Moglibyśmy z przerażeniem wołać, że śmierć kosi niby łan, ale siedzimy cicho. Zamknęliśmy się w bańce, by nie dać się zamknąć w domach. Odporność narodu polskiego na codzienne komunikaty o setkach (!) pacjentów zmarłych na COVID-19 i dziesiątkach tysięcy chorych zaczyna mieć w sobie coś przerażającego. Do białej gorączki potrafią opinię publiczną doprowadzić czyjeś wypowiedzi o bzdurach, „tragiczne” wykonania jakiejś piosenki czy fotki z Zanzibaru; do żadnej gorączki nie doprowadza nas fakt, że każda jazda tramwajem może okazać się przejażdżką do nieba, z nieprzyjemnym przystankiem w skrzydle szpitala dla covidowców, tych współczesnych trędowatych.

„Śmierć kosi niby łan, lecz my nie wiemy, co to lęk” – fajne słowa, tyle że pieśni partyzantów (pamiętacie „Rozszumiały się wierzby płaczące”?). Ludzie ganiający się ze szkopami po lesie chyba muszą tak sobie podśpiewywać, bo trudno, by łkali egzystencjalne pitu-pitu chwalące życie, zamiast brawury – jednak my, normalsi 2021, do partyzantki się nie wybieramy. Przynajmniej, chyba się nie wybieramy. Chociaż ten Trybunał Konstytucyjny, to… Właśnie, z powodu niebezpiecznych dla życia kobiet orzeczeń TK może powstać fala zrozumiałego oburzenia. COVID-19, im silniejszy, tym większą wywołuje drętwotę.
Na pewno jakiś wpływ na naszą odporność psychiczną – w tej jednej sprawie – ma pamięć narodowego zamknięcia. Meksyku w domu (jeśli ktoś ma dzieci), strat finansowych w pracy i utraty podstawowych praw człowieka. Podświadomie boimy się, że jak ONI dowiedzą się, jak boimy się wirusa, to znowu nas zamkną – więc robimy znudzone miny w sprawach umierania i chorowania. Innym, głębszym powodem, jest zmęczenie reformami, zmęczenie tą nigdy się w Polsce niekończącą transformacją larwy w motyla. II RP, sanacja, okupacja, demokracja (tak zwana, bo „ludowa”), Balcerowicz, III RP, reformy PiS, IV RP i jeszcze reforma ministra Covida. A dajcie nam wszystkim, cholera, spokój. I trzeba przyznać, że premier i jego minister zdrowia starają się, jak mogą, aby w tej sprawie dać nam wszystkim spokój. Nomen omen. ©℗