Producenci powinni ponosić pełną odpowiedzialność, w tym kosztową, za wprowadzone przez siebie na rynek towary. Obecnie koszty gospodarowania odpadami obciążają gminy i mieszkańców - mówi Anita Sowińska, wiceministra klimatu i środowiska.
Stanowczo dementuję rozpowszechnianą informację, jakoby polski model ROP był wzorowany na modelu węgierskim. W starym modelu węgierskim (który już nie funkcjonuje) pobrane od producentów pieniądze z opłat opakowaniowych trafiały do budżetu państwa, następnie zaledwie 20–30 proc. z nich przeznaczano na gospodarkę odpadami. To oczywiście było niezgodne z unijną dyrektywą i absolutnie nie ma tego w naszym projekcie. Nasz model zakłada, że pieniądze trafią do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) – będą przeznaczone na gospodarkę odpadami opakowaniowymi.
Ponadto model węgierski opierał się na systemie udzielanych corocznie zamówień publicznych, co przekładało się w praktyce na istotne problemy organizacyjne. Nie zamierzamy powielać tego rozwiązania.
Polski model rozszerzonej odpowiedzialności producenta jest w pewnym stopniu wzorowany na modelu czeskim, choć oczywiście także wprowadzamy konieczne modyfikacje. Model czeski się sprawdza, ponieważ, jak wskazują dane Europejskiej Agencji Środowiska z 2023 r., Czechy są jednym z dziewięciu krajów UE, które spełniają cele w zakresie recyklingu.
W czeskim modelu jest jeden operator – prywatny podmiot, który w praktyce jest rynkowym monopolistą. U nas tę rolę będzie odgrywał NFOŚiGW – sprawdzona instytucja, która ma duże doświadczenie w zarządzaniu pieniędzmi i osiąganiu pozytywnych dla środowiska efektów.
W OSR do ustawy szczegółowo wskażemy, ile zamierzamy wydać na obsługę systemu ROP, bo oczywiście system będzie kosztował. Warto zauważyć, że obecny system oparty na organizacjach odzysku także kosztuje i nie spełnia naszych oczekiwań. Zmiany są konieczne. Uspokajam tych, którzy mają wątpliwości – przyglądamy się każdej złotówce – pieniądze będą wydawane w przejrzysty sposób.
W ramach prac tzw. tajnego zespołu ds. ROP ministerstwo początkowo proponowało zupełnie inny model, z którego następnie się wycofało. Czy stało się to pod presją samorządowców?
Nie był to zespół tajny, a doradczy, którego uczestnicy ze względu na zakres dyskutowanych tematów zobowiązani byli do zachowania poufności. Rzeczywiście w ramach spotkań analizowaliśmy dwa modele. To naturalne, że w pracach projektowych rozważane są różne koncepcje. Ten model, który ostatecznie został wybrany i który będziemy prezentować, ma według nas więcej zalet.
W gronie eksperckim dokonaliśmy porównania tych wariantów, braliśmy też pod uwagę wnioski z dyskusji. Dla nas najważniejsze było, aby system spełniał założone wcześniej cele: sprawiedliwy i zgodny z dyrektywą podział kosztów gospodarowania odpadami opakowaniowymi, skuteczność w realizacji celów recyklingu oraz motywowanie do doskonalenia systemu.
Mówienie o wygranej jednej lub drugiej strony jest błędem. Wygrać ma społeczeństwo i środowisko, przy czym przedsiębiorcy i samorządy również stanowią część społeczeństwa. Rolą resortu klimatu jest znalezienie złotego środka między sprzecznymi interesami wszystkich zainteresowanych.
Stanowczo zaprzeczam takiej wersji. Jesteśmy zdecydowani na konkretny zaprezentowany przez nas model ROP i nie przewidujemy jego zmiany. Trwają już bardzo intensywne prace nad przełożeniem założeń na konkretne przepisy, dobiegają końca analizy w ramach OSR. Oczywiście w czasie konsultacji będzie można wprowadzać zmiany, ale nie ma mowy o całkowitej zmianie koncepcji.
W marcu OSR zostanie przekazany do zespołu ds. programowania prac rządu.
Mamy harmonogram, natomiast nie chciałabym tutaj mówić o terminach, bo nie wszystko zależy ode mnie. Naszym celem jest, aby ten projekt został przyjęty jeszcze w tym roku.
Zrobimy wszystko, aby tak się stało. Mam nadzieję na sprawne uzgodnienia z pozostałymi resortami, a także poparcie klubów parlamentarnych. W ubiegłym roku otrzymaliśmy wiele apeli o szybkie wdrożenie ROP, więc wiemy, jak ważny i oczekiwany jest to temat.
Z moich informacji wynika, że jeśli ROP wystartuje od początku 2026 r., nawet w ograniczonym zakresie, to zyska poparcie samorządowców. Planujemy wdrożyć ROP etapami, aby wyjść naprzeciw potrzebom przedsiębiorców.
Element ekomodulacji w naszej propozycji jest bardzo istotny – stawki opłat opakowaniowych będą zależne od materiału, z którego wykonano dane opakowanie. Będziemy je wyznaczać w oparciu o analizy Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego, ale również w oparciu o konsultacje w ramach Rady Dialogu. Przedsiębiorcy będą uczestniczyli w jej obradach i jeśli głosy będą zasadne, to oczywiście będziemy je brali pod uwagę. Pamiętajmy, że zadaniem resortu jest stworzyć system zachęt do przechodzenia na opakowania bardziej przyjazne środowisku.
To nie jest kwestia zaufania. Odpowiem pytaniem: dlaczego producenci mieliby kontrolować działalność samorządów? To jest pytanie systemowe. Zauważmy, że obecnie samorządy lepiej lub gorzej, ale radzą sobie ze zbieraniem odpadów, może nieidealnie, ale jednak w porównaniu do innych krajów UE dosyć nieźle. Od oceny postępów samorządów jest państwo.
NFOŚiGW podpisze umowy z gminami i w ramach tych umów znajdą się również elementy kontroli. Przykładowo gmina będzie musiała wykazać, że dane odpady zostały przekazane do recyklingu. Będziemy też kontrolować kwestie morfologii i jakości selektywnej zbiórki. Przewidujemy także kary za opóźnianie się w raportowaniu.
Nie zgadzam się. Nie można powiedzieć, że to jest po prostu podatek. Opłaty będą tak skalkulowane, żeby były sprawiedliwe i uzależnione od rodzaju materiału, z którego wykonano opakowanie. Producenci powinni ponosić pełną odpowiedzialność, w tym kosztową, za wprowadzone przez siebie na rynek towary. Obecnie koszty gospodarowania odpadami obciążają gminy i mieszkańców, którzy ponoszą koszty przy zakupie produktów, następnie wnosząc opłatę za gospodarowanie odpadami oraz dodatkowo za kary nakładane na gminy za niezrealizowane cele recyklingu.
Poza tym nie można traktować nowych przepisów wyłącznie jako zagrożenia. Długo obawiano się systemu kaucyjnego, a dziś dostrzega się, że zebrany dzięki niemu czysty surowiec będzie dużą szansą dla gospodarki.
Każda ze stron prezentuje własne opinie i argumenty. Rolą resortu jest wypracowanie najlepszego rozwiązania. Według mnie, to właśnie samorządowcy zaproponowali najrozsądniejszy model, w którym nadzór nad ROP będzie w rękach państwa, a nie prywatnych firm. Zyskamy na tym wszyscy.
Naszym celem jest ustabilizowanie opłat za wywóz śmieci. Obecnie wielu mieszkańców gmin zmaga się z rosnącymi opłatami. Chcemy przynajmniej to zatrzymać, co w dobie inflacji w praktyce będzie jednoznaczne z obniżką. Pamiętajmy też, że mówimy o ROP tylko dla części odpadów komunalnych, jakie stanowią odpady opakowaniowe.
Nic mi o tym nie wiadomo. Jestem w stałym kontakcie z organizacjami społecznymi. Nie zależy im na wyborze tego lub innego modelu ROP, ale na jego skuteczności. Chodzi o to, by zarówno przedsiębiorcy, jak i gminy były zmotywowane do osiągania coraz bardziej ambitnych celów. To gwarantuje zaproponowany przez nas model ROP.
Resort wdraża sprawiedliwy podział kosztów – to zanieczyszczający musi płacić za swoje odpady. Dziś te koszty ponoszą gminy i ich mieszkańcy. Jeżeli chodzi o regulacje, to musimy patrzeć na różnych interesariuszy: przedsiębiorców, samorządy, mieszkańców, czy organizacje społeczne. Zadaniem resortu jest zrównoważenie tych głosów.
W Polsce funkcjonują systemy ROP, tak więc nie ma podstaw nakładania na Polskę kar w tym zakresie. Istotne rozwiązania stanowiące systemy ROP, zostały ujęte w przepisach szczegółowych, w tym m.in. w ustawach o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi, o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji, o bateriach i akumulatorach, o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej, o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Kolejnym krokiem będzie skuteczniejszy ROP na opakowania. Liczę na to, że do końca roku uchwalimy tę ustawę, bo jest ona nam wszystkim bardzo potrzebna. ©℗