Z reguły obliczona na włączenie odbiorcy w emocje twórców za pomocą środków trywialnych z trudem staje się punktem odniesienia dla następnych pokoleń (choć instalacja Mirosława Bałki w galerii Tate Modern była czymś więcej niż sezonowym wydarzonkiem). Stara się wywołać chaos – a potem się zobaczy.
W pewien sposób ten zjazd stawianych sobie celów uwypukla spór towarzyszący od zawsze cywilizacji – z tym że zwyczajowo odróżnialiśmy sztukę na poziomie od sztuki plebejskiej. Bach to Bach, zaś „Biały miś” jest na okazję inną. Cóż, pokiełbasiło się to w XX w. Dziś, gdyby berlińscy filharmonicy grali utwory Zenka oraz zespołu Bayer Full, stojąc po kolana w kisielu, gorszyliby się tylko przyjaciele Smerfa Marudy (konserwatyści).
I jeszcze te koterie artystyczno-polityczne. Kto pamięta, jakie wzburzenie wywołała instalacja z Janem Pawłem II, który obrywał meteorytem w, a jakże, Zachęcie? Wzburzenie było prawicowe, wspieranie sztuki postępowe. Minęło kilkanaście lat i tym razem Jan Paweł II przeprowadzał Polaków przez basen (Morze Czerwone) na dziedzińcu, a jakże, Muzeum Narodowego. Wzburzać się i popierać należało wtedy na odwyrtkę.
Ostatni spór koneserów dotyczy jednak nie sztuki nowoczesnej, ale poświęconego jej budynku muzeum w Warszawie. Konstrukcja prosta, gmach biały oraz harmonijny – wydawałoby się, że doskonale trafia w gusta prawicy. I pewno tak by było, gdyby prezydentem Warszawy był np. Patryk Jaki. Kto wie, ile twórczości internetowej popłynęłoby wówczas przeciwko prawicowemu szaleństwu. Ileż byłoby zarzutów, że zmarnowaliśmy okazję, by olśnić świat niewiarygodną bryłą, powiedzmy, podskakującą na tytanowych resorach. A że jednak prezydentem jest facet z PO, to porządni prawicowcy walą w białe ściany, a porządni antypisowcy pokochali biel.
Nie sądzę, by dyskusje o znakach w mieście należało zostawiać specjalistom – to my, mieszkańcy, żyjemy pośród tych znaków. Możemy nie znać się na urbanistyce i architekturze, ale trafnie oceniamy, czy coś nam pasuje, czy nie pasuje. Akurat wręcz prowokacyjnie spokojny – w otoczeniu budownictwa albo kolosalnego, albo pełnego zgiełku – gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej uważam za strzał w dziesiątkę. I nie sądzę, bym musiał najpierw sprawdzić, która partia rządzi miastem, by dopiero wtedy wyrobić sobie pogląd. ©Ⓟ