Akurat mija 50. rocznica zamachu Augusto Pinocheta, który uratował Chile od realnej groźby komunistycznego przewrotu, lecz wprowadził dyktaturę w wielu przejawach odrażającą. Kłóciliśmy się o Pinocheta, kiedyś, w latach 90., co naprawdę może dziwić zważywszy na to, że Polska miała naprawdę inne problemy niż Chile. A jednak...
Pinochet dość szybko po zamachu wprowadził wolnorynkowy kapitalizm. Dyktatura polityczna jak z podręcznika dyktatur, ale w gospodarce – wolność i otwartość. A były to lata 70., w których naprawdę, na demokratycznym Zachodzie większość inteligencji uważała, że światowy socjalizm i światowy kapitalizm będą się stopniowo upodabniać albo że w ogóle socjalizm zwycięży. A Chile pod osłoną czołgów poszło w kapitalizm rodem z XIX w. – i osiągnęło gospodarczy sukces, wśród społecznych konwulsji. Kiedy u nas upadł PRL, szczęśliwie mieliśmy Okrągły Stół zamiast zamachu stanu, niemniej jednak Chile było oczywistym argumentem: warto zrobić wolną gospodarkę, korzystając z wielkiego krachu poprzedniego systemu. Terapia szokowa może działać.
Wreszcie, w latach 80. wydawało się, że walka o demokrację w Chile i walka z polską komuną to trochę to samo. W Chile ruch rewolucyjny przygasał, opozycją kierowali zwolennicy swobód demokratycznych, a nie Marksa i Breżniewa, w Polsce podziemie zbrojne w ogóle się nie wyklarowało, mantrą stała się „demokratyzacja”.
Kiedy w czasie kryzysu gospodarczego 1982–1985 Chile przeżywało ogromne strajki, ich lider szybko został ochrzczony „chilijskim Wałęsą”. Za to Pinochet, kiedy przegrał plebiscyt, zapowiedział powrót do demokracji parlamentarnej (obrzydzenia do niej nie ukrywał) – i tak zrobił. Przykład dla naszych generałów, którzy faktycznie, jak oddali władzę, to oddali.
Jak widać, mieszanka spraw do przemyślenia była na tyle wybuchowa, że spór o Pinocheta angażował polskie serca i klawiatury.
Byłem maniakiem spraw chilijskich i uwielbiałem tamten spór. Ale jakoś nie czuję się źle z tym, że w 2023 r. dyskusja, czy dyktatury ratują narody przed złem, czy same są tym złem, jakoś nie wróciła. ©Ⓟ