Drugim krokiem ma być przygotowanie odrębnego projektu na podstawie propozycji zgłoszonych przez zespół, którym kieruje Rafał Brzoska. Jak wynika z przedstawionych przez niego zapowiedzi - już niebawem poznamy konkretne rozwiązania zgłoszone przez samych przedsiębiorców.

Ułatwienia w kilkudziesięciu ustawach

Projekt wprowadza modyfikacje w ponad 30 ustawach. Chodzi przede wszystkim o zmniejszenie biurokracji oraz uproszczenie procedur. Przykładowo, przedsiębiorcy nie będą musieli każdorazowo przedstawiać w urzędach pełnomocnictwa albo prokury. Urzędnik nie będzie również mógł żądać od przedsiębiorcy stemplowania dostarczanych mu dokumentów.

Jedna z najpoważniejszych i najbardziej oczekiwanych przez biznes zmian dotyczy częstotliwości i sposobu przeprowadzania kontroli. Zgodnie z projektowanymi przepisami czas trwania kontroli u mikroprzedsiębiorców zostanie skrócony z 12 do zaledwie 6 dni. Organy kontroli będą też musiały jeszcze przed wszczęciem kontroli doręczyć przedsiębiorcy wstępną listę informacji i dokumentów, których udostępnienia będą zamierzały zażądać. Zaś częstotliwość kontroli będzie uzależniona od jednego z trzech stopni ryzyka przypisywanego do konkretnego przedsiębiorcy. Przeciwko temu rozwiązaniu protestuje resort rodzin, pracy i polityki społecznej – według niego rzadkie kontrole mogą wpłynąć negatywnie na przestrzeganie praw pracowniczych.

Co znalazło się w projekcie deregulacji?

W projekcie znalazły się również przepisy, które umożliwiają prowadzenie rozpraw przed Krajową Izbą Odwoławczą w formie online. Zostanie także rozszerzona definicja rzemieślnika, a do kodeksu postępowania administracyjnego trafią dodatkowe zachęty do prowadzenia mediacji. Nowe regulacje mają też umożliwić zawarcie umowy leasingu w formie dokumentowej przez internet, bez konieczności uwiarygodniania się za pomocą podpisu kwalifikowanego.

Resort rozwoju zrezygnował natomiast z wprowadzania krytykowanych przepisów obligujących prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów do łagodnego obchodzenia się z firmami, które nie płacą na czas swoim kontrahentom. Przewidywały one, że ci, którzy sami zmagają się z tzw. zatorami wstecznymi, byliby z automatu chronieni przed karą za brak terminowej płatności. W rzeczywistości – jak wskazywali przedsiębiorcy – nawet jedna niezapłacona faktura byłaby przepustką uprawniającą największe rynkowe podmioty do opóźnień w zapłacie dla mniejszych kontrahentów.

Opisywane przez nas zmiany przewidziano w wersji przesłanej do Rady Ministrów 10 marca. ©℗