Powodem wzmożonego działania przedsiębiorców jest to, że projekt nowelizacji ustawy o gospodarce odpadami i opakowaniami odpadowymi (UD 45) od ponad dwóch miesięcy leży na biurku premiera i czeka na jego zatwierdzenie przez Radę Ministrów. Jest to o tyle zaskakujące, że czasu na przeprocedowanie absolutnie kluczowych i w pełni popieranych przez zainteresowane strony poprawek ubywa (system ma ruszyć już od Nowego Roku), natomiast projekt po przyjęciu przez rząd czeka jeszcze pełna procedura legislacyjna w Sejmie i Senacie. Oliwy do ognia dolały ustalenia poczynione przez ,,Rzeczpospolitą”, z których wynika, że rząd – pod wpływem niechętnych kaucji samorządowców – rozważa całkowite wycofanie się z systemu kaucyjnego. Za pomocą doklejonej do przypadkowego projektu ustawy poprawki miano by uchylić zeszłoroczną ustawę i tym samym wyrzucić wypracowany przez poprzedni rząd model gospodarki obiegu zamkniętego do kosza.

– Słyszymy ze strony koalicji rządzącej, że być może całkowicie uchyli system kaucyjny. Wydaje się, że stajemy przed kryzysem całkowitej utraty wiary przedsiębiorców w obowiązującej prawo, jak również zapewnienia polityków – mówił Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ).

Swojego rozczarowania postawą prezentowaną przez rząd nie krył również Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego. Przedstawiciel browarników wskazywał na to, że przez ostatnie kilka miesięcy uczestnicy rynku intensywnie przygotowywali się na wejście w życie systemu kaucyjnego, a w swoich pracach brali pod uwagę zmiany komunikowane im przez resort klimatu i środowiska. Dziś zaś okazuje się, że być może implementujący te poprawki projekt ustawy utknie na wieczność w kancelarii premiera.

– Politycy nie stają na wysokości zadania, jeśli chodzi o tempo tych prac. Tak naprawdę nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. Z jednej strony słyszymy, że zmiany będą, a z drugiej strony – potrafimy czytać kalendarz. Czasu na wprowadzenie poprawek zostało naprawdę mało. Nie chcę mi się wierzyć w to, że ustawa miałaby być w całości uchylona. Byłby to bardzo daleko idący i zupełnie nie merytoryczny i antyśrodowiskowy zwrot, zaprzeczenie wszystkiemu, co dotychczas ten rząd robił – oceniał Bartłomiej Morzycki.

Jeśli doniesienia medialne o zamiarach rządu okażą się prawdą, to czeka nas prawdziwy chaos. Przypomnijmy, że nie tylko producenci i handlowcy przygotowują się do startu systemu. Do tej pory powstało już kilku operatorów systemu, którzy działają na podstawie wydanego im przez resort klimatu zezwolenia i wydają miliony złotych, by jak najszybciej uruchomić system. Prezes PFPŻ zwrócił uwagę na to, że trzymanie branży w niepewności ma swoje granice i cenę. Przedsiębiorcy i operatorzy, którzy dziś na podstawie obowiązującej ustawy inwestują w przygotowania do systemu, będą mogli powołać się na tzw. naruszenie ich interesów w toku i w ten sposób obciążyć Skarb Państwa poniesionymi przez nich wydatkami.

– Jeśli ktoś teraz spowoduje, że wszystkie koszty poniesione dotychczas przez przedsiębiorców próbujących wyjść naprzeciw realizacji obowiązującej ustawy, tj. zaciągnięte przez nich kredyty, kupione maszyny i postawione maszyny zostaną wykasowane za pomocą uchylenia ustawy, to musi się liczyć z tym, że przedsiębiorcy wystąpią przeciw rządowi o bardzo konkretne odszkodowania. Zapłacimy za nie wszyscy jako konsumenci i obywatele – ostrzegał Andrzej Gantner. ©℗