Zaryzykuję twierdzenie, że choć codzienność zaprząta oczywiście samorządowców, w tym roku ich uwaga co do finansów znacznie bardziej skupiona jest na zmianach systemowych, niż na bieżących projektach, zadaniach i narzędziach. Ten stan rzeczy ma dwie przyczyny. Pierwsza, praktyczna związana jest z zamrożeniem funduszy europejskich dla Polski, opóźniającym uruchamianie środków z perspektywy 2021-27 oraz z KPO i procesem tranzycji władzy. Oba czynniki w naturalny sposób generują pewien chaos, a przede wszystkim bardziej stan wyczekiwania niż działania.

Zarazem wydaje się, że to właśnie ostatnie dni tego stanu, a dla wszelkiego rodzaju wydziałów czy departamentów funduszy, rozwoju i pokrewnych w JST nadchodzą dni wyjątkowo wytężonej pracy. Druga z przyczyn jest poważniejsza, a wynika z przekonania, że dotychczasowy system finansowania JST po prostu się wyczerpał i niezbędna jest jego zmiana, która nie powinna mieć charakteru legislacyjnego liftingu, ale powinna stworzyć go na nowo, w sposób odpowiadający zmienionym potrzebom i wyzwaniom.

Oczywiście, gdy tylko myślimy o finansach samorządów, natychmiast wyświetlają się dwa zasadnicze tematy – obniżenie dochodów z PIT wynikające z katastrofalnych rozwiązań Polskiego Ładu oraz niewystarczające na pokrycie realnych wydatków subwencja oświatowa i dotacje celowe na zadania zlecone. Bez wątpienia zmiany w tym zakresie są najpilniejsze do wprowadzenia. Spowodowały bowiem kryzys, który skarbnicy dość zgodnie nazywają „dojściem do ściany”. Po raz pierwszy od bardzo wielu lat, w 2022 r. samorządy zakończyły rok deficytem. Jak Polska długa i szeroka, wdrażane są oszczędności, które już nie tylko spowalniają rozwój, ale wręcz obniżają znaną dotąd jakość usług publicznych. Jednak nie wyczerpuje to katalogu zmian koniecznych do wprowadzenia. Samodzielność finansowa jest, jak wiemy, gwarantowana Konstytucją. Polski Ład ograniczył ją nie tylko kwotowo, ale przede wszystkim systemowo, zrywając powiązanie dochodów własnych z lokalną koniunkturą i zastępując ją wypłatą 12 równych, odgórnie ustalonych rat. W tej sytuacji, nawet poprawa algorytmu na bardziej prawidłowy, nawet zwiększenie kwot, nie uzdrowi systemu, bo błędne jest jego założenie. Klientelizm samorządu jest sprzeczny z naszą ustawą zasadniczą. Trzeba pamiętać, że wykładnia przepisów Konstytucji prowadzi do, potwierdzonego orzecznictwem TK sprzed 2018 roku wniosku, że działalność samorządu terytorialnego jest gwarancją podmiotowości obywatela (por. wyrok K 24/02) oraz że arbitralizm w działaniu władzy publicznej (a jak inaczej zakwalifikować owo oderwanie?) narusza fundamentalną zasadę demokratycznego państwa prawnego (por. wyrok K32/04). Jednakże powrót do zasad finansowania sprzed zmian Polskiego Ładu nie jest wystarczającym lekarstwem. Już wcześniej zgłaszano poważne problemy – np. związane z podziałem dochodów z PIT w metropoliach składających się z miasta/miast rdzenia i otoczonych sypialnianymi gminami, z tzw. znaczonym pieniądzem pochodzącym z różnej maści funduszy, które w JST już dawno ustawa nakazała zlikwidować, a które w administracji rządowej mają się doskonale, z zakresem swobody JST przy kształtowaniu danin takich jak np. podatek od nieruchomości, opłata miejscowa czy opłaty w SPP, udziałem w VAT, z finansowaniem zadań powiatów, z poluzowaniem kagańca regulatorów, np. w kwestii taryf wodociągowych. Wreszcie z odpowiedzią na zasadnicze pytanie, czy przekonanie, że wszystkie samorządy są sobie równe, nie wymaga dziś ponownego przemyślenia. To tylko część zagadnień.

Zanim jednak dojdzie do zmian, dziś samorządy zajmuje przede wszystkim pytanie, jak poradzić sobie ze środkami europejskimi. Chodzi wszak o to, by je zainwestować, a nie po prostu wydać. Trudność stanowi czas, ograniczony opóźnieniami (ok. 60 mld euro z KPO trzeba spożytkować do końca 2026, a ok. 76 mld euro z Funduszu Spójności – do 2029). Trudność stanowi także brak nadwyżek operacyjnych, wynikający z przyczyn wyżej opisanych, a skutkujący komplikacjami z zapewnieniem wkładu własnego i/lub zapisaniem korzystania ze środków zwrotnych w wieloletnich prognozach finansowych. Jest to tym trudniejsze, że koszty obsługi długu są nadal bardzo wysokie. Te same przyczyny, pospołu z trudnościami interpretacyjnymi na gruncie zbyt archaicznych przepisów, sprawiają, że JST, choć z ciekawością, to i z obawą spoglądają na instrumenty finansowe, mogące służyć naprawianiu kondycji budżetów, zarówno te lepiej, jak np. leasing zwrotny i te słabiej znane, jak np. subrogacja czy zwrotna sprzedaż nieruchomości.