarskie. Tak było na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, co nas bardzo cieszy, bo w województwach zachodniej Polski mamy poważny problem z brakiem pielęgniarek, wobec czego szpitale przyjmują każdą liczbę osób. Z kolei jednak na tzw. ścianie wschodniej jest dużo uczelni i tym samym duża liczba pielęgniarek, która ma lub może mieć problem ze znalezieniem pracy. Gdyby te osoby ze wschodniej Polski chciały przenieść się na zachód kraju, znalazłyby pracę bez problemu. Ponieważ takie decyzje wiążą się ze zmianą dotyczącą całego życia, potrzeba jeszcze innych zachęt, być może mieszkań, być może dofinansowania do ich zakupu lub wynajmu, aby zdobyć wykwalifikowanych pracowników.
Położne tracą pracę przez niż demograficzny
Kolejny potężny problem, z którym musi mierzyć się środowisko pielęgniarskie, to bezrobocie wśród położnych…
Z położnymi mamy problem w całej Polsce. Tracą pracę, bo jest niż demograficzny i zamykane są oddziały ginekologiczno-położnicze. Na potrzeby sytuacji został opracowany kurs uzupełniający dla naszych koleżanek położnych finansowany ze środków UE, trwający 33 dni, po ukończeniu którego będą mogły podejmować pracę np. w opiece długoterminowej lub paliatywnej, a także w szkołach czy na niektórych oddziałach chirurgicznych, np. uroginekologii.
W sierpniu prezydium Naczelnej Rady podjęło stanowisko w sprawie wprowadzenia limitów przyjęć na studia położnicze. Brak racjonalnego uzasadnienia, że w ramach studiów licencjackich kształcimy bezrobotne położne. Są uczelnie wyższe czy uniwersytety, które przyjmują nawet 140 osób na położnictwie. Młode osoby idą na te studia, bo mają wizję pracy na blokach porodowych, chcą sprawować opiekę nad kobietami ciężarnymi, a tych miejsc pracy nie ma, bo coraz mniej rodzi się dzieci.
Czy zagrożeniem dla miejsc pracy pielęgniarek nie są coraz liczniejsi na rynku opiekunowie medyczni, którym zresztą resort zdrowia chce poszerzyć uprawnienia? Mieliby pojawić się w gabinetach szkolnych w placówkach, gdzie brakuje pielęgniarek i higienistek.
Temu pomysłowi mówimy stanowcze nie, ponieważ opiekun medyczny nie posiada przygotowania do pracy w szkole czy w szkole specjalnej, a więc lokowanie go tam jest marnowaniem potencjału tej osoby. My od lat zabiegamy o to, żeby opiekun był wpisany w koszyk świadczeń gwarantowanych i żeby wspierał pielęgniarki i położne w lecznictwie szpitalnym, gdzie dodatkowa pomoc przy opiece nad pacjentami jest nam bardzo potrzebna. Ten postulat nie doczekał się realizacji, a szuka się dla nich innych miejsc pracy. Przejrzeliśmy programy kształcenia i ten zawód nie wpisuje się w pracę w placówkach oświatowych. Pielęgniarka w szkole to jest bardzo samodzielne stanowisko, to ona przeprowadza bilanse i wychwytuje nieprawidłowości, sprawuje opiekę nad uczniami z chorobami przewlekłymi i niepełnosprawnością, ale też to ona jest przygotowana do tego, aby wychwycić, czy dziecko nie jest molestowane lub nie doświadcza przemocy w rodzinie. Posiada wiedzę, jak reagować, natomiast opiekun medyczny nie jest do tego przygotowany.
Od nowego roku pielęgniarki i położne będą musiały zbierać punkty edukacyjne m.in. za udział w szkoleniach i kursach. Pielęgniarki są przeciążone obowiązkami zawodowymi, czy będą miały czas, chęci i fundusze, aby się dokształcać?
Każda pielęgniarka będzie miała obowiązek zebrać 100 punktów edukacyjnych w ciągu pięciu lat. W mojej ocenie nie powinno to stanowić problemu. Nasi koledzy ratownicy medyczni sami wskazują, że muszą uzyskać w tym samym czasie dwa razy tyle, bo 200 punktów. W całej Polsce jest organizowanych dużo konferencji dla pielęgniarek i położnych o różnorodnej tematyce i w przypadku płatnych konferencji można zwrócić się do okręgowej izby pielęgniarek i położnych o dofinansowanie. Oprócz konferencji jest możliwość udziału w szkoleniach wewnątrzoddziałowych czywewnątrzszpitalnych, które również będą zakwalifikowane jako aktualizacja wiedzy potwierdzona punktami edukacyjnymi. Żeby ułatwić pielęgniarkom i położnym zbieranie punktów, pozyskaliśmy środki unijne m.in. na stworzenie platformy, na której będziemy zamieszczać m.in. szkolenia i webinary. Wszystkie będą uznane jako aktualizowanie wiedzy wraz z określoną liczbą punktów edukacyjnych. Jak dotychczas jesteśmy jedynym zawodem medycznym, który takich punktów nie posiada.
Rozmawiała Beata Lisowska