Działacze młodzieżówek protestują przeciwko sprowadzaniu ich roli do „przynieś, podaj, pozamiataj”. Owszem, roznoszą ulotki, ale wykonują też pracę społeczną, która buduje oddolne poparcie, a którą ich starsi koledzy często nie zaprzątają sobie głowy.
Kiedy prezes Jarosław Kaczyński wezwał sympatyków swojej partii do obrony kościołów przed protestującymi, do akcji natychmiast włączyło się Forum Młodych PiS. Jego lider Michał Moskal polecił szefom młodzieżówek w regionach, by nie dopuszczali manifestantów w okolice „miejsc świętych dla milionów Polaków”. W ciągu kilkunastu godzin w Warszawie, Gdańsku, Lublinie i Bydgoszczy młodzi politycy PiS razem z wiernymi zapewnili obstawę wielu kościołom. 26-letni Moskal jest prawnikiem i warszawskim radnym, a także szefem gabinetu politycznego Kaczyńskiego. To on miał namówić prezesa, by partia założyła konto na TikToku. Na życzenie lidera obozu rządzącego lansował też w mediach i w Sejmie „piątkę dla zwierząt”, przedstawiając ją jako odpowiedź PiS na oczekiwania młodych wyborców.
Szybko rozwijająca się kariera Moskala to raczej wyjątek. Partyjna młodzież rzadko wspina się na wysokie szczeble hierarchii politycznej, okupowane w zdecydowanej większości przez działaczy w średnim lub starszo-średnim wieku (by użyć sformułowania Jarosława Kaczyńskiego).

Odmładzanie partyjnej starszyzny

Najbardziej eksponowane stanowisko, jakie we współczesnej polityce obsadzają działacze przed trzydziestką, to funkcja rzecznika prasowego. Polskie Stronnictwo Ludowe reprezentuje w mediach 28-letni Miłosz Motyka, prezes Forum Młodych Ludowców. Rzeczniczką prasową partii KORWiN jest z kolei zaledwie 21-letnia Julia Polakowska, szefowa młodzieżówki Młodzi dla Wolności (została nią, gdy miała 19 lat). Co ich zdaniem przesądziło o powierzeniu im tej funkcji? – Zaangażowanie, dyspozycyjność oraz współpraca z członkami partii na wszystkich szczeblach. Należy być aktywnym w terenie, organizować konferencje prasowe, spotkania z mieszkańcami, być liderem lokalnej społeczności – wymienia Miłosz Motyka. Również Julia Polakowska na pierwszym miejscu wskazuje zaangażowanie. – Zawsze w pracy przekraczałam normy. Jestem całkiem sprawna organizacyjnie, względnie ogarnięta, lubię wystąpienia medialne i rozmowy z dziennikarzami. Ale o mianowaniu mnie na stanowisko rzecznika i prezesa młodzieżówki ostatecznie zadecydował Janusz Korwin-Mikke – wyjaśnia.
Działalność w przybudówce młodzieżowej nadal bywa trampoliną do kariery w „dorosłej” polityce, ale jej nie gwarantuje. Najmłodszy członek obecnego rządu – 28-letni wiceminister finansów Piotr Patkowski – ominął ten etap, bo miał wpływowego mentora, który ciągnął go w górę: Mateusza Morawieckiego.
Działalność w przybudówce młodzieżowej nadal bywa trampoliną do kariery w „dorosłej” polityce, ale jej nie gwarantuje. Najmłodszy członek obecnego rządu – 28-letni minister finansów Piotr Patkowski – ominął ten etap, bo miał wpływowego mentora, który ciągnął go w górę: Mateusza Morawieckiego
W ostatnich latach tylko kilku działaczy, którzy wykazali się jako młodzieżowi przywódcy, doszło do stanowisk w rządzie czy zdobyło mandaty parlamentarne. Jednym z nich był Paweł Szefernaker, który kierował w internecie kampanią prezydencką Andrzeja Dudy, pracował w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (w randze sekretarza stanu), a stamtąd trafił do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (jako wiceminister). Inni młodzieżowi liderzy, którzy zaistnieli w mainstreamie politycznym, to Adam Hofman (były poseł i rzecznik prasowy PiS, dziś PR-owiec działający na styku polityki i biznesu) czy Marcin Mastalerek (były poseł, manager w PKN Orlen, obecnie doradca prezydenta).
Przez prawie 20 lat TVP emitowała program publicystyczny „Młodzież kontra… czyli pod ostrzałem”, w którym działacze młodzieżówek zadawali pytania „dorosłemu” politykowi (program ostatecznie wypadł z ramówki pod koniec 2018 r.). To właśnie tam swoją rozpoznawalność zaczynało budować kilku późniejszych ministrów, członków partyjnego kierownictwa, posłów czy europosłów, jak np. Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Dobromir Sośnierz (KORWiN), Sławomir Nowak (PO), Paweł Szefernaker (PiS). Popularny format próbowały naśladować stacje komercyjne, ale „Debaty młodych” w TVN24 BiS czy „Młode wilki” w Polsat News 2 nie przetrwały tak długo jak program TVP. – Rozmowy przebiegały zupełnie inaczej niż z „dorosłymi” politykami, czasem w poprzek podziałów partyjnych. Widać było, że ci młodzi ludzie znają się, lubią i chyba szanują, mimo że reprezentują inne ugrupowania. Z czego się to brało? Nie mówili przekazami dnia. Ale od czasu do czasu, zwłaszcza panów, ponosił temperament polityczny. Niektórzy sprawiali wrażenie, jakby starali się kopiować swoich liderów. Ta sama modulacja głosu, ta sama konstrukcja zdań, nawet podobne gesty – wspomina Dominika Długosz-Gierszewska, która prowadziła „Młode wilki”.
Na pytanie, kogo wylansował jej program, wymienia oprócz Moskala i Motyki m.in. Milenę Kowalską, Jana Strzeżka i Michała Szpądrowskiego. Kowalska, szefowa Młodych Demokratów, młodzieżówki PO, jest dziś radną Ostrowa Wielkopolskiego; 26-letni Michał Szpądrowski, jeden z liderów Forum Młodych PiS, zasiada w radzie warszawskiego Ursynowa, a 24-letni Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia i szef gabinetu Jarosława Gowina – warszawskich Bielan.
Dwudziestoparoletnim działaczom dużo łatwiej się przebić na szczeblu samorządowym. Jeśli starsi koledzy dają już młodym możliwość wystartowania do Sejmu, to zwykle z miejsca, z którego trudno o sukces (np. Motyka bez powodzenia walczył w 2019 r. o mandat z 16. miejsca na liście). – Aby wejść do krajowej polityki, trzeba mieć rozpoznawalną twarz i wysokie miejsce na liście – potwierdza Milena Kowalska, która sama ma za sobą nieudaną próbę startu do Sejmu.
Grzegorz Pietruczuk (kiedyś działacz Federacji Młodych Socjaldemokratów) dziś jest burmistrzem warszawskich Bielan, a Krzysztof Kosiński (dawniej jeden z liderów Forum Młodych Ludowców) teraz sprawuje urząd prezydenta Ciechanowa. W czasie studiów prawniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim wstąpił do PSL. – Pracowałem przy kampanii Władysława Kosiniaka-Kamysza, kiedy kandydował do rady miasta Krakowa. Jednocześnie udzielałem się w telewizyjnych debatach młodzieżówek. Często brałem mikrofon, zadawałem pytania. W efekcie zostałem rzecznikiem prasowym przy kampanii wyborczej w 2011 r., a później klubu parlamentarnego PSL – opowiada Kosiński. Trzy lata później znokautował w walce o prezydenturę Ciechanowa Waldemara Wardzińskiego, który rządził w mieście przez trzy kadencje. – Prowadziłem bloga z poradami konstytucyjnymi i moje opinie były podchwytywane przez starszych kolegów. Udało mi się też pozyskać trochę studentów UJ do PSL – mówi prezydent Ciechanowa. Dla młodszych kolegów ma radę: nie róbcie czegoś, czego później musielibyście się wstydzić.

Kotlet dla ministra

Dominuje pogląd, że działacze młodzieżowi są potrzebni partii do czarnej roboty: rozklejania plakatów, rozdawania ulotek, zbierania podpisów. Jak trzeba, to zrobią sztuczny tłum albo staną na wiecu za plecami polityka, by odmłodzić wizerunek ugrupowania. Młodzi politycy protestują jednak przeciwko sprowadzaniu ich roli do „przynieś, podaj, pozamiataj”. Owszem, roznoszą ulotki, pomagają organizować konferencje prasowe. Ale wykonują też pracę społeczną, która buduje oddolne poparcie, a którą ich starsi koledzy często nie zaprzątają sobie głowy: robią zbiórki dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy czy Szlachetnej Paczki; dokarmiają zwierzęta w schroniskach; organizują pikniki, debaty, happeningi.
– Nasza młodzieżówka włączyła się w kilku miastach w akcję „Piwo na bulwarach”, aby mieszkańcy mogli legalnie napić się piwa na świeżym powietrzu. Udało się ten pomysł skutecznie przeforsować w Szczecinie – mówi Julia Polakowska z KORWiN. W 2016 r. młode zaplecze PSL zorganizowano happening pod resortem rolnictwa, prezentując schabowego dla ówczesnego ministra Krzysztofa Jurgiela, który miał zwrócić uwagę na jego zaniechania w walce z afrykańskim pomorem świń (ASF). Młodzieżówka ludowców aktywnie działała też na rzecz upowszechnienia darmowego Wi-Fi w Krakowie.
Działacze Młodej Lewicy, młodzieżówki Wiosny, przyczynili się do nagłośnienia planów wysadzenia mostu w Pilichowicach przez amerykańską ekipę filmową, dzięki czemu konstrukcję udało się uratować (Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków wydał decyzję w sprawie wpisania jej do rejestru zabytków). Z kolei Młodzi Razem namawiali mieszkańców na pisanie listów do aktywistki Margot, aresztowanej za zniszczenie furgonetki oklejonej homofobicznymi hasłami. Teraz młodzież lewicy pomaga w zebraniu 100 tys. podpisów pod projektem ustawy „Psycholog w każdej szkole”. O interesy pracującej młodzieży zabiega młodzież z Platformy i Porozumienia. Ta pierwsza pracuje na rzecz utrzymania ulgi abolicyjnej dla osób przed 30. rokiem życia, które przebywają za granicą, aby nie musiały być podwójnie opodatkowane. Ta druga namawia lokalny biznes do „zamawiania” kierunków na wyższych uczelniach w mniejszych miastach, aby młodzi nie musieli po studiach jechać za pracą do Warszawy.
Działacze młodzieżówek to jednak przede wszystkim wirtuozi mediów społecznościowych. To zwykle oni prowadzą partyjne profile i pomagają starszych kolegom zdobywać nowych followersów. – Jako młodzi ludowcy byliśmy autorami najskuteczniejszej akcji politycznej w mediach społecznościowych, czyli #samiswoi, pokazującej horrendalne zarobki radnych PiS w spółkach Skarbu Państwa. Akcja przebiła się do mediów tradycyjnych i świadomości wyborców, zmuszając prezesa Kaczyńskiego do wycięcia z list osób zarabiających setki tysięcy i miliony złotych rocznie dzięki partyjnym posadom – chwali się Miłosz Motyka. To jednak Młodzi dla Wolności szczycą się największą liczbą obserwujących na Facebooku spośród wszystkich młodzieżówek (ponad 31 tys.). Na Instagramie królują za to Młodzi Razem (17 tys. obserwujących). Ci ostatni mają nawet konto na TikToku, a ich filmiki ogląda średnio kilka tysięcy użytkowników. – Staramy się też na bieżąco komentować politykę na Twitterze. Stworzyliśmy hasztagi, takie jak #SercePoLewej (w odpowiedzi na nienawistny rap Janusza Korwin-Mikkego, gdzie groził wieszaniem socjalistów) czy #PolishStonewall po lipcowych protestach w Warszawie. Wszystkie były w top 3 najpopularniejszych hashtagów na Twitterze – opowiada Musiał.
Młodzieżówki często ze sobą współpracują, nie zawsze zgodnie z sympatiami partyjnymi obowiązującymi w Sejmie. Forum Młodych Ludowców zawiązuje sojusze z Młodymi Demokratami (np. w sprawie darmowego WiFi dla mieszkańców Krakowa), Młodzi Demokraci z Młodą Lewicą (wspólne protesty pod Ministerstwem Edukacji Narodowej w związku z nominacją Przemysława Czarnka na szefa resortu). Prawa strona sceny politycznej trzyma ze swoim środowiskiem, choć zdarzają się wyjątki, jak szerokie konsultacje Młodej Prawicy w sprawie „piątki dla zwierząt” czy ponadpartyjna współpraca przy wspieraniu objętych kwarantanną mieszkańców Bydgoszczy.

Partner, nie pan

Młodzi politycy zapewniają, że ich współpraca z partią matką ma charakter partnerski. – Nasi działacze pracują w biurach poselskich, nierzadko są ich dyrektorami, sprawują też rolę społecznych asystentów parlamentarzystów, więc te kontakty są naturalne. Regularnie rozmawiamy z Robertem Biedroniem i parlamentarzystami o naszych działaniach. Teraz online, bo jest pandemia – informuje Michał Szostak z Młodej Lewicy.
– Pracowałem w gabinecie przewodniczącego Gowina, kiedy był ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, znamy się od lat. Zasiadam też we władzach krajowych partii. Co nie znaczy, że we wszystkim Gowinowi potakuję. Zdarza mi się zgłaszać zdania odrębne. A już na pewno partia nie wywiera na młodzieżówkę żadnych nacisków – zapewnia Strzeżek. O współpracę z kierownictwem pytam też przewodniczącą Młodych Demokratów. – Grzegorz Schetyna był otwarty na nasze inicjatywy. Uznawał podmiotowość naszego stowarzyszenia. Dobrze nam się współpracowało – twierdzi Kowalska. Jeśli chodzi o Borysa Budkę, to tłumaczy, że jeszcze za wcześnie na oceny. – Dopiero budujemy relacje – dodaje.
Jakie ambicje polityczne mają młodzieżowi działacze? Gdzie chcieliby się znaleźć za 10 lat? – Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam – mówi Michał Szostak. – Trudno mi powiedzieć, co się do tego czasu wydarzy. Przychodziłem do Przedwiośnia jako aktywista i takie myślenie o polityce jest mi nadal bliskie.
Miłosz Motyka ma nadzieję na mandat posła. – Zdecydowanie bardziej interesuje mnie polityka centralna niż samorządowa. Chciałbym mieć wpływ. Ale nie chciałbym utożsamiać swojej obecności w polityce z przywiązaniem do konkretnej funkcji.