Niewiele ponad dwa tygodnie pozostają do wejścia w życie nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tj. Dz.U. z 2024 r., poz. 1254), wdrażającej unijną dyrektywę 2019/790 o prawie autorskim i prawach pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym (DSM).
Wydawcy w ostatniej chwili wywalczyli, aby w ustawie znalazły się przepisy ułatwiające im rozmowy z big techami w sprawie opłat za publikacje prasowe wykorzystywane na platformach internetowych (patrz: grafika). W pierwszej fazie będą próbować negocjować przez wyznaczonych przedstawicieli lub nawet samodzielnie.
Formalności
– Założenie Izby Wydawców Prasy jest takie, aby wydawców w negocjacjach z platformami reprezentował Repropol jako organizacja zbiorowego zarządzania – mówi Jacek Wojtaś, prawnik IWP i wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy i Wydawców Repropol.
Nie jest to jedyny podmiot, który w imieniu wydawców stanie do rozmów z Google'em i innymi platformami. Szykuje się do tego także Związek Pracodawców Wydawców Cyfrowych (ZPWC), zrzeszający największe portale. Ponadto porozumienie o wspólnych negocjacjach z gigantami technologicznymi zawarło 10 niezależnych wydawców internetowych.
– Będziemy oczekiwać od platform cyfrowych podjęcia z nami rozmów od razu po wejściu w życie ustawy i pracujemy nad tym, abyśmy byli na ten termin gotowi – mówi Mariusz Klamra, koordynator porozumienia, które obejmuje takie serwisy jak naTemat.pl, Goniec.pl, Bezprawnik.pl, Defence24.pl, Filmweb.pl czy SpidersWeb.pl.
Ich wydawcy nie powołują do prowadzenia rozmów odrębnego bytu prawnego. Natomiast pozostali najpierw mają do załatwienia trochę formalności.
Repropol będzie działać na podstawie zezwolenia ministra kultury. Musi je najpierw rozszerzyć na nową kategorię prawa pokrewnego – tj. prawo wydawcy do wyłącznej eksploatacji online jego publikacji prasowych.
– Dokumenty są już przygotowane i Repropol złoży taki wniosek tuż po wejściu ustawy w życie – mówi Jacek Wojtaś.
Z kolei ZPWC lada dzień spodziewa się decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do którego spółki Agora, Interia, Ringier Axel Springer Polska, TVN, Wirtualna Polska Media i Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe (ZPR) złożyły wniosek o zgodę na koncentrację polegającą na utworzeniu wspólnego przedsiębiorstwa (dotychczas ZPWC był zarejestrowany jako związek pracodawców).
Jak zadeklarowano we wniosku, chodzi o prowadzenie działalności „w zakresie zbiorowego zarządzania prawami pokrewnymi do publikacji prasowych, ochrony praw pokrewnych do publikacji prasowych oraz wspierania i reprezentowania interesów podmiotów, którym przysługują prawa pokrewne do publikacji prasowych”.
– Chcielibyśmy jak najszybciej podjąć rozmowy z platformami internetowymi w sprawie opłat licencyjnych – mówi Maciej Kossowski, prezes ZPWC.
Związek planuje występować jako niezależny podmiot zarządzający. Ustawa o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi przewiduje taką możliwość.
– Dopracowujemy jeszcze szczegóły sposobu postępowania w tej sprawie. Wszyscy poruszamy się tu na nowym obszarze – dodaje Maciej Kossowski.
Skuteczność
Jacek Wojtaś podkreśla, że dla skuteczności rozmów ważne jest współdziałanie wydawców.
– Konsolidacja daje większą siłę negocjacyjną. Im bardziej skonsolidowana reprezentacja wydawców, tym wyższe kwoty można uzyskać od platform – to wynika z doświadczeń innych krajów – zaznacza.
ZPWC przewiduje współpracę z Repropolem i porozumieniem niezależnych wydawców w dozwolonym prawem zakresie.
– Wobec platform wszyscy jesteśmy przecież po tej samej stronie – podkreśla Maciej Kossowski.
Także niezależni wydawcy zamierzają współpracować z pozostałymi podmiotami.
– Chcielibyśmy ustalić zbiór wspólnych elementów i różnic w podejściu do sprawy, aby nie dać platformom możliwości rozgrywania nas. W interesie wszystkich wydawców jest, żeby nasza praca została doceniona i żeby Google i inne platformy przeznaczyły odpowiednie kwoty na zapłatę za treści powstające w redakcjach – stwierdza Mariusz Klamra.
Jednocześnie niezależnym wydawcom zależy na tym, aby wynegocjowane warunki opłat licencyjnych uwzględniały ich specyfikę – do porozumienia przystąpiły bowiem głównie serwisy specjalistyczne.
– W podziale środków powinny mieć znaczenie nie tylko kliki, lecz także takie czynniki jak jakość treści. Dziennikarstwo specjalistyczne jest czasochłonne, wymaga większej wiedzy i doświadczenia. To mnoży koszty tworzenia treści i powinno zostać uwzględnione przy ustalaniu opłat. A istnieje obawa, że niektóre większe podmioty będą miały pokusę, żeby wykroić dla siebie jak największy kawałek tortu kosztem pozostałych – argumentuje Mariusz Klamra.
Jak mówi Jacek Wojtaś, wydawcy chcą zacząć rozmowy z krajowym oddziałem Google'a. Podobnie wyglądały pierwsze etapy negocjacji w innych państwach europejskich.
– Jeśli rozmowy nie zakończą się sukcesem, to będzie możliwość skorzystania z pośrednictwa prezesa UKE. A później ewentualnie zaskarżenia orzeczenia urzędu do sądu własności intelektualnej. Cała procedura może więc trochę potrwać. Choć niewykluczone, że uda się zawrzeć porozumienie bez wykorzystywania tej ścieżki – stwierdza Jacek Wojtaś.
Znowelizowane prawo autorskie przewiduje, że w razie ugody po mediacjach cała procedura może zająć kilka miesięcy od złożenia oferty. W przypadku oczekiwania na orzeczenie UKE będzie to kilkanaście miesięcy. W razie zwrócenia się do sądu sprawa razem z apelacją potrwa do 2,5 roku.
Połowa dla dziennikarzy
O przygotowania do negocjacji spytaliśmy też Google’a.
– Będziemy działać zgodnie z ustawą – odpowiada Marta Jóźwiak, dyrektorka komunikacji koncernu w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jak dodaje, Google podtrzymuje złożoną w lipcu deklarację, że treści polskich wydawców będzie licencjonować „na takich samych zasadach jak w pozostałych krajach Unii Europejskiej”.
Ostrożnie w tej sprawie wypowiadają się poszczególni wydawcy.
– Analizujemy możliwości, jakie da wydawcom znowelizowana ustawa. W tej chwili jest za wcześnie, żeby mówić o zastosowaniu konkretnych rozwiązań czy ich spodziewanych efektach – stwierdza Anna Marucha, rzeczniczka prasowa Agory.
– Wprowadzone rozwiązania w obszarze relacji z big techami są krokiem w dobrą stronę, choć czy rozwiążą wszystkie problemy, to się okaże dopiero w praktyce – dodaje Paweł Baryś, specjalista ds. PR w Interii.
Mariusz Klamra przyznaje, że nie spodziewa się łatwych negocjacji.
– Wiemy, jak to wyglądało w innych krajach, gdzie to prawo wprowadzono wcześniej. Google stawia tym większy opór, im mniej precyzyjne są krajowe przepisy. Dlatego się cieszymy, że w polskiej ustawie określono mechanizmy ograniczające możliwości przewlekania sprawy – podkreśla.
Jakie stawki wynagrodzenia zaproponują wydawcy?
– Do ich ustalenia potrzebujemy informacji dotyczących korzystania z materiałów wydawców prasowych na platformach internetowych. Nowe przepisy uprawniają nas do ich otrzymania, więc dostęp do informacji będzie pierwszym elementem rozmów z Google'em. Mając „playlistę” treści wydawców, wyliczymy konkretne kwoty – tłumaczy Jacek Wojtaś.
Wspomniana „playlista' będzie podstawą podziału uzyskanych środków między poszczególnych wydawców oraz dziennikarzy, do których zgodnie z ustawą trafi połowa pieniędzy.
– Mamy pewne wyliczenia, ale za wcześnie, by je podawać – mówi Mariusz Klamra. – Platformy od lat wykorzystują treści wydawców. Nie mamy złudzeń, że teraz za pieniądze Google’a dziennikarstwo rozkwitnie, ale mamy nadzieję, że ten zawód zostanie jednak należycie doceniony – podsumowuje. ©℗