W dyskusji „Nowoczesne ciepłownictwo jako fundament transformacji energetycznej gmin – finansowanie, modele i szanse rozwoju” wzięli udział: Marcin Borek, dyrektor departamentu inwestycji samorządowych w Polskim Funduszu Rozwoju, Józef Matysiak, zastępca prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), oraz Tomasz Bońdos, dyrektor zespołu ds. zarządzania energią Urzędu Miasta Bydgoszczy, ekspert Związku Miast Polskich.
Jak wskazał na wstępie przedstawiciel PFR, kwestia ciepłownictwa jest niezwykle złożona. Źródłem ponad 60 proc. ciepła pozostaje węgiel.
– Mamy system kształtowania taryf przez Urząd Regulacji Energetyki, który dba bardzo o to, żeby przypadkiem nie było nadmiernego zysku w tych przedsiębiorstwach (ciepłowniczych – red). Intencją jest ochrona portfeli obywateli, ale z drugiej strony normalny biznes, który nie ma zysku też nie ma prawa inwestować – mówił Marcin Borek, podkreślając, że przecież w przypadku ciepłownictwa potrzebne są ogromne inwestycje.
Kolejnym wyzwaniem jest ETS, Europejski System Handlu Emisjami.
– Te certyfikaty oznaczały dla całego sektora w 2023 r. koszt ok. 42 mld zł. Czyli 1100 zł na mieszkańca Polski rocznie – mówił Marcin Borek. W przypadku kilkuosobowej rodziny w Polsce ETS to 3–4 tys. zł rocznie. Dużo, ale właśnie to ma służyć bodźcowaniu nas do transformacji. Problem jednak w tym, że te bodźce nie działają.
– W powszechnej świadomości mamy wszędzie w Polsce mniej więcej podobny koszt ciepła dla mieszkańca. Tak jest jednak tylko dlatego, że mamy system osłonowy. Jeżeli spojrzymy na same koszty wytwarzania, to mamy systemy duże, efektywne, produkujące ciepło za około 100 zł za 1 GJ w dużych miastach, np. w Warszawie. Ale mamy też systemy, które to ciepło generują kosztem nawet ponad 300 zł za GJ. Dlaczego tego nie czujemy w tych miastach? Dlatego, że mamy ciągle tarcze osłonowe. Taki model chroni oczywiście mieszkańców, przede wszystkim mniejszych miast, ale w ten sposób trochę samych siebie oszukujemy, bo jako podatnicy dopłacamy do tych drogich i też niezbyt efektywnych systemów ciepłowniczych – mówił przedstawiciel PFR.
I puentował: mamy system, który usypia wszystkich i pozbawia nas myślenia proefektywnościowego i proinwestycyjnego.
Jak dodał, nadzieję na przyjęcie rozwiązań transformacyjnych dają dokumenty modelowe, nad którymi pracuje przede wszystkim Ministerstwo Klimatu i Środowiska. W parze z tym powinny iść odpowiednie systemy dotacyjne, bardziej długoterminowe i holistyczne. W ten sposób stworzymy szansę dla polskich producentów rozwiązań ciepłowniczych, aby byli w stanie w Polsce, w oparciu o polską myśl techniczną produkować urządzenia i rozwiązania transformujące polskie ciepłownictwo.
Niezbędna strategia
– Sieć ciepłownicza jest dużą wartością Polski – zauważył Józef Matysiak. Podzielił pogląd, że sytuacja w ciepłownictwie jest zróżnicowana. – Programy NFOŚiGW są kierowane do wsparcia zarówno dużych przedsiębiorców i ciepła systemowego, jak i rozproszonej sieci ciepłowniczej, głównie w samorządach – mówi Józef Matysiak.
Zwrócił uwagę, że procesy transformacyjne w ciepłownictwie nie są do końca bankowalne, gdyby tak było, mogłyby wystarczać finansowe instrumenty zwrotne.
– Cały system wymaga zmiany, jeśli chodzi o źródła ciepła, wyczerpuje się również żywotność majątku. Mamy obszary, gdzie dokonano wielu inwestycji i mamy wielkie zaniedbania. Wiele samorządów z różnych przyczyn nie do końca będzie mogło samoistnie sprostać wyzwaniom. Przed nami wielki proces transformacyjny. Bardzo potrzebna jest strategia w wymiarze zarówno ogólnokrajowym, jak i rozproszonym, w poszczególnych samorządach – podsumowywał wiceprezes NFOŚiGW.
Tomasz Bońdos opowiedział o spotkaniu, które odbyło się dzień wcześniej, z udziałem 150 samorządowcami, wieńczącego projekt szkoleniowy dotyczący transformacji energetycznej (objął 3 tys. osób).
– Wniosek jest jeden. Z prądem sobie poradzimy, ale z ciepłownictwem absolutnie nie. Nie ma absolutnie żadnego pomysłu na transformację ciepłownictwa – mówił, podkreślając problemy Polski powiatowej tam, gdzie są małe, lokalne kotłownie węglowe albo indywidualne źródła ciepła.
Tomasz Bońdos mówił też o regulacjach ustawowych, które nakładają na prezydentów, wójtów, burmistrzów obowiązek przygotowania planów zaopatrzenia gminy m.in. w ciepło. Tyle że włodarze nie mają tu żadnej mocy sprawczej. Potrzebne są zmiany w prawie.
W kontekście koncepcji elektryfikacji ciepłownictwa, ekspert ZMP zwrócił uwagę, jakim może to być wyzwaniem w dużych miastach, potrzebujących dużych ilości ciepła. Być może pomocne mogłyby się okazać małe reaktory jądrowe, SMR-y (o ich zastosowaniu również dyskutowano podczas kongresu). Obecnie, zważywszy na ceny energii elektrycznej, interesującym paliwem jest gaz.
Można sięgać po środki
Marcin Borek zachęcał samorządowców do zainteresowania się Funduszem Inwestycji Samorządowych w PFR.
– Fundusz ten może dać samorządom zarówno kredyty, pożyczki, jak i kapitał, czyli środki na uzupełnienie wkładu własnego do projektów spółek ciepłowniczych. Mamy dzisiaj w portfelu bardzo różne projekty. Dobrze rozumiemy projekty transformacyjne i mamy skuteczne rozwiązania pozwalające samorządom zrobić dużo więcej niż w oparciu tylko o dostępne środki dotacyjne i kredyty bankowe. Nasze środki lokujemy na dłuższe okresy niż banki, dając szansę przedsiębiorstwom ciepłowniczym na wydłużenie okresu spłaty inwestycji i przez to minimalizowanie taryfy dla mieszkańca – zaznaczał przedstawiciel PFR. – Finansujemy w samorządach różne projekty. W tym również takie, które nie są dla JST wysoko opłacalne, ale lokalnie generują istotny efekt mnożnikowy – mówił.
Józef Matysiak mówił o wsparciu transformacji energetycznej, w tym w ciepłownictwie, w ramach programów NFOŚiGW. Wspomniał m.in. o Funduszu Modernizacyjnym i projektach w ramach FENiKS (Fundusze Europejskiej na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko 2021–2027).
– Wsparcie jest istotne, natomiast podstawą jest to, żeby sam system był wydolny ekonomicznie – zaznaczył.
Tomasz Bońdos podkreślał natomiast z perspektywy samorządowej, jak ważne jest wsparcie wymiany indywidualnych źródeł ciepła.
Dyskusja pokazała, że transformacja ciepłownictwa musi być jednym z priorytetów państwa. Inaczej trudno będzie mówić o powodzeniu transformacji energetycznej.