Umowy o roboty budowlane, mimo że szczątkowo uregulowane na poziomie kodeksu postępowania cywilnego oraz innych aktów prawa, wciąż przysparzają trudności interpretacyjnych. To im najwięcej uwagi poświęcają również sędziowie Sądu Najwyższego – wynika ze słów Marka Millera, wiceprezesa Prokuratorii Generalnej RP oraz członka Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, wygłoszonych podczas konferencji naukowej ,,Otoczenie prawne biznesu – perspektywa zmian w prawie cywilnym i gospodarczym”, zorganizowanej przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

W ramach Komisji Kodyfikacyjnej działa specjalny zespół problemowy ds. zmiany regulacji umów w procesie inwestycyjnym. Jego zadaniem będzie m.in. przeanalizowanie dotychczasowych przepisów, które powodują wiele problemów, i zaproponowanie nowych, lepiej odpowiadających praktyce rozwiązań prawnych. Jednym z podstawowym celów stojących przed zespołem jest wyraźne wydzielenie ram umowy o roboty budowlane, które dziś często są rozmyte.

– Umowa o roboty budowlane powinna wyraźnie różnić się od umowy o dzieło. Ten rodzaj umów powinien zyskać kompleksową regulację, co do zasady powinien również dotyczyć większych przedsięwzięć budowlanych – mówił Marek Miller.

Wśród kwestii, o które wykonawcy i inwestorzy spierają się najczęściej, wiceprezes Prokuratorii Generalnej RP wymienił wynagrodzenia. Problematyczna jest sama forma, w której powinny one być wypłacane. Niektórzy decydują się na ryczałt, natomiast inni wybierają bardziej elastyczne formy płatności, uzależniające wysokość wynagrodzenia od uzyskanych efektów. Zdaniem Marka Millera ustawodawca powinien wskazać jeden, modelowy sposób wynagradzania za roboty budowalne, tak aby uprościć tę sprawę.

Kolejnym problematycznym zagadnieniem jest rozkład obowiązków stron zawartego kontraktu. Strony spierają się o to, kto odpowiada za usterki w samym projekcie budynku albo kto ponosi odpowiedzialność za wady materiałów budowlanych i wynikłe z nich trudności albo wzrost kosztów.

– Wprowadzenie modelowego rozkładu obowiązków stron umowy o roboty budowalne powinno być jedną z najważniejszych części regulacji. Ustawodawca powinien pokazać preferowany przez siebie rozkład obowiązków stron – po to, by uniknąć sporów i problemów w orzecznictwie – przekonywał Marek Miller.

Według niego należy także precyzyjnie uregulować kwestie odbioru inwestycji oraz rozstrzygnąć, czy w umowie można zastrzec tzw. odbiór bezusterkowy. Dziś niekiedy jest on zastrzegany w umowach.

– Ustawodawca musi dostrzec, że umowa o roboty budowalne nie jest prostą umową o dzieło, która zawiera proste świadczenie spełniane w krótkim czasie. Te umowy mają charakter skomplikowany, powodują wiele problemów, które trzeba rozwiązywać w trakcie prac budowlanych. Być może kodeks powinien wskazywać mechanizmy rozwiązywania tych sporów. Obecna regulacja umowy o roboty budowlane w żaden sposób nie przystaje do obrotu i powinna zostać na nowo ukształtowana – skonkludował wiceprezes Prokuratorii Generalnej RP.©℗