W „Nowym duchu kapitalizmu” nie brak odniesień do tych wydarzeń. Boltanski i Chiapello pokazują, jak mocno kapitalizm pożywił się na ideach, marzeniach, dziwactwach i słabościach dawnych marksistowskich buntowników. To właśnie z tej tradycji (nie tylko we Francji) wyrósł nowy potwór.

XIX w. był głównie mieszczański, a dominowały w nim większe oraz mniejsze rodzinne firmy. Charakteryzował go paternalizm, przeciwko któremu buntowali się ówcześni wolnomyśliciele oraz wywrotowcy. W efekcie wywołanych przez te procesy zawirowań w poł. XX w. zatriumfował w nim duch menedżerski. To były dekady dominacji wielkiego przemysłu, produkcji masowej, planowania na dużą skalę i powszechnego awansu społecznego poprzez demokratyzację. Ale i ten kapitalizm zszedł ze sceny wraz z pojawieniem się nowego - już trzeciego - wcielenia. To właśnie ten nowy duch kapitalizmu opisali Luc Boltanski oraz Ève Chiapello.
Luc Boltanski, Ève Chiapello, „Nowy duch kapitalizmu”, tłum. Filip Rogalski, Oficyna Naukowa, Warszawa 2022 / nieznane
Książka, o której dziś słów kilka, nie jest nowością ani debiutem. To tłumaczenie ważnego klasyka, którego pierwsze - francuskie - wydanie miało miejsce już ponad dwie dekady temu. A dokładnie w 1999 r. (na rynku anglojęzycznym „Nowy duch kapitalizmu” pojawił się zaś w 2005 r.). Z dwójki autorów tym bardziej znanym jest Boltanski. To francuski socjolog, rocznik 1940, co oczywiście w naturalny sposób czyniło go częścią fenomenu rewolty roku 1968. Generacji, która nie bardzo wiedząc, co czyni, wywróciła do góry nogami lewicowe myślenie we Francji.
W „Nowym duchu kapitalizmu” nie brak odniesień do tych wydarzeń. Boltanski i Chiapello pokazują, jak mocno kapitalizm pożywił się na ideach, marzeniach, dziwactwach i słabościach dawnych marksistowskich buntowników. To właśnie z tej tradycji (nie tylko we Francji) wyrósł nowy potwór. Dużo trudniejsze do skrytykowania niż poprzednie wcielenia kapitalizmu: to mieszczańskie z XIX stulecia i to menedżerskie z wieku XX. Na ich tle nowy duch jest pełen odniesień do idei pełnych seksapilu: kreatywności, mobilności czy elastyczności. Ten nowy kapitalizm wydaje się wspierać rozmaite marzenia o emancypacji jednostki. Ich wyzwolenia (albo lepiej: wyzwolenia się) spod presji społecznej, z okowów rodziny czy autorytarnych organizacji - w stylu kościołów, partii czy central związkowych. Ale, ale! Nic za darmo! - przypominają Boltanski i Chiapello. Cena ze tę emancypację będzie wysoka. A stanie się nią rezygnacja z wielu praw społecznych, które z takim trudem wywalczyły sobie ruchy robotnicze w dwóch pierwszych fazach kapitalistycznego rozwoju.
Gdy Boltanski i Chiapello tworzyli zręby swoich przemyśleń - a potem zapisywali je w tej grubaśnej (ponad 800 stron) księdze - były lata 90. XX w. I szczerze mówiąc, niewielu potrafiło jeszcze kapitalizm od tej strony krytykować. A tych, co to robili, zamykano w getcie konserwatywnych oszołomów. W międzyczasie to się jednak zmieniło. Można powiedzieć, że dziś narracja o nowym duchu kapitalizmu jest wiedzą powszechną. W konsekwencji nie ma już w niej tej wywrotowej świeżości co kiedyś. No, ale można iść dalej i na rusztowaniach tej myśli budować polityczne i ekonomiczne alternatywy wobec neoliberalizmu. Co się z resztą na całego dzieje - spójrzcie na zjawisko populizmu. Nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie.
Czy warto więc dziś - po tylu latach - czytać dzieło Boltanskiego i Chiapello? Tak. Pozwalają oni ułożyć sobie to wszystko jeszcze raz w głowie w sposób łączący intelektualny rygor z francuskim wdziękiem intelektualnego pisania. Warto też przeczytać świetny esej socjolożki Małgorzaty Jacyno, stanowiący wprowadzenie do polskiego wydania „Nowego ducha kapitalizmu”.