TSUE uznał, że uniemożliwienie dostępu do platformy Android Auto może być traktowane jako nadużycie pozycji dominującej. Odmawiając współpracy z dostawcami zewnętrznych aplikacji, Google musi się więc liczyć z karami. Dalsze kroki w tej sprawie podejmie sąd we Włoszech.

Odmowa zapewnienia przez big tech interoperacyjności jego platformy z aplikacją innej firmy może stanowić nadużycie pozycji dominującej, nawet jeśli platforma ta nie jest niezbędna do handlowego wykorzystania wspomnianej aplikacji – stwierdził we wtorek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wyrok to kolejny krok w zmuszaniu globalnych graczy do większej otwartości. W tej sprawie Google z powodu braku odpowiedniego szablonu odmówił wpuszczenia niezależnego oprogramowania na swoją platformę Android Auto, która umożliwia dostęp do zainstalowanych na smartfonie aplikacji z poziomu deski rozdzielczej samochodu.

- To bardzo ważny wyrok i na pewno wzbudzi kontrowersje. Ja się z nim nie zgadzam – mówi Krzysztof Witek, adwokat z kancelarii Schönherr Halwa Okoń, Chyb. - Jestem ostatnią osobą, która broniłaby gigantów cyfrowych, ale nie jestem też zwolennikiem tendencji kreowania zakazów, które nie wypływają bezpośrednio z przepisów. A trybunał właśnie to uczynił i dlatego nie podoba mi się to orzeczenie. Oczywiście jest to specyfika europejskiego prawa antymonopolowego, jednak nie jestem zwolennikiem tworzenia nowych, kolejnych ograniczeń swobody działania przedsiębiorców – stwierdza.

Jakiej aplikacji Google odmówił dostępu?

Sprawa, w której padły pytania prejudycjalne, dotyczy włoskiej firmy Enel. W 2018 r. uruchomiła ona w tym kraju aplikację JuicePass do lokalizowania stacji ładowania pojazdów elektrycznych i chciała, aby można było z niej korzystać wprost z samochodu w ramach usługi Android Auto. Programiści zewnętrzni mogą dostosować swoje aplikacje do Android Auto dzięki dostarczanym przez Google'a szablonom. Big tech odmówił jednak podjęcia działań niezbędnych do zapewnienia interoperacyjności JuicePass. Najpierw stwierdził, że nie ma odpowiedniego szablonu, a w odpowiedzi na drugi wniosek Enelu powołał się na kwestie bezpieczeństwa oraz konieczność racjonalnego przydziału zasobów niezbędnych do stworzenia nowego szablonu.

Włoski organ ochrony konkurencji (AGCM) decyzją z 27 kwietnia 2021 r. stwierdził, że zachowanie Google'a stanowi nadużycie pozycji dominującej w rozumieniu art. 102 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) i nałożył nań ponad 102 mln euro grzywny. Google zaskarżył tę decyzję przed regionalnym sądem administracyjnym dla Lacjum (Tribunale amministrativo regionale del Lazio), a po oddaleniu skargi odwołał się do Rady Stanu. Ta spytała TSUE, kiedy odmowa dostępu do konkretnego produktu lub usługi stanowi nadużycie pozycji dominującej.

TSUE odszedł od surowych kryteriów

- To ciekawa i niejednoznaczna sprawa – uważa dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny i adiunktka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Wcześniej dla stwierdzenia nadużycia pozycji dominującej w rozumieniu art. 102 TFUE wymagano spełnienia przesłanki niezbędności. W tym orzeczeniu trybunał odszedł od surowych kryteriów oceny niezbędności z wcześniejszego orzecznictwa, co jest rewolucyjne i pozytywne – zarówno z punktu widzenia konsumentów, jak i użytkowników biznesowych – komentuje prawniczka.

Czy dostęp do Android Auto był aplikacji potrzebny?

Jak wyjaśnia dr Iga Małobęcka-Szwast, dostęp do platformy Android Auto nie był niezbędny dla rozwoju aplikacji JuicePass, którą można było instalować na smartfonach z systemem operacyjnym Android. Chodziło jednak o ułatwienie korzystania z aplikacji kierowcom. - Gdyby w grę wchodziła odmowa dostępu do całego środowiska Androida, to sprawa byłaby jasna. Tu mamy jednak platformę, która nie jest niezbędna do handlowego wykorzystania aplikacji JuicePass, może natomiast uczynić ją bardziej atrakcyjną dla konsumentów. I trybunał uznał to za wystarczające kryterium – mówi Iga Małobęcka-Szwast.

TSUE ustanawia kolejną koncepcję uznania nadużycia pozycji dominującej

Krzysztof Witek argumentuje, że dotychczas odmowa zapewnienia interoperacyjności platformy stworzonej przez przedsiębiorstwo zajmujące pozycję dominującą w odniesieniu do aplikacji stworzonej przez inne przedsiębiorstwo mogła stanowić nadużycie pozycji dominującej w sytuacji, gdy ta platforma jest niezbędna do wykonywania działalności podmiotu ubiegającego się o dostęp (wyrok TSUE z 26 listopada 1998 r., sprawa C-7/97, Bronner). - Teraz trybunał, opierając się mocno na opinii pani rzecznik generalnej (Laili Mediny – red.), ustanawia kolejną koncepcję uznania nadużycia pozycji dominującej, rozszerzając możliwość uznania odmowy dostępu za nadużycie – wskazuje Krzysztof Witek.

Przyznaje, że TSUE określił też wyjątki, stwierdzając, że odmowa może być uzasadniona zagrożeniem dla bezpieczeństwa lub integralności platformy lub niemożliwością integracji z innych względów technicznych. W innych przypadkach, zdaniem TSUE, przedsiębiorstwo dominujące musi opracować szablon w rozsądnym terminie i za odpowiednim finansowym świadczeniem wzajemnym. – Nawet te wyjątki nie otwierają jednak do końca furtki umożliwiającej odmowę, bo przedsiębiorca chcący się powołać np. na względy bezpieczeństwa, może narazić się na zarzut organu ochrony konkurencji, że w danej sytuacji nie jest to uzasadnione. Organ może też mieć inne zdanie na temat tego, co jest technicznie niemożliwe – podkreśla mecenas Witek.

Czy wyrok TSUE zagrozi swobodzie big techów?

Krzysztof Witek uważa, że orzeczenie trybunału jest niebezpieczne dla swobody prowadzenia działalności gospodarczej. - To zbytnie ograniczenie swobody działania przedsiębiorcy dominującego. Jakkolwiek słuszne jest, aby tacy przedsiębiorcy, w tym giganci cyfrowi, byli w pewnym stopniu ograniczani, to jednak stwierdzanie, że naruszają konkurencję bez zbadania sytuacji na danym rynku, jaka powstała na skutek tej odmowy, uważam za zbyt daleko idące i ryzykowne działanie – komentuje. - Przedsiębiorcy na rynku cyfrowym będą się teraz zastanawiać, czy odmawiając komuś dostępu do swojej usługi, nie narażają się na zarzut nadużycia pozycji dominującej – dodaje.

O tym, czy Google zapłaci karę, zdecyduje sąd krajowy

Jak zaznacza Iga Małobęcka-Szwast, odpowiedzi TSUE nie rozstrzygają sporu przed włoską Radą Stanu. - Orzeczenie nie wskazuje zwycięzcy. Sąd krajowy może na tej podstawie stwierdzić nadużycie pozycji dominującej, ale będzie musiał wziąć pod uwagę kwestię obiektywnego uzasadnienia odmowy dostępu i zbadać, czy zapewnienie interoperacyjności aplikacji JuicePass rzeczywiście spowodowałoby zagrożenie dla bezpieczeństwa platformy Google'a – mówi dr Małobęcka-Szwast. - Trybunał stwierdza, że to „może” stanowić nadużycie, co można różnie interpretować. Zazwyczaj TSUE wypowiada się bardziej kategorycznie – podkreśla.

Zwraca też uwagę na nastawienie TSUE do Google'a. - Jest przychylniejsze, niż znamy to z dotychczasowych orzeczeń. Bardziej zwraca uwagę na interesy przedsiębiorstwa dominującego i jego argumenty dotyczące bezpieczeństwa oraz kosztów zapewnienia interoperacyjności. Trudno zresztą odmówić tu trybunałowi racji. Choć z wcześniejszego orzecznictwa TSUE wynika, że od dominującego przedsiębiorstwa można wymagać więcej, to nie ma wątpliwości, że dostosowanie swojej usługi, opracowanie szablonu będzie Google'a trochę kosztować. TSUE dostrzega zatem również interesy Google'a – wskazuje Iga Małobęcka-Szwast.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 25 lutego 2025 r. w sprawie C-233/23