W Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ) od ponad roku trwają intensywne prace nad przygotowaniem ustawy wprowadzającej system rozszerzonej odpowiedzialności producenta opakowań (ROP), z którego wdrożeniem jesteśmy spóźnieni już o kilka lat. Zaprezentowany przez resort model ROP wywołuje duży opór ze strony przedsiębiorców. Głównym argumentem wysuwanym przez nich jest niska efektywność scentralizowanego modelu odzysku (patrz: infografika). Nadzór nad systemem ma sprawować państwowa instytucja, tj. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), nie zaś sami przedsiębiorcy.
Niepewne losy organizacji odzysku po wprowadzeniu ROP
W ostatnim czasie głos sprzeciwu producentów został wzmocniony przez tzw. organizacje odzysku, czyli firmy, które od ponad 20 lat świadczą producentom np. sektora spożywczego usługi w zakresie odzysku surowca z wypuszczonych przez nich na rynek opakowań. Jak wskazują producenci oraz same organizacje odzysku, wdrożenie ROP w kształcie zaproponowanym przez wiceminister klimatu Anitę Sowińską przypieczętuje los tych firm.
- Przyjęcie proponowanego modelu ROP wiązać się będzie z nagłym i odgórnym zakończeniem działalności przedsiębiorców, jakimi są organizacje odzysku. Zostaną one praktycznie wywłaszczone przez państwo, przy czym – bez należytego odszkodowania. (...) Zmiany będą przeprowadzone w krótkim czasie, tj. mniej niż jeden rok obrotowy (...) i będą prowadzić do rażącego naruszenia konstytucyjnej zasady ochrony praw nabytych oraz społecznej gospodarki rynkowej - mówiła tydzień temu Renata Sarnecka, członek zarządu Związku Pracodawców Branży Elektroodpadów i Opakowań Elektro-Odzysk podczas posiedzenia sejmowej podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami.
Wtórowali jej pozostali przedstawiciele tego sektora, którzy wskazywali, że od ponad 20 lat działają na rynku i wspierają producentów w wypełnianiu przez nich obowiązku odzysku surowca z wypuszczonych przez nich na rynek opakowań. Ten wymóg wynika z ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi (tj. Dz.U. z 2024 r. poz. 927). W 2025 r. wymagany poziom recyklingu wynosi dla opakowań z tworzyw sztucznych – 50 proc., dla tych z papieru i tektury – 75 proc. zaś dla szkła 70 proc.
Upraszczając, można wskazać, że rola organizacji odzysku polega na prowadzeniu w imieniu przedsiębiorcy nadzoru nad recyklingiem wypuszczonych przez niego na rynek opakowań. Z urzędowego punktu widzenia najważniejsze jest zaś zdobycie przez działającą w imieniu producenta organizację odzysku tzw. DPR-ów, czyli dokumentów potwierdzających recykling odpadów opakowaniowych.
Branża organizacji odzysku walczy o swój los
W ubiegłym tygodniu rozpoczęto akcje mające zwrócić uwagę na los organizacji odzysku. W ubiegłą niedzielę odbył się protest zorganizowany przez Eko Cykl – organizację odzysku opakowań przeciwko wprowadzeniu ROP w zaproponowanym przez resort kształcie. Jego wdrożenie ma nie tylko zagrozić istnieniu organizacji odzysku, ale również - jak twierdzą sami zainteresowani – utworzonego przez nich "eko-teatru" Bohema House.
- Łącznie w działających w Polsce organizacjach odzysku jest zatrudnionych niespełna tysiąc osób, z których większość najprawdopodobniej straci pracę, jeśli resort klimatu nie zmieni swojego podejścia do ROP. Wynika to stąd, że będziemy musieli zamknąć naszą działalność. To niesprawiedliwe i niezrozumiałe. Od ponad 20 lat skrupulatnie wypełniamy prawne wymogi i wspieramy producentów w recyklingu surowca. Mamy doskonale wykształconą siatkę logistyczną, znamy ten rynek i osiągamy najwyższe możliwe efekty za optymalne koszty – stwierdza w rozmowie z DGP Jakub Tyczkowski, prezes zarządu REKOPOL – organizacji odzysku opakowań.
Nasz rozmówca wskazuje, że choć liczba działających w Polsce organizacji odzysku oscyluje w okolicach 20, to świadczą one usługi dla prawie 100 tys. przedsiębiorców w całym kraju.
- Obracamy kwotą ponad 1,5 mld zł rocznie i przekazujemy te środki do setek firm z branży odpadowej prowadzących gospodarkę odpadami opakowaniowymi we wszystkich gminach w Polsce. Nigdy nie stwierdzono, byśmy nie radzili sobie z tym zadaniem. Dlaczego teraz postanawia się de facto wygasić tę branżę i przekazać nasze zadania instytucji publicznej, czyli znacjonalizować coś, co działa, mimo że niektóre doświadczenia międzynarodowe wskazują, że taki transfer zadań w ręce państwa kończy się fiaskiem? – pyta Jakub Tyczkowski.
Jego niepokój podziela Piotr Mazurek, ekspert ds. gospodarki obiegu zamkniętego w Konfederacji Lewiatan. Według niego przyjęte przez MKiŚ założenia ROP doprowadzą de facto do konieczności likwidacji organizacji odzysku.
- Istnieje też ryzyko, że centralny nadzorca ROP nie będzie tak efektywny, bo nikt nie będzie patrzył mu na ręce. Co więcej, pracę może stracić kilkaset osób zatrudnionych w ponad 20 organizacjach odzysku. Szkoda, że resort nie pomyślał o ich losie – komentuje Piotr Mazurek.
Samorządowcy i resort są zgodni
O komentarz w sprawie losów organizacji odzysku poprosiliśmy przedstawicieli strony samorządowej. Zapytaliśmy ich m.in. o to, czy nad tą branżą naprawdę wisi groźba likwidacji.
- Trwa zażarta walka o pieniądze. Chodzi przecież o zarządzanie strumieniem środków znacznie większym niż w przypadku systemu kaucyjnego, mówimy o co najmniej kilku mld zł. rocznie. Nie dziwią mnie więc te wszystkie akcje, w których organizacje odzysku pokazują się jako poszkodowani i lamentują nad rzekomą likwidacją ich działalności, w tym akcji edukacyjnych. To zupełna nieprawda – nikt nie nakazuje tym podmiotom likwidacji. Będą mogli dalej prowadzić działalność edukacyjną czy doradczą – komentuje Maciej Kiełbus, prawnik z kancelarii Ziemiański & Partners, który reprezentuje stronę samorządową w pracach nad ROP.
Nasz rozmówca podkreśla, że jednym z założeń ROP jest zdjęcie odpowiedzialności za uzyskiwanie poziomów zbiórek z producentów i obarczenie nim samorządów. Zniknie więc potrzeba korzystania przez przedsiębiorców z usług organizacji odzysku w tym zakresie.
- Nie wpłynie to na działanie branży recyklingowej, która uzyska finansowanie w ramach ROP z innego źródła – ocenia Maciej Kiełbus.
Na obawy branży podczas posiedzenia sejmowej podkomisji odpowiedziała wiceminister Sowińska. Nie przekonały jej argumenty przedsiębiorców.
- Nikogo nie zmuszamy do zamknięcia swojej działalności, jednak musimy odejść od DPR-ów (…). To są tak naprawdę papiery, którymi się handluje. Obliczyliśmy, że wprowadzenie ROP może oznaczać likwidację 150 miejsc pracy, przy czym zaznaczam, że będziemy również zatrudniać i będziemy potrzebować ludzi – zarówno w urzędach marszałkowskich, jak i w NFOŚiGW – mówiła Anita Sowińska.
- Są też głosy, że organizacje odzysku nie są do końca efektywne. Z tego tytułu są ponoszone wysokie koszty funkcjonowania tych systemów - dodała Sowińska.