Według danych z końca września na skutek powodzi ucierpiało ponad 26 tys. różnych budynków. Większość mieszkalnych. Tydzień temu (21 października) na pierwszym spotkaniu zespołu ds. odbudowy po powodzi, minister Marcin Kierwiński poinformował, że kończą się wyceny i szacowanie zniszczeń. Równolegle Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało projekt nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi. Wprowadza on zmiany do ustawy o szczególnych zasadach odbudowy, remontów i rozbiórek obiektów budowlanych zniszczonych lub uszkodzonych w wyniku działania żywiołu (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1190 ze zm.). Już dziś przewiduje ona znaczne uproszczenia procedur budowlanych, ale nowelizacja idzie znacznie dalej.
Remont uszkodzonych przez powódź obiektów budowlanych nie będzie wymagał ani zgłoszenia, ani pozwolenia na budowę. Rezygnacja z tych procedur administracyjnych ma, zgodnie z uzasadnieniem, skrócić czas potrzebny na rozpoczęcie remontu – w przypadku zgłoszenia średnio o 21 dni, a w przypadku pozwolenia – o 49 dni. Rozszerzy się też możliwość zwolnienia z pozwolenia na budowę. Samo zgłoszenie wystarczy do odbudowy obiektów o kubaturze nie większej niż 2000 m sześc. bez względu na ich wysokość.
Doktor Agnieszka Grabowska-Toś, radca prawny, partner zarządzający w kancelarii radców prawnych Kania Stachura Toś, chwali projektodawcę za rozszerzenie katalogu budynków, których odbudowa będzie wymagała jedynie zgłoszenia. Ma natomiast wątpliwości co do uproszczeń przy remontach elementów konstrukcyjnych obiektu.
– Przepisy prawa budowlanego, którymi kierujemy się na co dzień, nie mając do czynienia ze skutkami żywiołu, przewidują, że jeśli tego typu remont ma być wykonany w budynku, którego budowa wymaga pozwolenia na budowę, to remont, który ingeruje w elementy konstrukcyjne, wymaga zgłoszenia. Nowelizacja ma znieść ten obowiązek. Tymczasem takie prace mają wpływ na bezpieczeństwo użytkowania obiektu i z tego względu wymagają weryfikacji – mówi dr Grabowska-Toś.
Groźba samowoli budowlanych
Ekspertka obawia się także, że znajdą się inwestorzy, którzy wykorzystają tę furtkę do wykonania prac, na które w normalnym trybie nie dostaliby pozwolenia. Ułatwi im to brak badania, czy odbudowa jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego lub decyzjami o warunkach zabudowy.
– Mówimy o terenach zalewowych, gdzie trzeba uzyskać pozwolenia wodnoprawne, gdzie WZ-ki są uzgadniane z Wodami Polskimi – alarmuje ekspertka.
Podobne obawy mają inni eksperci.
– Projektowane ułatwienia z pewnością umożliwią szybsze przystąpienie do remontów czy odbudowy. Niewątpliwie jest to zmiana oczekiwana przez powodzian, ale musimy mieć świadomość, że taka deregulacja przyniesie także niepożądane skutki w postaci np. wykonania prac budowlanych wychodzących znacznie dalej niż remont w rozumieniu prawa budowlanego. Tego samego można się spodziewać przy odbudowach. Obawiam się, że skutkiem tych ułatwień mogą być również samowole budowlane – mówi dr Joanna Barzykowska, adwokat i partner w kancelarii prawnej Graś i Wspólnicy.
Piotr Jarzyński, prawnik z kancelarii prawnej Jarzyński & Wspólnicy, ekspert Komitetu ds. Nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej, również obawia się, że zwolnienie z procedur administracyjnych może prowadzić do nadużycia prawa, wykonywania remontów w sposób niezgodny z przepisami, co w skrajnych wypadkach może spowodować katastrofę budowlaną.
– W Polsce powstawało już wiele samowoli budowlanych, także w wyniku wadliwych nowelizacji przepisów liberalizujących obowiązki inwestorów – mówi Piotr Jarzyński.
Bez badania przyczyn katastrofy
Projekt nowelizacji zakłada również rezygnację z obowiązku ustalenia przyczyn i okoliczności katastrofy budowlanej. Autorzy, proponując to rozwiązanie, przyjęli, że przyczyną katastrofy jest w tym wypadku powódź, więc nie ma powodu jej ustalania, a pozostawienie tego wymogu byłoby tylko niepotrzebnym utrudnieniem dla powodzian i angażowałoby, mocno już obciążony, nadzór budowlany.
Eksperci różnią się w ocenie tego rozwiązania. Piotr Jarzyński uważa, że wyłączenie stosowania przepisów, nakładających np. obowiązek powołania komisji w celu ustalenia przyczyn i okoliczności katastrofy jest uzasadnione. Natomiast dr Grabowska-Toś jest zdania, że wiążąca się z tym rezygnacja z wydawania decyzji określających zakres robót niezbędnych do wykonania w celu zabezpieczenia budynku do czasu wykonania właściwych robót może stwarzać sytuacje zagrażające bezpieczeństwu.
Eksperci chwalą natomiast projektodawcę, że chce umożliwić składanie dokumentów drogą elektroniczną. Piotr Jarzyński dobrze ocenia też propozycję wyłączenia z obowiązku uzyskania pozwolenia na rozbiórkę oraz dokonania zgłoszenia rozbiórki budynków mieszkalnych jednorodzinnych oraz budynków i budowli, niebędących obiektami wpisanymi do rejestru zabytków lub nieobjętych ochroną konserwatorską, o wysokości poniżej 8 m, jeżeli ich odległość od granicy działki jest nie mniejsza niż połowa wysokości.
Szybko czy pod kontrolą?
Prawnicy, choć przestrzegają przed skutkami dużych uproszczeń formalności, to rozumieją, że celem nowelizacji jest przyspieszenie remontów i odbudowy.
– To jest bardzo trudna sytuacja, bo ludzie muszą mieć gdzie mieszkać i nie można im, tak po prostu, zabronić się odbudować. Potrzebny jest odpowiedni mechanizm na taką sytuację. Może podobny do tego, który przewidziano w przypadku budynków uszkodzonych na skutek osuwisk. Wówczas gmina wypłaca odszkodowanie lub wykupuje nieruchomości, na których wprowadziła zakaz budowy nowych budynków, i wyznacza miejsce pod budowę nowego domu, płacąc odszkodowanie właścicielowi gruntu, który przeznaczyła pod odbudowę domów zniszczonych przez osuwisko. Nie ma sensu w kółko odbudowywać domów, które znajdują się na terenach zalewowych – podpowiada dr Grabowska-Toś.
Z prawnikami zgadza się prof. Uniwersytetu Łódzkiego Iwona Wagner, członek Komitetu ds. Kryzysu Klimatycznego PAN.
– Sytuacja jest patowa. Mamy koniec października. Ludzie muszą zdążyć z remontami czy odbudową przed zimą, ale z drugiej strony projekt nowelizacji stwarza ogromne ryzyko nadużyć. Mści się brak poważnej polityki adaptacji do zmiany klimatu. Na ten moment widać, że państwo nie jest jeszcze przygotowane „wyprzedzająco” na takie kryzysy, choć widzimy, że decydenci otwierają się na dialog z ekspertami. Musimy mieć projekt długofalowego działania, które ma łagodzić zagrożenia klimatyczne. Tereny, na których prowadzone są remonty i odbudowy, powinniśmy poddać ocenie pod kątem ryzyka i skutków ewentualnego wystąpienia kolejnej powodzi i dopiero na tej podstawie wyciągnąć wnioski o odbudowie lub przeniesieniu infrastruktury. Nie wiem, czy możemy czekać z trudnymi decyzjami do następnej powodzi.©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do uzgodnień publicznych i opiniowania