Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
Sądzę, że to uludzi dość częste, iż nie lubią, jak ktoś im zakazuje myśleć po swojemu. Ichyba dość popularne jest zestawienie intuicji, że niech sobie każdy myśli po swojemu, zpojęciem liberalizmu. Nic dziwnego, że nieco się zdziwiłem, czytając w„Kulturze Liberalnej” taką oto instrukcję do przestrzegania: „Drodzy Strażnicy iStrażniczki patriarchatu, ja, młoda dziewczyna, lat 37, «pani Helenka» (bo tak milej, prawda?), anie «doktor Helena Anna Jędrzejczak», mam do Was jedną prośbę: przestańcie kłamać, że chodzi Wam ogodność urzędu lub profesjonalizm. Powiedzcie odważnie iwprost, że marzy się Wam może nie Gilead, ale chociaż Stepford”. Tekst doktor Heleny Anny Jędrzejczak dotyczy reakcji na uwiecznione ioglądane na całym świecie tańce idrinki premierki Finlandii. Kultura liberalna wieku XXI: buuuu, skoro mówisz, że szefowa rządu zrobiła głupio, masz obrzydliwe fantazje ikłamiesz.
Czy takie stawianie sprawy – jeżeli coś powiesz, to jesteś skreślony, bo naprawdę chcesz przez to powiedzieć, że... – nie jest aby słownikowym przykładem mowy przemocowej? Takiej, w której chodzi o zamknięcie ofiary w klatce z „zakazanych” słów i emocji. Tak na logikę, naprawdę można uważać, że polityk, zwłaszcza premier, pal sześć chłop czy baba, ma ograniczone prawa do „bycia sobą”, zwłaszcza kiedy ktoś widzi i na dodatek trwa wojna. Polityk zawsze reprezentuje kogoś więcej niż samego siebie. Przykre? Owszem, lecz prawdziwe. Ba, ja nawet myślę, że nauczyciele nie powinni robić sobie superfilmików z superdomówek, podczas których nie tylko słuchają muzyki. I wolno mi myśleć, zarówno o premier(k)ach, jak i o nauczyciel(k)ach, że prywatność jest w niektórych zawodach ograniczona tak prawnie (weźmy kwestie upubliczniania wizerunku), jak kulturowo. To znaczy wolno mi tak myśleć, dopóki będziemy wspólnie – i liberałowie, i konserwatyści, i ci niezdecydowani – dawać sobie nawzajem prawo do formułowania sądów, które nam się nie podobają. Nie zaś utniemy dyskusje przemocowymi komunikatami.