Potrzebujemy odrodzenia samorządów, dzięki którym Polska odniosła sukces: autonomicznych, ze stabilnymi finansami, a zarazem z aktywnym społeczeństwem obywatelskim – to główny wniosek z kongresu Perły samorządu 2024, na który zjechali do Gdyni samorządowcy, przedstawiciele rządu, świata biznesu, nauki, organizacji pozarządowych i mediów

Kongres pod hasłem „Nowoczesne państwo, samorząd blisko ludzi” odbył się w szczególnym momencie: kilka miesięcy temu zmieniły się w Polsce władze centralne, miesiąc wcześniej odbyły się wybory samorządowe, a teraz dobiegała końca kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego.

– To symboliczne, że spotykamy się w Gdyni, gdzie społeczeństwo obywatelskie przemówiło i oto ja witam państwa jako gospodyni miasta – stwierdziła, otwierając kongres Aleksandra Kosiorek, która w fotelu prezydenta Gdyni zastąpiła właśnie urzędującego od 1998 r. Wojciecha Szczurka. Dodała, że wierzy w energię społeczną, dyskusję, a nawet spór – pod warunkiem że służy poprawie jakości życia. Jej słowa były później wiele razy przywoływane, wszyscy zastanawiali się bowiem, jak z jednej strony unikać społecznej polaryzacji, będącej pokłosiem wojny na górze, a z drugiej – zachęcać mieszkańców do codziennego, a nie tylko wyborczego zaangażowania w sprawy małych ojczyzn.

Ile nowości, ile kontynuacji

Program kongresu dotyczył spraw kluczowych dla mieszkańców małych ojczyzn, czyli finansów, inwestycji, wykorzystaniu nowych technologii, metod wyzwalania społecznej energii. Niemniej jednak w panelach dyskusyjnych wybrzmiały echa różnych kampanii wyborczych. Trudno się temu dziwić: władze centralne i organy Unii Europejskiej mają silny wpływ na funkcjonowanie samorządów, w tym kwestie tak kluczowe jak regulacje prawne oraz pieniądze.

W debacie otwierającej kongres, „Polska po wyborach: ile nowości, ile kontynuacji”, Grzegorz Kubalski, wicedyrektor Biura Związku Powiatów Polskich (ZPP), zwrócił uwagę, że o ile wszyscy skupiają się dziś na relacjach między władzą centralną a samorządowcami, o tyle tak naprawdę kluczowa debata winna dotyczyć relacji między samorządowcami a społeczeństwem obywatelskim.

– Nie można utożsamiać władz samorządowych, odpowiedzialnych za zarządzanie i dostarczanie usług, ze wspólnotą lokalną. Samorząd to my wszyscy – podkreślił Grzegorz Kubalski. Dodał, że we wspólnocie warto zrobić często coś mniej efektywnego ekonomicznie, ale z większym zaangażowaniem społeczeństwa. To istotne w erze zagrożeń: największą odporność wykazują społeczeństwa aktywne, złożone z obywateli, którzy czują swoją moc sprawczą.

– Jesteśmy w momencie, w którym musimy się zastanowić, czego naprawdę chcemy: wzmacniania społeczeństwa obywatelskiego czy efektywnego zarządzania – stwierdził przedstawiciel ZPP. Przestrzegł samorządowców, by nie patrzyli na wspólnoty samorządowe przez pryzmat aktualnych podziałów politycznych. Jeśli ulegną temu trendowi, „będziemy skazani na degenerację samorządu”.

Piotr Stec, doradca minister ds. społeczeństwa obywatelskiego i przewodniczący Rady Narodowego Instytutu Wolności – CRSO, podkreślił, że urząd, który reprezentuje, został powołany pierwszy raz w historii Polski – co jasno pokazuje sposób myślenia władzy.

– Chodzi o to, by jak najwięcej osób ze wspólnoty czuło się współgospodarzami działań. To wymaga aktywności – wyjaśnił Piotr Stec. Obecne władze centralne starają się dawać przykład, np. nabór do rady NIW będzie mocno obywatelski, a zarazem po raz pierwszy w historii organizacje pozarządowe będą miały w radzie liczebną przewagę.

Aleksandra Kosiorek podkreśliła, że zachęcanie obywateli do aktywności i współdecydowania to żmudny proces.

– Wieloetapowe konkursy, konsultacje społeczne, spotkania z mieszkańcami i inne sposoby wymagają dużo więcej pracy niż proste zarządzanie oparte na arbitralnych decyzjach prezydenta i jego współpracowników. Ale musimy tę pracę wykonać – akcentowała prezydent Gdyni.

Krzysztof Koman, prezes Centrum Innowacji Społeczno-Samorządowych CentroPolis (partner merytoryczny rankingu Perły samorządu), zauważył, że jeszcze nigdy w Sejmie i Senacie nie było tak wielu liderów samorządowych. W jego opinii, to może mieć znaczenie – o ile wszyscy nie przeistoczą się szybko w centralnych polityków i nie porzucą punktu widzenia samorządowca (co się zdarza). Jednocześnie żyjemy „w okresie permanentnej i zaostrzającej się kampanii wyborczej”, co katastrofalnie obniżyło jakość debaty publicznej.

– W kampanii samorządowej media koncentrowały się na Warszawie, twierdząc, że jest nudna, a w wielu samorządach to była najbrutalniejsza kampania w historii. Teraz trzeba tam podjąć próby odbudowy lokalnych wspólnot – przyznał Krzysztof Koman.

Pieniądze i ludzka aktywność

– Dla samorządowców ważna jest wizja rozwoju państwa, jaka siedzi w głowach centralnych decydentów. Odczuliśmy to po wejściu przepisów Polskiego Ładu, które zdemolowały finanse samorządu. Nie może być tak, że co kadencję zmienia się wizja państwa i sposób funkcjonowania samorządów, bo nie będziemy w stanie niczego zaplanować – podkreśliła prezydent Gdyni.

Marta Gocłowska, ekspertka firmy doradczej PwC, zaznaczyła, że samorządowcy są z natury bardzo ambitni, chcą realizować ambitne projekty – zarówno infrastrukturalne, jak i miękkie, nakierowane na rozwój kompetencji społeczeństwa obywatelskiego.

– Wszystko w ostatnim czasie rozbija się o pieniądze. Nie ma samorządności bez stabilnego, przewidywalnego w dłuższym czasie finansowania. Cieszymy się z zapowiedzi przywrócenia tej stabilności – mówiła. Włączając się w gorącą dyskusję o potrzebie większego zaangażowania mieszkańców, podkreśliła, że wiele zależy od praktyki lokalnych władz.

– Przy każdej naszej współpracy z samorządem wpisane mamy konsultacje społeczne. Partycypacja rozwija się bardzo dobrze, coraz więcej ludzi zgłasza projekty do budżetów obywatelskich i głosuje na nie. Trzeba tylko skutecznie zachęcić ludzi do udziału w konsultacjach – tłumaczyła Marta Gocłowska. Dodała, że skończył się okres względnego spokoju w wymiarze geopolitycznym i samorządy muszą być bardziej niż kiedykolwiek gotowe na wydarzenia kryzysowe. A ta gotowość – i zarazem odporność – jest największa we wspólnotach cechujących się najwyższym poziomem zaufania między mieszkańcami a lokalnymi liderami. To zaufanie buduje się poprzez zaangażowanie we wspólne projekty oraz delegowanie wielu zadań przez władzę na niższy poziom zgodnie z zasadą pomocniczości.

Grzegorz Kubalski przyznał, że wiele problemów można by w Polsce rozwiązać, gdybyśmy się częściej tej konstytucyjnej zasady trzymali – a nie zakładali z góry, że od rozwiązywania problemów jest jakaś władza.

– Jeśli społeczeństwo obywatelskie jest coś w stanie zrobić, to powinno mieć takie możliwości. Skoro mogę zadbać o coś samemu, to powinienem podjąć działania, a nie czekać, aż ktoś mi to poda na tacy – wyjaśniał przedstawiciel ZPP.

Zauważył, że nie wszystkie rozwiązania przyjęte ponad 30 lat temu w ustawie o samorządzie sprawdzają się dzisiaj.

– Potrzebujemy dyskusji na ten temat w bardzo szerokim gronie przy dużym konsensusie politycznym – spuentował. ©℗

ZB

Organizatorzy

ikona lupy />
fot. materiały prasowe