Wydaje mi się, że brexit jest dla nich zjawiskiem w rodzaju pogody; czymś, o czym nawet często rozmawiają, ale nie czymś, co mogą zmienić. Z jednej strony nie ma absolutnie żadnej chęci do przeprowadzenia referendum w sprawie powrotu do UE, a z drugiej – poparcie dla członkostwa we Wspólnocie wynosi ponad 50 proc.
Był czymś w rodzaju triumfu demokracji, bo w końcu rząd torysów zrobił to, czego chcieli obywatele. Ale z powodu brexitu elektorat pozostał zdezorientowany i niespokojny, co w końcu zaowocowało zwycięstwem laburzystów w ubiegłym roku. Jednak tak naprawdę nadal nie jest jasne, jaką strategię dalszego rozwoju chce realizować kraj, choć nie pada pomysł powrotu do Wspólnoty.
Tak, Londyn może teraz swobodnie realizować własną – surowszą – politykę imigracyjną, co nie było możliwe w czasie członkostwa w UE. Udało mu się wynegocjować także kilka umów handlowych z państwami Azji. Ale ich zapisy nie różnią się zbytnio od tych, które obowiązywały Wielką Brytanię, gdy była członkiem Wspólnoty. Cóż, kraj boryka się z wieloma problemami, z których nie wszystkie są związane z brexitem.
Z pewnością opuszczenie jednolitego rynku oraz ustanowienie barier celnych w obrocie z największymi partnerami handlowymi uderzyło w tamtejszą ekonomię. Ale Wielka Brytania prowadzi również dość agresywną politykę cięć budżetowych, co ogranicza usługi publiczne co powoduje narastanie poczucia rozczarowania w społeczeństwie. Budżet na 2022 r. – mieszanka cięć podatkowych i pożyczek rynkowych bez prawdziwego planu dążenia do produktywności i zasadniczo solidnego wzrostu – był szczególnie dużym niepowodzeniem. Kraj generalnie przystosował się do bycia outsiderem, a nie liderem na arenie międzynarodowej i nie wydaje się, aby miał plan zwiększenia swojego znaczenia.
Odpowiedź zależy od tego, czy ktoś uważa, że brexit był dobrym pomysłem, czy nie. Myślę, że był złym pomysłem, i uważam, że utrata integracji z UE jest dla Londynu prawdziwą degradacją.
Wydaje mi się, że brexit jest dla nich zjawiskiem w rodzaju pogody; czymś, o czym nawet często rozmawiają, ale nie czymś, co mogą zmienić. Z jednej strony nie ma absolutnie żadnej chęci do przeprowadzenia referendum w sprawie powrotu do UE, a z drugiej – poparcie dla członkostwa we Wspólnocie wynosi ponad 50 proc. Choć podejrzewam, że sondaże byłyby znacznie mniej różowe, gdyby naprawdę zaczęły się rozmowy o powrocie, bo wtedy odżyłyby te wszystkie obawy z kampanii brexitowej. Brytyjczycy zdają sobie też sprawę z tego, że kiedyś mieli w Unii wiele przywilejów, które teraz z pewnością nie zostałyby przywrócone.
Niedawne spotkanie wielkiej piątki UE, w którym wzięły udział także Polska i Wielka Brytania, pokazało, że kraje europejskie mające zdolności obronne dostrzegają potrzebę współpracy. Oraz wypracowania lepszych rozwiązań, jeśli chodzi o zarządzanie bezpieczeństwem regionalnym.
Raczej nie, bo Londyn będzie miał na uwadze własne interesy gospodarcze oraz bezpieczeństwo. ©Ⓟ