Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
Mit jedności polskiej opozycji wyśmiał wostatnim numerze „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz. Trafnie punktuje, że upodstaw mitu leży przekonanie oistnieniu uśpionego wielkiego elektoratu antypisowskiego. Śpi? No to budźmy go, jeszcze głośniej krzyczmy odyktaturze Kaczyńskiego, jeszcze głośniej wyrażajmy nasze moralne oburzenie – podśmiewa się ofiara perfidnego Albionu.
Łatwo wszakże zauważyć, że pod słowem „opozycja wobec rządów PiS” kryją się różne podmioty i różne, by tak powiedzieć współcześnie, wrażliwości. „Oburzeni” na PiS nie są jedyni. Mamy i takich, którzy uważają, że w gruncie rzeczy partia ta wysługuje się Brukseli. Mamy i takich, którzy chcieliby utrzymania wszystkich reform obozu Zjednoczonej Prawicy, tylko po prostu nie mogą już znieść tych butnych i zakłamanych gąb wiecznie wołających „Jeść! Jeść!”. Mamy i takich, którzy negują istnienie kobiet i mężczyzn, a także takich, którzy chcą trzymać macki gender z dala od własnej rodziny (oraz wędkarstwa). Jednak w medialnym przekazie opozycji dominują ci, którzy zajmują skrajne stanowisko – np. produkując narrację na temat esesmanów ze Straży Granicznej, zaś swego czasu kreując liderki Strajku Kobiet, wzorcowe polskie nieudaczniczki, na przywódczynie całej opozycji. Prawda natomiast jest taka: albo opozycja dalej posługuje się kodem ruchu nawiedzonych, albo zdobywa większość. Albo-albo, połączyć się nie da.
To znaczy może i da, ale na Węgrzech. Trudno nie być pod wrażeniem sprawczości tamtejszej opozycji: sześć zwalczających się partii (nacjonaliści, liberałowie, socjaliści, zieloni itd.) utworzyło koalicję, a w ostatnich dniach doprowadziło do opozycyjnych prawyborów. To one wskażą, który z liderów będzie wspólnym (!) kandydatem na premiera. Każdy Węgier wzdrygający się na rządy Viktora Orbána otrzymał jasny komunikat: głosuj na nas, nie bój się kota w worku, o nas wiadomo wszystko. Nawet to, że drzemy ze sobą koty, ale do wyborów pójdziemy razem i stworzymy taki rząd, jaki ci obiecujemy.
Przyznajmy, Donald Tusk stara się madziaryzować polską pozycję. Tu zgani za zabieganie o krótkotrwałe uznanie „sympatyzujących z nami mediów”, tam przywali o „wieprzach z Orwella”. I nawiedzonym coś podrzucić, i normalsom. Jednak większym problemem dla opozycji jest hardkorowy nurt antypisowskiego mesjanizmu niż nawet sam PiS. Jak pozbawić siły tych, którzy walcząc z partią Kaczyńskiego odpychają tych niewalczących z PiS, chociaż skłonnych do tego, by pozbawić pisowców władzy i spółek? Porada dnia: masz w domu niebezpieczne urządzenie? Po prostu wyrzuć.