Co zrobić, żeby rynek pracy był atrakcyjny dla młodych ludzi? Jak pozyskać pracowników z zagranicy, jakie według przedsiębiorców są najważniejsze problemy stojące przed nowym rządem? O tym rozmawiali uczestnicy panelu „Człowiek, Biznes i Państwo – jakich strategii potrzebujemy w Polsce i regionie, aby się rozwijać?

– Z jednej strony mamy nowe regulacje porządkujące kwestie pracy, lecz z drugiej strony musimy budować work-life balance. Jeśli popatrzymy na młodych ludzi, którzy wchodzą na rynek pracy, widzimy, że oni szukają swojej drogi, a my powinniśmy pomóc im się odnaleźć i dać im przestrzeń do tego, by realizowali swoje cele – powiedziała Joanna Romańczuk, dyrektor zarządzająca rynkiem Europy Środkowo-Wschodniej w TMF Group, firmie oferującej usługi związane z księgowością, prowadzeniem sekretariatu korporacyjnego i HR. – Spotykamy się na siedem–osiem godzin przez pięć dni w tygodniu, by osiągać nasze cele. Musi się to jednak odbywać w poszanowaniu tego, co robimy przez pozostałe godziny w ciągu doby – przekonywała.

Joanna Romańczuk zauważyła, że Polska przestaje być atrakcyjnym krajem dla inwestorów ze względu na presję płacową. – Mamy bezrobocie na poziomie 2–3 proc., co oznacza, że de facto nie pracuje tylko ten, kto nie chce. Musimy otworzyć się na pracowników z zagranicy, tych, którzy mają odpowiednie kompetencje – mówiła. Dodała, że w Warszawie są firmy, w których nawet 60 proc. personelu pochodzi spoza Polski, a nawet spoza Unii Europejskiej. – Powinniśmy mniej się skupiać na kwestiach etnicznych, a bardziej na kapitale intelektualnym, jakie te osoby wnoszą – zaapelowała. – Powinniśmy sprawiać, by ludzie chcieli tu przyjeżdżać, stworzyć jasne zasady, które odróżnią imigrację humanitarną od zarobkowej, i uniknąć dzikiej sytuacji, w jakiej jesteśmy w tej chwili – mówiła Joanna Romańczuk.

Paweł Dziekoński, wiceprezes zarządu firmy Fakro, znanej przede wszystkim z produkcji okien, powiedział, że w Polsce bardzo potrzebna jest rozmowa o imigracji w kontekście prowadzenia biznesu. Jego zdaniem konieczne są programy dla tych, którzy chcą trafić do nas w celach zarobkowych. Podkreślił rolę przyjezdnych z Ukrainy, którzy ratowali i nadal ratują sytuację na naszym rynku pracy. – Pamiętamy, podobnie było w przypadku wojny w Jugosławii. Wówczas imigranci z Serbii czy Bośni i Hercegowiny w znaczącym stopniu przyczynili się do rozwoju państw zachodniej Europy – podkreślił. Zaznaczył jednak, że znaczna większość tych osób z Ukrainy, które uciekły do nas po wybuchu wojny, deklaruje, że po jej zakończeniu będą chciały wrócić do swojego kraju.

Zdaniem Pawła Dziekońskiego potrzebny jest też program, który zachęcałby Polaków przebywających za granicą do powrotu do kraju. – Nie liczyłbym na to, że uda się sprowadzić z powrotem milion czy dwa miliony naszych rodaków, ale sukcesem byłoby, gdyby kilkaset tysięcy chciało wrócić. Podczas pobytu za granicą ludzie ci posiedli wiedzę i umiejętności, które są niezbędne u nas, w kraju – mówił. Podkreślił, że u nas ubywa specjalistów, szczególnie w budownictwie, które zaopatruje Fakro. – W Polsce dekarzy jest bardzo mało, nowych ludzi jest w branży niewielu, a starsi przechodzą na emeryturę – stwierdził, podając częściowe wytłumaczenie takiej sytuacji: przywołał przykład Danii, gdzie jego firma uruchomiła działalność – tam dekarz zarabia cztery razy więcej niż w Polsce.

Zwrócił uwagę na istotną kwestię z punktu widzenia przedsiębiorstw rozwijających działalność za granicą. – Chociaż w Unii Europejskiej powinien funkcjonować jednolity,, wspólny rynek, to często dochodzi do sytuacji, w których poszczególne kraje stosują rozwiązania protekcjonistyczne. – W Danii przy każdej możliwej okazji jesteśmy kontrolowani – mówił. Jego zdaniem przez nadmiar regulacji gospodarka na starym kontynencie rozwija się wolniej niż w Stanach Zjednoczonych. – W skali europejskiej mamy wiele do zrobienia – stwierdził Paweł Dziekoński.

Roman Jamiołkowski, dyrektor ds. prawnych i regulacyjnych w BAT na Polskę i kraje bałtyckie, nawiązał do wydarzeń politycznych w naszym kraju i mówił m.in. o wyzwaniach stojących przed nowym rządem. Przekonywał, że Polska pilnie potrzebuje depolaryzacji sceny politycznej, bo obecna sytuacja przekłada się na życie obywateli. – To dewastujące na każdym poziomie. Wprowadza niepotrzebne podziały między pracownikami, nierzadko poróżnia to rodziny. Trzeba pokazać jeden, wspólny cel. Konsensus i wspólne cele mogą pomóc scalić Polskę – powiedział.

Jemiołkowski mówił o znaczeniu jego branży. – Państwo lubi nas od strony fiskalnej, ponieważ akcyza z wyrobów tytoniowych każdego roku daje ogromne wpływy do budżetu – podkreślił. Jak zauważył, obecnie w Polsce funkcjonuje kalendarz akcyzowy, który zawiera prognozy dotyczące wysokości podatku na następne lata. Jego zdaniem takie rozwiązanie może pomóc uspokoić rynek, ponieważ w przeszłości dostęp do takich informacji był utrudniony, a wysokość akcyzy, która jest jednym z głównych składników ceny wyrobów tytoniowych, była zmieniana w sposób nagły i nieprzewidywalny. – Nasza relacja fiskalna z państwem musi się opierać na zaufaniu – mówił. – Żyjemy w sytuacji przejściowej, jest parlament i jest wiele inicjatyw legislacyjnych, ale biznes jest też regulowany przez decyzje administracyjne. Prosta decyzja urzędnicza, przy której nie ma możliwości dialogu jak z ustawodawcą, utrudnia nam działanie – stwierdził menedżer z BAT.

Co w pierwszej kolejności powinien zrobić nowy rząd, by ułatwić życie przedsiębiorcom? Paneliści zgodzili się, że najważniejszymi kwestiami są przyspieszenie cyfryzacji oraz uproszczenie procedur biurokratycznych.

Debatę moderował Krzysztof Berenda, dyrektor warszawskiej redakcji RMF FM. ©℗

ikona lupy />
Materiały prasowe