Gościnią Szymona Glonka w podcaście "DGPtalk: Obiektywnie o biznesie" jest Małgorzata Żuber-Zielicz- nauczycielka, wicedyrektorka i dyrektorka warszawskich liceów Kopernika i Batorego, przewodnicząca Komisji Edukacji i Rodziny miasta stołecznego Warszawy, kandydatka do Sejmu z Warszawy z list Koalicji Obywatelskiej.

Jak ocenia Pani stan edukacji w Polsce Anno Domini 2023?

Gdybym musiała ocenić w skali szkolnej, to byłby problem, bo musielibyśmy podzielić na poszczególne kategorie i wystawić w różnych rubryczkach, różne oceny. Generalnie, gdybyśmy to uśrednili tak jak się uczniowi uśredniona ocenę, to bym postawiła dwójkę. Jeszcze oddycha, ale nie wiem jak długo. Dlaczego tak źle oceniam? Z kilku powodów. Pierwszy powód to olbrzymie braki kadrowe, szczególnie w dużych ośrodkach, w dużych miastach. Brakuje nam nauczycieli, ale pamiętajmy też, że jeżeli brakuje nam nauczycieli, to jakoś tych nauczycieli z godzinę na godzinę spada. Zawód staje się zawodem niepopularnym, niewybieranym przez tych najzdolniejszych. Warto tu wspomnieć, że kiedyś dawno, dawno temu zawód nauczyciela cieszył się bardzo dużym zaufaniem społecznym i autorytetem – mówi Małgorzata Żuber-Zielicz.

Nauczyciele mają w tej chwili bardzo niskie wynagrodzenia. Brakuje systemu motywacji, mądrego awansu. Widzenia w dalekiej perspektywie tego, że mogą awansować, mogą być zauważeni i docenieni. Te mechanizmy stymulujące kreatywność i rozwój nauczycieli zostały zabite w naszej szkole przez biurokrację. Kolejny problem to straszna biurokracja. Może rodzice tego nie widzą tak bardzo, ale szkoła i nauczyciel są przytłoczeni ilością przepisów, biurokratycznych papierów. A dlaczego są przytłoczeni? Dlatego, że system w tej chwili tak działa, że nauczyciela rozlicza się za wszystko. A lex Czarnek wprowadził dodatkowe pętle na szyje nauczycielom, bo właściwie nie wiadomo co mogą złego zrobić albo dobrego, a i tak zostaną za to ukarani bez możliwości bronienia się – dodaje Żuber-Zielicz.

Laptopy dla uczniów i nauczycieli

Przewrotnie powiem tak, można mieć 100-metrowe mieszkanie doposażone w najnowszy telewizor, można mieć tam trzy komputery, laptopy i dywany na podłodze, a może zabraknąć kogoś, kto tworzy klimat tego domu. Kto się zajmuje dziećmi, które w tym domu mieszkają. Kto im oddaje swój czas, serce i w ogóle potrafi je znaleźć i zobaczyć na tej przestrzeni. Szkoła to nie jest tylko laptop dla ucznia klasy czwartej. Szkoła to nie jest wyposażenie, szkoła to są ludzie. W pandemii zauważyliśmy, że możemy usiąść sobie przed komputerem, rozmawiać, ale to nie zastąpi relacji międzyludzkiej. Żeby te relacje były dobre, to musimy postawić na nauczycieli i ich kreatywność, tworzenie, wychowanie uczenia. Laptop nie zastąpi tego człowieka – komentuje Małgorzata Żuber-Zielicz.