W 2016 r. przychody sektora IT w Polsce skurczyły się o 5,2 proc.*. Do tej pory taka sytuacja zdarzyła się tylko raz – w 2009 r., po światowym kryzysie w sektorze bankowym. To niepokojący sygnał, zwłaszcza że na świecie branża IT przeżywa intensywny rozkwit, a oficjalne strategie rozwoju naszego kraju opierają się w dużej mierze na tworzeniu innowacji oraz nowych technologii. Czy bez udziału krajowych firm IT można budować w Polsce prawdziwie cyfrową gospodarkę i być liczącym się partnerem dla innych państw?
W 2016 r. przychody sektora IT w Polsce skurczyły się o 5,2 proc.*. Do tej pory taka sytuacja zdarzyła się tylko raz – w 2009 r., po światowym kryzysie w sektorze bankowym. To niepokojący sygnał, zwłaszcza że na świecie branża IT przeżywa intensywny rozkwit, a oficjalne strategie rozwoju naszego kraju opierają się w dużej mierze na tworzeniu innowacji oraz nowych technologii. Czy bez udziału krajowych firm IT można budować w Polsce prawdziwie cyfrową gospodarkę i być liczącym się partnerem dla innych państw?
Informatyka przeniknęła dziś do niemal wszystkich sektorów gospodarki oraz codziennego życia. Cyfryzacja firm i organizacji stała się faktem, a implementacja nowoczesnych rozwiązań często stanowi o ich sukcesie. IT ewoluowało z roli czysto wspierającej i nabrało kluczowego znaczenia, np. w tworzeniu oferty, a nawet całego modelu biznesowego firmy. Dziś konkurencyjność wszystkich gałęzi gospodarki w dużej mierze zależy od kwestii technologicznych. A skoro tak, to także od obrazu i kondycji branży IT w naszym państwie – od dostępności oraz jakości polskich technologii i produktów czy też od potencjału poszczególnych firm, które ten sektor tworzą. Inne rozwinięte państwa aktywnie wspierają swoją branżę informatyczną, bo to na niej budują pozycję gospodarczą oraz niezależność technologiczną. Trudno sobie wyobrazić budowę nowoczesnego, liczącego się w świecie kraju bez udziału rodzimych firm informatycznych.
Tymczasem wiele polskich spółek informatycznych odnotowało w ostatnim czasie znaczące spadki przychodów, a kilka przechodzi poważne problemy finansowe. Wynika to między innymi z przedłużającej się stagnacji na rynku zamówień publicznych, ze spadku nakładów inwestycyjnych w całej gospodarce oraz promowania modelu usług w oparciu o tzw. body leasing. Branża w dużej mierze zaczyna koncentrować się na świadczeniu usług outsourcingowych, a nie na tworzeniu własnych produktów i technologii. W tym kontekście warto także zauważyć, że wśród 20 największych firm informatycznych działających w naszym kraju jest tylko dwóch polskich producentów oprogramowania. A przecież to właśnie produkty tworzą trwałą wartość dla kraju i dzięki nim możemy podbijać zagraniczne rynki oraz planować wieloletni rozwój firm. Polska ma do dyspozycji potencjał rodzimych firm IT, takich jak Asseco, które przez ostatnie 25 lat zdobyły kompetencje oraz stworzyły produkty, które mogą przełożyć się na poziom cyfryzacji oraz siłę naszej gospodarki. Krajowe firmy tworzą tysiące miejsc pracy, które dają szansę na ciekawy i długofalowy rozwój. Jeśli odnoszą biznesowy sukces, to jest to korzyść nie tylko dla ich właścicieli i pracowników, ale dla nas wszystkich. Wnoszą one bowiem istotny wkład do budżetu państwa.
Dziś polski informatyk ma bardzo dobry wizerunek i cieszy się uznaniem zarówno w kraju, jak i na świecie. Jednak odnoszę wrażenie, że rodzime firmy IT wciąż nie są wystarczająco doceniane, choć zatrudniają tych właśnie cenionych specjalistów. Wypracowały niejednokrotnie imponującą wiedzę, kompetencje i doświadczenie, by być odpowiedzialnym partnerem zarówno dla administracji publicznej, jak i najbardziej wymagających klientów. Polskie firmy IT stać na znacznie więcej, ale potrzebne jest stworzenie mechanizmu, który będzie wspierał ich rozwój.
Dlatego dziś potrzebujemy mądrej i efektywnej współpracy pomiędzy państwem a sektorem prywatnym. Powinniśmy zbudować przekonanie, że wiele dobrych produktów może powstać w Polsce i że część z nich wybije się na skalę globalną. Aby jednak tak się stało, trzeba stworzyć ekosystem wspierający rozwój i innowacje. Jestem zwolennikiem inwestowania przede wszystkim w ewolucję firm, aby mały chciał być średni, średni – duży, a duży dążył do budowania globalnego zasięgu. To wspieranie tych, którzy sami nauczyli się już, że sprzedaż produktu musi przynieść więcej niż koszty, które wiązały się z jego stworzeniem. Tej wiedzy startupowcom nierzadko brakuje. Startupowiec często robi eksperyment obciążony nieograniczonym ryzykiem. Przedsiębiorca jest znacznie ostrożniejszy. Jestem przekonany, że przykłady sukcesu polskich firm oraz produktów, takie jak w przypadku Asseco Poland czy CD Projektu, będą się powtarzały. My tę wiarę i te ambicje musimy kreować.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama