Wytrąceni z równowagi: Komisja Europejska o krajach członkowskich
Komisja Europejska raz do roku sprawdza, jak wygląda równowaga makroekonomiczna poszczególnych państw członkowskich. Sprawdza kilkanaście wskaźników dotyczących równowagi zewnętrznej, wewnętrznej i osobno rynku pracy. Dla państw członkowskich z większymi problemami są opracowywane pogłębione raporty. Właśnie zapowiedziano, że tym razem takie dokumenty powstaną dla siedmiu unijnych gospodarek: Grecji, Włoch, Węgier, Holandii, Rumunii, Słowacji i Szwecji. Cztery kolejne kraje nie potrzebują pogłębionych raportów, ale KE widzi tam narastające trudności. To Bułgaria, Estonia, Chorwacja i Łotwa. Polska nie należy do unijnych „liderów równowagi”, ale na tle innych wypadamy całkiem nieźle, choć teraz mamy trzy problemowe wskaźniki, a przed rokiem tylko jeden. Wróciła kwestia nadmiernego wzrostu cen mieszkań, a nowy kłopot to zbyt szybkie umocnienie waluty. ©Ⓟ
Polska wśród liderów wzrostu dochodów według Eurostatu
Rumunia, Litwa, Polska i Malta to liderzy wzrostu realnego poziomu dochodów gospodarstw domowych w latach 2004–2024, czyli dwie dekady od rozszerzenia Unii Europejskiej o pierwsze kraje naszego regionu. Rumunia weszła do UE kilka lat później niż my. Tam w ciągu 20 lat poziom przeciętnego dochodu zwiększył się o 134 proc. U nas wzrost wyniósł 91 proc. To statystyki pokazujące, w jakim tempie doganiamy w dochodach zachód kontynentu (choć równocześnie na ich podstawie nie można porównywać samego poziomu tych dochodów). W całej UE w omawianym okresie wzrost dochodów był wyraźnie słabszy – wyniósł 22 proc. W strefie euro było jeszcze słabiej – wzrost o 16 proc. Dwa państwa: Włochy i Grecja odnotowały spadki. To dwa kraje najmocniej dotknięte przez kryzys zadłużeniowy sprzed półtorej dekady, gdzie dostosowanie makroekonomiczne musiało nastąpić właśnie przez obniżkę dochodów. ©Ⓟ
Black Friday nareszcie nadszedł
Najwyraźniej w tym roku Polacy wyjątkowo mocno nie mogli się doczekać Black Friday, jednego z wielu zwyczajów zaimportowanych z Zachodu. Trudno byłoby przenieść na nasz grunt amerykańskie Święto Dziękczynienia, ale wyprzedaże, które startują w pierwszy piątek po tym święcie i które zaczynają okres zakupów bożonarodzeniowych – jak najbardziej. Skąd wiemy, że nie mogliśmy się doczekać? Pokazują to tygodniowe wyniki popularności wyszukiwania tego hasła w Google. Przyspieszenie w porównaniu z latami wcześniejszymi było widoczne już cztery tygodnie przed dniem zero. Inna sprawa, że ostatni pełny tydzień poprzedzający Black Friday już tak mocno od poprzednich lat się nie różnił. Same dane z wyszukiwarki niewiele też mówią o powodach popularności hasła. Wśród nich mogły być i reklamy sklepów zapowiadające obniżki, i szukanie przestróg, jak nie dać się nabrać na sztuczki handlowców. ©Ⓟ