Poprzez wywrócenie ustawy ocenowej tworzymy nowe pole konfliktu z UE – grzmią organizacje pozarządowe i opozycja. Rząd odpowiada: związane z bezpieczeństwem obywateli przedsięwzięcia potrzebują szybszej ścieżki.

W przyszłym tygodniu posłowie zdecydują, czy odrzucić weto Senatu do nowelizacji ustawy ocenowej (ustawa z 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko). Przeciwnicy zmiany ochrzcili ją mianem „lex knebel”, bo według nich to zamach na prawo mieszkańców i samorządów do współdecydowania o miejscu, w którym żyją. Nowe prawo ma wykluczyć obywateli z procesu planowania niektórych inwestycji – tych, które Rada Ministrów uzna za strategiczne na podstawie zbyt ogólnie określonych w ustawie przesłanek. Mowa jest tylko o „znaczeniu planowanej inwestycji dla interesów Rzeczpospolitej Polskiej” oraz o „indywidualnych okolicznościach uzasadniających podjęcie natychmiastowych działań”.

Jakie inwestycje można uznać za strategiczne? Małgorzata Golińska, wiceminister klimatu, twierdzi, że nowe prawo będzie stosowane w sytuacjach nadzwyczajnych. Według niej chodzi np. o przedsięwzięcia mające znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego, a także te związane z obronnością.

Organizacje pozarządowe (m.in. WWF, Greenpeace, Frank Bold, Client Earth, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot czy Fundacja dla Biebrzy) uważają, że nowe przepisy to niebezpieczny bubel prawny. Według nich niemal każde przedsięwzięcie, którego nie uda się zrealizować ze względu na obowiązujące przepisy ochrony środowiska i protesty społeczne, rząd będzie mógł przeforsować, wdrażając uprzywilejowany tryb postępowania dla inwestycji „strategicznych”. Namiastka oceny oddziaływania – w postaci niezaskarżalnych postanowień wydawanych przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska – pozwoli zaś inwestorom po macoszemu traktować naturę.

– Będzie można budować byle jak i byle gdzie – ocenia Robert Chwiałkowski z Fundacji dla Biebrzy. – W projekcie zmian w ustawie ocenowej nie ma nic o inwentaryzacji przyrodniczej, o analizach ruchu i efektywności ekonomicznej. Mówi się jedynie o możliwych do zastosowania na danym etapie działaniach dla unikania negatywnych oddziaływań na środowisko, zapobiegania im, ich ograniczania i monitorowania lub kompensacji przyrodniczej – dodaje.

– Nowelizacja wprost łamie unijną dyrektywę siedliskową, co doprowadzi do demontażu systemu ochrony przyrody w ramach sieci Natura 2000 w Polsce – wtóruje mu Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. – Co więcej, jest wbrew ramowej dyrektywie wodnej. Projekt dopuszcza wystąpienie negatywnego wpływu na cele środowiskowe dotyczące wód. Wykluczenie społeczeństwa z procesu inwestycyjnego i ograniczenie jego prawa do sądu to z kolei złamanie konwencji z Aarhus. Po raz kolejny rządzący wywołują konflikt z ludźmi i przyrodą na poziomie lokalnym i unijnym – mówi Radosław Ślusarczyk.

Z kolei Adrian Chochoł, prawnik z fundacji Frank Bold, zwraca uwagę na rozrastające się kompetencje władz. – W czasie dyskusji na temat nowelizacji ustawy ocenowej rządzący podkreślali, że nowy tryb modyfikujący standardową procedurę ma służyć głównie inwestycjom związanym z obronnością. Tyle że już teraz prawo pozwala na ominięcie oceny odziaływania na środowisko w przypadku inwestycji służących stricte obronności i bezpieczeństwu państwa. W przypadku wejścia w życie nowych przepisów niemal każde przedsięwzięcie będzie można podciągnąć pod te cele. Jeśli zaś spojrzymy na uzasadnienie procedowanej ustawy w zakresie wprowadzenia nowego trybu, to nie znajdziemy tam niczego o obronności i bezpieczeństwie państwa – zaznacza.

Wiceminister Małgorzata Golińska w czasie debaty w Sejmie powiedziała o protestujących przeciw ustawie organizacjach, że „ostatnią rzeczą, na której im zależy, jest dążenie do silnej Polski”. Zapowiedziała też, że przed wydaniem rozporządzenia nadającego określonej inwestycji status strategicznej stosowne analizy przeprowadzi Rada Ministrów. Powołała się na podobne rozwiązania w Niemczech, Szwecji i we Włoszech. Bundestag rzeczywiście przyjął w zeszłym roku specustawę terminalową umożliwiającą przyspieszenie inwestycji związanych z odbiorem skroplonego gazu ziemnego. Dzięki nadzwyczajnemu trybowi w niecały rok od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji za Odrą uruchomiono trzy takie jednostki.

Przewidywanie kolejnego zwarcia z Unią Europejską wiceminister Golińska nazwała straszeniem. Tyle że Bruksela zastrzega, że wyłączenia ze standardowego postępowania środowiskowego są dopuszczalne w ściśle określonych przypadkach i po spełnieniu rygorystycznych warunków. Uwagi do nowelizacji zgłosił już unijny komisarz ds. środowiska Virginijus Sinkevičius. Dotyczyly one nie tylko uchwalonych przez Sejm przepisów, lecz także przyjętego przez rząd pod koniec 2022 r. Programu Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. Komisarz podzielił wcześniejsze zastrzeżenia organizacji pozarządowych, które wskazywały, że dołączona do programu strategiczna ocena oddziaływania na środowisko ma podstawowe braki. Nie przeanalizowano możliwych wariantów alternatywnych dla inwestycji, które mogą znacząco negatywnie wpływać na obszary Natura 2000.

Z tymi zastrzeżeniami nie zgadza się Rafał Weber, wiceminister infrastruktury. – Wykorzystujemy wyłączenia dyrektyw, które są stosowane w innych państwach europejskich, chociażby w Niemczech czy we Włoszech. Uważamy, że mamy takie same uprawnienia i z tych uprawnień korzystamy. Chodzi o to, by zbudować najważniejszą infrastrukturę o znaczeniu obronnym. To naprawdę nie będzie wytrych do powszechnego wykorzystywania przepisów wyłączeniowych – twierdzi wiceminister Weber.

Przyznaje przy tym, że według uproszczonego trybu może powstawać część dróg. Norbert Maliszewski, szef Rządowego Centrum Analiz, już zapowiedział, że tak będzie w przypadku trasy S16 z Mrągowa do Ełku. Przeciwko przecinaniu Mazur dwujezdniową trasą ekspresową od dłuższego czasu protestują organizacje ekologiczne oraz część samorządów.

Niepokój wywołuje także plan budowy ekspresowej trasy Via Carpatia przez Biebrzański Park Narodowy. Arteria miałaby go przeciąć niedaleko miejscowości Osowiec. Rząd zapowiedział niedawno, że Dolinę Biebrzy przetnie też druga ekspresówka – trasa S8 z Białegostoku przez Augustów w stronę miejscowości Raczki, gdzie ma się połączyć z Via Baltica. Rafał Weber w rozmowie z DGP nie wykluczył, że obie podlaskie trasy mogą być budowane według uproszczonego trybu. Oczywiście jeśli Rada Ministrów uzna je za istotne z punktu widzenia obronności państwa inwestycje strategiczne.

Co ciekawe, to właśnie przez kontrowersje wokół S8, czyli o obwodnicy Augustowa, w 2007 r. doszło do pierwszego większego sporu z Komisją Europejską. Trasa miała wówczas przeciąć cenną przyrodniczo Dolinę Rospudy. Bruksela zarzucała nam też, że nie dostosowaliśmy prawa środowiskowego do wymogów UE. Oba problemy udało się załatwić. Zamiast przez cenne bagna obwodnicę poprowadzono przez miejscowość Raczki. W październiku 2008 r. przyjęto zaś kompleksową ustawę ocenową, która spełniła wymagania unijne. To właśnie ją chce teraz wywrócić do góry nogami rząd.

– PiS chce tę ustawę dostosować do swoich doraźnych potrzeb. Nie radzi sobie z inwestycjami i z protestami społecznymi, więc chce swoje wielkie przedsięwzięcia realizować bez udziału społecznego i nie patrzeć na obszary Natura 2000 – podsumowuje Robert Chwiałkowski z Fundacji dla Biebrzy. ©Ⓟ