- Z Biełsatem nic się takiego nie dzieje, przed czym trzeba by go bronić. Likwidacji nigdy nie było w planie - mówi Michał Broniatowski, dyrektor TVP World, reorganizowanej w Ośrodek Mediów dla Zagranicy.
Z Michałem Broniatowskim rozmawiają Marek Mikołajczyk i Michał Potocki
ikona lupy />
Michał Broniatowski, dyrektor TVP World, reorganizowanej 
w Ośrodek Mediów dla Zagranicy, któremu mają podlegać także Biełsat, rosyjskojęzyczne Wot Tak i nieistniejąca jeszcze redakcja ukraińska, Fot. Wojtek Górski / Materiały prasowe
Chcieliśmy przed rozmową rzucić okiem na najnowsze informacje na stronie internetowej Biełsatu, ale od 1 sierpnia się nie da.

Nie ma jej.

A będzie?

Strony Belsat.eu i Vot-tak.tv zostały wyłączone przez firmę, która je obsługuje. Telewizja Polska nie ma z tym wyłączeniem nic wspólnego.

Szymon Puacz, współwłaściciel spółki Devkom, odpowiadającej dotychczas za utrzymanie stron internetowych Biełsatu, pisze, że TVP od trzech miesięcy nie opłaciła faktur za świadczenie usług. To miał być powód wyłączenia stron.

Owszem, pan Puacz nie dostał pieniędzy za ostatnie faktury. Jedną z głównych przyczyn jest to, że dotyczą one zamówień, których TVP nie zna. Jest suma do zapłacenia, ale nie wiadomo za co. Kwoty wydają się mocno zawyżone, patrząc na zakres usług, który realizowała firma. Prowadzone są w tej kwestii rozmowy, więc dziwne, że w odwecie wyłączono dostęp do stron. Telewizja uznaje to za szantaż i wymuszanie zapłaty. Taka gra nie jest najlepszym sposobem na sukces.

Takim sposobem jest zawiadamianie prokuratury na starcie rozmów z Devkomem?

Prokuratura została zawiadomiona w zupełnie innej sprawie, choć też dotyczy ona faktur. Wy pytacie o faktury wystawione na początku roku.

To detale. Sedno jest takie, że prokuratura zajmuje się Devkomem po waszym zawiadomieniu.

Sprawa wyłączenia stron nie ma związku ze śledztwem prokuratury. Mogę jedynie zapewnić, że toczą się rozmowy z Devkomem na temat przywrócenia stron, a przy okazji wyrazić ubolewanie, że w sprawie, która powinna być załatwiona drogą negocjacji, stosuje się szantaż. Dopiero w czerwcu ustalono w TVP, że nie jest ona właścicielem domen, choć płaciła na ich utrzymanie od 2017 r. Teraz telewizja chce formalnie przejąć domeny i ich administrowanie. Na razie tylko Devkom ma narzędzia, by je wyłączyć, ale także włączyć.

Do TVP już jakiś czas temu miał trafić list, w którym kierownictwo Devkomu zadeklarowało gotowość przekazania systemu obsługi stron. Spółka chciała odzyskać swoje serwery, które nadal są w waszych rękach.

To jeden z wątków. Sprzęt faktycznie znajduje się w siedzibie TVP. Proszę sobie wyobrazić, że w związku z tym jeden z pracowników Devkomu bez ustaleń z zarządem telewizji chodzi sobie po serwerowni telewizji. Takich niuansów w tej sprawie jest pełno. TVP stara się je jak najszybciej wyjaśnić.

Może pan zapewnić, że portal Biełsatu wróci?

Oczywiście, że tak.

Pod tym samym adresem i z całą zawartością?

Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

I co dalej? TVP przejmie całą infrastrukturę informatyczną Biełsatu pod swoje skrzydła?

Oczywiście. Jeśli się okaże, że telewizja nie jest w stanie wykonywać wszystkich zadań związanych z obsługą portali, to zleci je zewnętrznej firmie, na podstawie umowy i normalnego kosztorysu.

A będzie w stanie? Wystarczyło duże zainteresowanie kibiców polskiej reprezentacji na Euro 2024, aby padła infrastruktura internetowa TVP Sport.

Jeśli panowie myślą, że powodem był wzrost zainteresowania kibiców, to są w błędzie. Awaria była efektem potężnego ataku DDoS, który na szczęście szybko został opanowany. Poza tym nie przypominam sobie, aby Biełsat kiedykolwiek transmitował mecze piłkarskie.

To pytanie o zdolności techniczne telewizji. Biełsat jest stałym celem ataków białoruskich i rosyjskich hakerów.

Jestem przekonany, że TVP zatrudnia wystarczająco dobrych specjalistów i korzysta z tej samej technologii, z której dotychczas korzystał Devkom. Zresztą awaria w TVP Sport nie była pierwszą taką awarią na świecie. To oczywiście wielki problem, ale był to jednorazowy przypadek.

Przed dwoma tygodniami białoruscy intelektualiści wystosowali list otwarty do premiera Donalda Tuska, wzywający do zachowania Biełsatu. Wśród sygnatariuszy znaleźli się noblistka Swiatłana Aleksijewicz, kandydat na prezydenta w 2006 r. Alaksandr Milinkiewicz, działaczka opozycyjna, żona więzionego noblisty Alesia Bialackiego Natalla Pinczuk. Pismo wisiało przez parę chwil na stronie Biełsatu, po czym zniknęło.

Jeśli czas od godz. 16.20 do 22 to dla panów parę chwil, to mamy chyba inne pojęcie na temat czasu.

Niech to będzie nawet 60 godzin, a nie sześć. Dlaczego list zniknął?

Biełsat twierdzi, że wywiesili go przez pomyłkę.

Czy nie jest to informacja, z którą widzowie Biełsatu powinni mieć prawo się zapoznać?

Jest, ale o ile wiem, sygnatariusze listu nie chcieli go publikować w tym momencie. Po drugie tego samego dnia rano na spotkaniu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych ustalono, że zmiana struktury, w ramach której będą funkcjonować redakcje zagraniczne, zostanie zatwierdzona i nie ma żadnego powodu do niepokoju o przyszłość Biełsatu.

Jaka była pana reakcja, gdy przeczytał pan ten list?

Byłem zaskoczony. Napisany jest w tonie: „trzeba bronić Biełsatu”. Tyle że z Biełsatem nic się takiego nie dzieje, przed czym trzeba by go bronić. Redakcja będzie zarządzana tak jak dotychczas. Będzie jednak częścią nowej struktury w ramach Ośrodka Mediów dla Zagranicy. Anteną podzieli się z redakcjami rosyjską i ukraińską. Likwidacji Biełsatu nigdy nie było w planie i nic takiego nie nastąpi.

Kwestia podzielenia anteny na trzy pasma jest przesądzona?

Tak, nowy kanał ruszy 1 marca 2025 r. Roboczo nazywamy go TVP East, choć nie przywiązywałbym się do tej nazwy. Będą tam działały trzy pasma językowe po sześć godzin: białoruski Biełsat, rosyjskie Wot Tak i redakcja ukraińska, która nie ma jeszcze nazwy.

Do kogo będzie skierowany ten kanał?

Jeśli chodzi o Biełsat i Wot Tak, to audytorium się nie zmieni. Natomiast w przypadku Ukrainy chcemy, aby jej mieszkańcy mieli dostęp do tego, jakie jest stanowisko Polski w poszególnych kwestiach. Dziś takie informacje – jak w sprawach blokowania granicy czy kryzysu zbożowego – do Ukraińców nie docierają. Oprócz tego chcemy przedstawiać problemy, które wiążą się z wejściem do Unii Europejskiej czy Sojuszu Północnoatlantyckiego. Polska ma tu doświadczenie, którym może się podzielić.

Rynek medialny w Ukrainie jest zupełnie inny niż w Rosji czy na Białorusi. Jest tam wręcz przesyt kanałów informacyjnych. Pan wie o tym najlepiej jako współtwórca ukraińskiej telewizji Espreso sprzed dekady.

To nie zmienia faktu, że powinniśmy nadawać. W przypadku Ukrainy sytuacja jest o tyle ułatwiona, że wystarczy zawrzeć umowy z dystrybutorami kablowymi. Potem zadaniem będzie odpowiedni marketing. Nie chodzi zresztą tylko o Ukraińców z Ukrainy – chcemy docierać także do ukraińskich obywateli mieszkających w Polsce.

Jeśli zrezygnujecie z nadawania przez satelitę, to kablówki nie będą miały skąd wziąć sygnału.

Nie wycofujemy się z satelity. Jeśli coś takiego kiedyś padło, to było nieporozumienie.

Satelita ma ogromne znaczenie dla widzów z Białorusi i Rosji, to jedyny bezpieczny sposób odbioru telewizji. Na początku lipca na spotkaniu z mediami mówił pan, że trzeba się zastanowić nad sensem dalszego nadawania na satelitę, bo to drogie przedsięwzięcie, a przy tym nie zdaje egzaminu – by odbierać sygnał w Rosji, trzeba mieć ogromną antenę.

Wynikało to z mojej pomyłki. Gdy mieszkałem w Moskwie, korzystałem z satelity Hot Bird, aby odbierać polską telewizję. Do tego faktycznie trzeba było mieć metrową antenę. W przypadku Biełsatu tego problemu nie ma, bo sygnał jest emitowany z Astry. Nadawanie satelitarne nie jest zagrożone. A gdyby się okazało, że za jakiś czas powstaną trzy osobne anteny dla każdego z trzech pasm, to…

A powstaną trzy anteny?

Bardzo bym chciał. Oczywiście nie od przyszłego roku, ale w dalszej przyszłości.

Jaki jest sens teraz łączyć trzy pasma w jedną antenę, aby potem dzielić je raz jeszcze?

Taki, że chcemy nadawać w trzech językach, ale jeszcze nie mamy środków, aby nadawać je osobno.

Jaki horyzont czasowy pan przewiduje? To jest kwestia dwóch czy raczej 10 lat?

Nie chcę składać deklaracji. Jednym z zasadniczych powodów, dla których nie zrobiliśmy od razu takiego rodzielenia, są kwestie personalne. Liczba specjalistów jest ograniczona. Do tego logistyka i wyposażenie studia. Dziś nie ma możliwości, aby coś takiego sfinansować. Nie stworzy się dwóch dodatkowych anten bez pieniędzy, których Telewizja Polska i tak nie ma.

Z punktu widzenia polityki państwa i wojny rosyjsko-ukraińskiej istnienie trzech osobnych anten nie byłoby potrzebne? Prowadził pan o tym rozmowy z MSZ?

Proszę mi wybaczyć, ale nie jestem upoważniony do prowadzenia takich rozmów.

Może pan lobbować, namawiać, przekonywać.

Powiedziałem głośno o tym pomyśle. Ale nie ośmielę się żądać od TVP dodatkowych pieniędzy na wyposażenie kolejnych studiów, kiedy telewizja ma problemy z bieżącym opłaceniem rachunków.

Cokolwiek by mówić o byłej szefowej Biełsatu Agnieszce Romaszewskiej-Guzy, nigdy nie stroniła od żądania różnych rzeczy dla Biełsatu, także za rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Proszę nie oczekiwać ode mnie zachowania podobnego do pani Romaszewskiej.

Czyli nie będzie pan wymagał dodatkowych pieniędzy od MSZ?

Niczego nie będę wymagał od MSZ. Żeby była jasność – kiedy w 2016 r. planowano zamknięcie Biełsatu, to – mimo że stałem po innej stronie barykady niż pani Romaszewska – mocno broniłem Biełsatu. Można znaleźć moje wypowiedzi na ten temat. Ale dziś niezależność Biełsatu nie jest zagrożona. Jako dyrektor TVP World nie mam legitymacji, aby kogokolwiek o cokolwiek prosić. Mogę jedynie przedstawiać swoją koncepcję.

Wróćmy do Ośrodka Mediów dla Zagranicy, w którym ma pan objąć kierownictwo. Czy wśród pana zastępców znajdą się przedstawiciele obecnej redakcji Biełsatu?

Nową strukturę przedstawiłem na spotkaniu z mediami. TVP World i Biełsat przestaną być samodzielnymi bytami i wraz z rosyjskojęzycznym Wot Tak oraz redakcją ukraińską znajdą się w ramach Ośrodka Mediów dla Zagranicy.

Czy w jego kierownictwie znajdzie się ktoś z Biełsatu?

Pytają mnie panowie o obsadę personalną. To będzie zależało od regulaminu, który powinien wejść w życie w najbliższych tygodniach. W nowej strukturze będzie dyrektor ośrodka, zastępca dyrektora ds. newsów, zastępca dyrektora ds. publicystyki oraz zastępca dyrektora ds. finansowych i produkcyjnych. Tak wygląda pomysł dzisiaj i to jest odpowiedź na panów pytanie.

Nie do końca. Pytamy, jak dobierze sobie pan współpracowników. Czy zamierza pan wykorzystać doświadczenie kogoś z Biełsatu i uczynić go swoim zastępcą?

Założenie jest takie, że będzie trzech wicedyrektorów. Wicedyrektor ds. newsów będzie odpowiadał za newsy w czterech redakcjach, tak samo wicedyrektor ds. publicystyki oraz wicedyrektor ds. finansowych i produkcyjnych.

Od pracowników Biełsatu słychać obawy, że największa antena, która stanie się częścią nowej struktury, nie będzie reprezentowana na poziomie decyzyjnym.

Co to znaczy, że nie będzie reprezentowana? Na spotkaniu z Biełsatem powiedziałem wyraźnie, że wszystkie redakcje będą miały całkowitą swobodę redakcyjną i będę bronił tej swobody jak Rejtan. Jedyna rzecz, na jaką się nie zgodzę – i dotyczy to wszystkich czterech redakcji – to agitacja polityczna. I nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli mieć inne poglądy na temat tego, co się dzieje na wschód od Polski. Wiecie, co piszę i mówię od lat na temat Ukrainy, Rosji czy Białorusi. Sądzę, że to się pokrywa z tym, co produkują Biełsat i Wot Tak. I to się nie zmieni, dopóki będę za to odpowiadał. Redakcje będą wspierać dążenia demokratyczne w Rosji i na Białorusi oraz będą miały jasny stosunek do wojny w Ukrainie.

Rozwiążecie z kimś umowy o pracę? Zerwiecie umowy cywilnoprawne bądź nie przedłużycie ich?

Nie będzie żadnego koszenia trawy, masowych zwolnień. Jedynym kryterium będzie to, czy ktoś nadaje się do roboty, czy nie. Jak w każdej korporacji. Gdy ktoś mnie pyta, czy daję gwarancję zatrudnienia, to nie, nie daję nikomu gwarancji zatrudnienia, również w TVP World. Ale żadnych automatycznych zwolnień nie będzie.

Czy Alaksiej Dzikawicki „nadaje się do roboty”? Będzie dalej kierować Biełsatem?

Jeżeli zechce, to omówimy tę kwestię.

Jak będzie wyglądał podział anteny między programy białoruskie, rosyjskie i ukraińskie?

Jak ustalimy strukturę organizacyjną, zasiądziemy do rozmów o podziale ramówki. Każda z trzech redakcji będzie miała zarezerwowane sześć godzin. Zostanie jeszcze sześć godzin nocnych, z których można będzie coś uszczknąć. Obecnie Biełsat nadaje przez 17 godzin, z których 12 przypada na produkcje białoruskie, reszta to maraton z Ukrainy, rosyjskie Wot Tak itd. Zastanawiamy się, w jaki sposób – na miarę posiadanych zasobów – jesteśmy w stanie informować społeczeństwa na Wschodzie o różnych sprawach. Biełsat zatrudnia 320 osób, a dziennie produkuje 3,5 godziny materiałów na żywo.

Przecież to nie wszystko, co robi Biełsat. Produkuje masę programów o historii, kulturze, nawet o sprawach polskich, które nie są nadawane na żywo.

TVP World produkuje dziennie 16 godzin na żywo.

A jak wyglądają ich zasięgi?

A kto zna realne zasięgi Biełsatu?

Można wejść na YouTube’a i zobaczyć, ile wyświetleń mają ich najchętniej oglądane filmy czy streamy. Te rekordowe przekraczają milion.

W ciągu ilu lat?

Ile mają najlepiej oglądane programy TVP World?

Tego nie wiem, bo wszystkie programy sprzed grudnia 2023 r. zostały usunięte z YouTube’a. Nie ulega wątpliwości, że Biełsat ma większy zasięg i jest większą marką niż TVP World. Tyle że to porównywanie gruszek z jabłkami. Nie wiem, po co panowie to robią.

To nie my w tym wątku nawiązaliśmy do TVP World. Zasięgi Biełsatu widać też po liczbie followersów w serwisach społecznościowych, od YouTube’a przez Facebook po Telegram. Setki tysięcy ludzi na dziewięciomilionowe państwo.

Mówią panowie to tak, jakby ktoś karał Biełsat za zasięgi. Wiecie, ile osób dziennie odwiedza stronę Belsat.eu?

Teraz nikt, bo nie działa.

Chodzi o okres przed 1 sierpnia. Mówicie o setkach tysięcy, tymczasem dziennie wchodzi tam kilkanaście tysięcy użytkowników.

Na Białorusi strona Belsat.eu jest zablokowana, widzowie korzystają z tzw. stron lusterek, które dzisiaj też nie działają. A gdy działały, nie nabijały odsłon głównemu serwisowi. Ludzie korzystają z serwisów społecznościowych, które też nie mają wpływu na liczbę odsłon witryny. Pytanie nas, ile odsłon ma strona, jest odrobinę nieuczciwe.

Na YouTubie bieżące programy Biełsatu ogląda po mniej więcej 20 tys. osób. Są oczywiście starsze rzeczy, które wiszą od lat i mają lepszą oglądalność. Są transmisje z czasów rewolucji 2020 r., ale skoro mamy spojrzeć na sprawę uczciwie, to nie porównujmy tych wskaźników. To, w jaki sposób MSZ chce wydawać pieniądze na promocję polskiej racji stanu, jest jego sprawą. Oni chcą, by była jedna konkretna osoba, do której można zatelefonować. Dotychczas Biełsatem zajmował się jeden departament, TVP World – inny, a TVP Polonia – jeszcze inny. Stąd pomysł scalenia anten obcojęzycznych.

Jaki język będzie dominował w TVP East w prime timie, czasie największej oglądalności? Białoruski, rosyjski?

Ustalimy to. Prime time nie trwa godzinę. Jest kilka pomysłów – można stworzyć bloki po sześć godzin, można zrobić trzy bloki godzinne, a resztę czasu rozdzielić w innych proporcjach. Tę dyskusję mamy przed sobą. Na pewno odbiorca będzie wiedział, o której godzinie włączyć kanał, żeby obejrzeć odpowiednią wersję językową. Zresztą wszyscy Białorusini rozumieją rosyjski, a wielu także ukraiński.

Wierzy pan, że Ukraińcy będą chcieli oglądać rosyjską wersję językową?

Myślę, że Ukraińców trudno będzie przekonać nawet do tego, by oglądali ukraińską wersję językową. Nie ma co się tym martwić. Ja się martwię raczej o tych, którzy mają trudności z dostępem do informacji w ogóle, czyli Białorusinów i Rosjan.

To świetny argument przeciwko tworzeniu anteny ukraińskiej.

Ale ona ma inne zadanie. Polska przez lata była na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o sympatię Ukraińców. Ostatnio mocno spadła w tym rankingu.

W wyniku kryzysu zbożowego.

Kryzys był skandalem, ale trzeba przyznać, że Ukraińcy nie znali naszych racji. To jeden z powodów, dla których polski rząd chce mieć możliwość informowania ukraińskich widzów o tym, co się u nas dzieje. Głównym zadaniem BBC czy Deutsche Welle też nie są zasięgi. Nie z tego są rozliczani, choć oczywiście zasięg ma znaczenie. Głównym celem anglojęzycznego TVP World ma być docieranie do analityków, polityków, dyplomatów, dziennikarzy. Osób określanych jako decision makers. Nie zależy mi na 100-tys. widowni. Niech to będzie 5 tys., ale tych, na których mi zależy.

Jakie są pana relacje z Agnieszką Romaszewską?

Nie utrzymujemy żadnych relacji. Byliśmy w kontakcie na kilka dni przed tym, jak została zwolniona. Umawialiśmy się na spotkanie dzień czy dwa później, ale do niego nie doszło. Wcześniej spotykaliśmy się parokrotnie, chyba w okolicach 2016 r. Choć nie podzielam poglądów pani Romaszewskiej, to mam do niej wielki szacunek za to, co zrobiła. Z ogromnym oporem materii, zwłaszcza politycznej, stworzyła coś bardzo ważnego dla Białorusinów.

Jak pan odbiera jej ostatnie wpisy w mediach społecznościowych?

Cała nasza rozmowa pokazuje, jak je odbieram. Rozumiem jej rozgoryczenie, ale nie zgadzam się z pisaniem, że Biełsat jest przejmowany przez kulawą ekipę TVP World. Nikt nikogo nie przejmuje, a już na pewno nie jest to TVP World. Nie mam nic więcej do powiedzenia.

Jaki ma pan plan na TVP World? Do kogo ma docierać i pod jaką nazwą?

Nazwa zostanie zmieniona, ale nie mogę na razie publicznie powiedzieć na jaką. Na pewno chcemy wzmocnić skojarzenie z Polską. Poza tym chcę wzmocnić działania online, bo wcześniej była to jedynie reaktywna strona internetowa z tłumaczeniami depesz Polskiej Agencji Prasowej czy informacjami o tym, co akurat leci w telewizji. Redakcją zarządza dziś Brytyjczyk, dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem. Przeszło do nas kilku dziennikarzy ze zlikwidowanego anglojęzycznego serwisu PAP. Właśnie mieli dużego newsa – ujawnili, że w nalocie dronowym pod Kijowem ranny został rosyjski opozycjonista Ilja Ponomariow. A wracając do anteny, to mamy teraz co godzinę krótki program newsowy, po którym idą wywiady. Od trzech tygodni nadajemy o 20 półgodzinny show informacyjny, podobny do tych, jakie nadają duże stacje newsowe. Chcemy opowiadać światu o Polsce i całym regionie – od państw bałtyckich po Bałkany, oczywiście z Ukrainą na czele. Chcemy, żeby w Brukseli i Waszyngtonie, a także Londynie, Paryżu i Berlinie wiedzieli, co robi Warszawa i dlaczego. ©Ⓟ