Ludzie, mówię wam, to wszystko ukartowane – i to na szczeblu bardzo wysokim. Akcja „Szczep 18” ma drugie dno. Pomyślmy przez chwilę, jak niechętni wobec szczepionek zwolennicy prawicy reagują na to, że VIP-y z TVN (sic!) oraz aktorzy atakujący PiS otrzymują poza kolejnością lek chroniący życie. Z pewnością szlag ich trafia, otwierając przy tym drzwi do Poważnej Wątpliwości: a może jednak z tą szczepionką to prawda?

Może naprawdę jest ona tak wartościowa, jak to niektórzy mówią? No, skoro „oni” pobiegli na przełaj się zaszczepić, nie przejmując się zarzutami o wpychanie się, nie przejmując się ruiną opinii – w przypadku Seweryna, Jandy czy Łukaszewicza zasłużoną – artystów wielkiego kalibru i wielkiego zaangażowania w sprawy kraju… Ha! Jednak szczepienie jest dobre, pomyśli ten i ów prenumerator patriotycznej prasy i użytkownik prawdziwie polskich portali. „Zaszczep się szybko, bo ubiegną cię Tusk i Jachira” – tak powinien wyglądać drugi etap kampanii promocyjnej szczepień.
Mało prawdopodobne, powiecie? Żadna tam piętrowa intryga w szlachetnym celu, tylko parada nieporozumień i małostkowości? Bo w Polsce to zawsze… i tak dalej? Nie szkodzi. I tak zadziała (o ile któraś z zaszczepionych 18 osób nie zachoruje, co nie daj Boże). Kościół katolicki zna pojęcie felix culpa, czyli błędu przynoszącego w dłuższej perspektywie dobre skutki. Jeżeli akcja „Szczep 18” nie była jednak subtelnie zaplanowanym taranem uderzającym w sceptyków wobec szczepień, to chociaż mamy podręcznikowy przykład szczęśliwej winy. Tylko teraz trzeba jej konsekwencje dobrze ukierunkować.
PS. (teraz prywatnie piszę do Adama Hoffmana, proszę nie czytać) Panie Adamie kochany, ja tam i tak wiem, że to pan wszystko tak mądrze wymyślił :). Tylko chciałem zatem nadmienić, że gdyby chciał pan punktowo zadziałać w środowisku nauczycielskim, na ochotnika się zgłaszam, w formule pro publico bono. Poświęcę się i przed wszystkimi zaszczepię. J...ć COVID ;).